Poszłam do Mateo, ale tu tylko zobaczyłam Kendall, która pakuje walizkę.
- Wracasz do Nowego Jorku?
- Mhm... Mateo zachowuje się jak dupek. Wiem że przeżywa sytuację z waszymi rodzicami, ale... Nie dam rady znosić co chwilę jego humorków i chamskich odzywek. Byłam naprawdę cierpliwa.
- Co robi? Nie zwróciłam na to uwagi.
- Zależy mu tylko na seksie. Wiem że to jest normalne w związku, ale jak nie mam ochoty, on naciska. Nie czuję żadnej przyjemności, tylko jakby to był mój obowiązek. Też przeżywam śmierć mojego taty i nie zasługuję na takie traktowanie. Starałam się go wspierać.
Nie sądziłam że jest aż tak źle.
- Rozumiem... Mogę cię zawieźć na lotnisko jeśli chcesz, lub możesz po prostu się przenieść do gościnnego.
Ktoś tu wszedł, więc tam spojrzałam. To Mateo. Najebany Mateo.
- Heej...
Zmarszczył brwi, patrząc to na mnie, to na Kendall.
- O czym gadacie? Pakujesz się?
- Wracam do Nowego Jorku.
- Co?
- Mam dość twojego zachowania. Nie tylko Ty masz problemy i starałam się ignorować Twoje głupie odzywki, komentarze i to wszystko.
- Przesadzasz.
- Powiedziałeś że jestem słaba w łóżku, że jest z mojej strony zero czułości i że jakaś Elle jest zajebista, Mateo! Przesadziłeś!
- Nie pamiętam tego.
- Nic dziwnego. I kto to do cholery Elle?!
- Och, to ta która się przystawiała do Jake'a. Moja była przyjaciółka.
Powiedziałam, a ona rzuciła w niego ładowarką, mam nadzieję że nie jej, bo by musiała się zaraz po nią schylać.
- Kendall daj spokój, nawet tego nie pamiętam...
- Ale ja pamiętam i nie zapomnę. To koniec.
Wzięła walizkę i poszła w stronę drzwi, po drodze schylając się po ładowarkę. Wiedziałam.
- Kendall, możemy pogadać?
- Spierdalaj! Nie tylko Ty masz problemy! Też potrzebuje twojego jebanego wsparcia!
- Jesteś zdenerwowana, możemy...
Dosłownie trzasnęła drzwiami przed jego nosem, przez co powstrzymałam śmiech. O kurwa. W końcu jakiś dramat dzieje się w czyimś życiu, a nie moim. Nie to że cieszy mnie ich zerwanie, pasowali do siebie, ale rozbawiło mnie to, jak trzasnęła drzwiami.
- Sophie, wyjdź.
- Już, robi się.
Od razu to zrobiłam i poszłam na dół, gdzie zobaczyłam Blake'a na kanapie.
- Tęskniłem za takimi akcjami. Co zrobił, że się aż tak wkurzyła?
- Och, powiedział że jest słaba w łóżku i że Elle, moja była przyjaciółka, jest lepsza. I ogólnie był podobno chamski.
- Ja pierdole... Ma przejebane.
- Oj tak. Widziałeś Luisa?
Zmarszczyłam brwi, przypominając sobie o tym, co się wydarzyło, albo sobie wyobraziłam.
- Siedzi za drzewem i myśli że nie widać jak co chwilę odpala skręta.
Poszłam tam i zmarszczyłam brwi, biorąc od niego tego skręta.