Pov. Hope.
Jak wyszłam z klubu, zaśmiałam się sama do siebie, poprawiając sukienkę.
- Odwieźć cię do domu?
Ochroniarz na mnie spojrzał, więc pokręciłam głową.
- Poradzę sobie. A masz może papierosa?
Wyjął paczkę i mi dał, przez co cholernie się zdziwiłam. Nie sądziłam że mi da. Wyjął też zapalniczkę i mi go odpalił, przez co znowu się zaśmiałam.
- Mój tatuś by był zły.
- Mam cię pilnować żeby ci się nic nie stało, a nie z tym co robisz.
- Chyba jako jedyny masz takie podejście. Barman nie chce mi dać drinka jakiego chcę bo uważa że jest za mocny, albo że już mi wystarczy, typ przy VIPach nie pozwolił mi wejść na górę z facetem, a facet przy łazienkach jak chciałam wyjść wygonił stamtąd wszystkich.
- Ja pierdole, dziewczyno. Masz przejebane. Po co tu przychodzisz?
- Bo czuję się bezpiecznie, ale niektórzy przesadzają.
- Okej, będę dzisiaj twoim Świętym Mikołajem. Czego sobie życzysz?
- Najebać się.
- Masz to jak w banku - nacisnął coś w słuchawce, patrząc na mnie - pozwólcie młodej się najebać, niech pije sobie co chce.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową, a on mi otworzył drzwi i pokazał ręką żebym weszła, wiec od razu to zrobiłam. Zajebisty.
Pov. Jake.
Koło ósmej usłyszałem jakiś hałas na dole, więc od razu tam zszedłem, a widząc Hope ledwo trzymającą się na nogach, pokręciłem głową.
- Hej tatku!
- Ja pierdole, Hope...
- Ja wiem, wiem... Źle się czuję.
Dosłownie powiedziała to sobie pod nosem, przewracając się o własne nogi. Przytrzymałem ją i westchnąłem, prowadząc do łazienki. Nie dziwię jej się ze się najebała, też bym to zrobił na jej miejscu. Cała rodzina się dowiedziała o czymś, czego nie chciała mówić.
- Tato...
Stella mnie złapała za nogawkę, więc na nią spojrzałem.
- Poczekasz chwilkę...?
- Brzuch mnie boli...
O ja pierdole. Jedna najebana, drugą brzuch boli. Błagam nie wymiotujcie obie na raz.
- Zaraz ci zrobię herbatę, usiądź sobie na razie... Albo się połóż.
Postawiłem Hope przy kiblu, a ona od razu usiadła na podłodze i zaczęła wymiotować i płakać. Typowo. Dosłownie typowa Hope po alkoholu. Związałem jej włosy i poszedłem do kuchni wstawić wodę na herbatę. Już tak kurwa z samego rana męczą człowieka. Wiem że Hope jest przykro z powodu Joe, nie dziwię jej się, ale z drugiej strony cholernie mi też szkoda tego idioty. Nie wyobrażam sobie stracić swoje dziecko. Jakby kurwa, nie poradziłbym sobie.
Poszedłem z powrotem do Hope i przy niej kucnąłem, powoli jeżdżąc ręką po jej plecach. Cały czas płacze, mimo że już nie wymiotuje.