97. "dla kogo cię zostawiła."

1.1K 117 8
                                    

Po paru minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Kogo znowu niesie? Podeszłam od razu do drzwi i jak zobaczyłam policję przez okienko, od razu pobiegłam do kuchni.

- Jake, policja.

- Otwórz... Zachowaj spokój.

- Hope! Weź Nico i Stella'ę!

Po chwili zeszła i wzięła ich na ręce, patrząc na mnie.

- Co się dzieje?

- Policja.

Otworzyłam im, a jeden z nich zerknął do środka na chyba Hope.

- Słucham?

- Witam, Panna Rossi?

- Tak... Coś się stało?

Zmarszczyłam brwi, a on wyjął kajdanki. Co kurwa?

- Jest pani zatrzymana pod zarzutem zabójstwa Har...

Ktoś za mną stanął i zobaczyłam tylko obok swojej głowy pistolet wycelowany w ich stronę. Nie rozumiem co się dzieje.

- Jeśli chcecie się bawić w przebieranki to nauczcie się formułek i podstawowego zatrzymania w takiej sprawie. Kurwa, nie przedstawiliście się, a do zabójstwa nie przyjechałoby dwóch funkcjonariuszy, tylko całe FBI. Szczególnie w tak głośnej sprawie.

- Nie rozumiem o co Panu chodzi.

- Wypierdalaj z mojego domu i trzymaj łapska z daleka od mojej rodziny, rozumiesz? Jeśli jeszcze raz ktoś od was przyjdzie pod mój dom, albo zaczepi kogokolwiek z moich bliskich, nie żyjecie. Wasza dwójka głównie. Do widzenia, no już.

Uśmiechnęłam się lekko i uniosłam brwi. Kuuurwaa... Podobało mi się to i to bardzo. Jak zamknął drzwi, spojrzał na mnie.

- Nic ci nie jest?

- Kto to?

- Motocykliści. Próbują cokolwiek od nas wyciągnąć o dostawach, a robią dla tego typa co mieszka na wzgórzu pod miastem. Na pewno wszystko okej?

- Tak... Ledwo mnie dotknął.

Hope tu przybiegła i od razu na nas spojrzała.

- Mamo?

- Nic się nie stało, spokojnie...

- Dlaczego groziłeś policji, debilu? Widziałam jak szedłeś z pistoletem w dłoni.

- To nie była prawdziwa policja. Okej... Musimy coś sobie wyjaśnić. Jeśli ktokolwiek będzie przychodził i próbował wam wcisnąć cokolwiek. Że kogoś zabiłyście, że mi coś się stało i macie z nimi pojechać, cokolwiek co wyda się dziwne, od razu zamykajcie drzwi. Nawet nie otwierajcie.

- Co jeśli to będzie prawdziwa policja?

Spytałam, a on kiwnął głową.

- Mają się wylegitymować i pokazać odznakę. Inaczej nigdzie nie idziecie. Mają wam pokazać wszystkie papiery.  Jeśli cokolwiek nie będzie się zgadzać, dzwonicie do mnie. Zajmę się tym, ale po prostu o tym pamiętajcie.

Pokiwałam głową, a on westchnął, odkładając pistolet na szafkę i mnie przytulił.

- Na pewno wszystko okej?

Długo będzie jeszcze tak pytał?

- Tak, w stu procentach.

Z góry doszedł jakiś hałas, przez co Jake od razu się zerwał w tamtą stronę, tak samo i ja, ale zanim dobiegłam do pokoju, usłyszałam tylko jak coś, lub ktoś upada na podłogę.

One Girl - Two Faces 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz