W domu jak weszłam, zobaczyłam że Luis leży na kocyku w ogrodzie, więc tam poszłam. Obok niego jest też Hope.
- Co robicie? Już wszystko w porządku?
- Uspokaja ją leżenie tutaj. Patrzy ciągle na niebo.
- Na co innego ma patrzeć? Nie potrafi się nawet podnieść.
Usiadłam obok niej i się uśmiechnęłam, łapiąc jej rączkę jak zaczęła coś mamrotać. Cholernie urocza.
- Co ci się stało z koszulą?
Zaśmiał się, patrząc na mnie.
- Chłopaka poniosło i mi ją rozciął w jednej scenie.
Uniósł brwi i na mnie spojrzał, opierając się na łokciach. Nabieram powoli dystansu do Luisa. Mam satysfakcję jak mu się podobam, ale coraz mniej go potrzebuję w swoim życiu. Cieszy mnie to bardzo.
- Ogólnie to... Co planujesz? W sensie, jakaś praca? Wiem że masz pieniądze, ale nie starczy Ci ich do końca życia. Pomogę Ci, ale nie będę miał na każde twoje zachcianki. Ona też w końcu zacznie je mieć.
Też się położyłam na kocyku i spojrzałam na niebo.
- Uwierz że starczy. Mam dorywczą pracę.
- Mała... Nie mów że te samochody. Dlaczego idziesz w ślady swojego ojca? Spójrz... Mateo poszedł na prawo, Caleb... Poradzi sobie.
- To mnie po prostu jara. Po co mi normalna praca i nawet przez rok nie będę miała stu tysięcy, a tu za parę godzin tyle mam.
Podniósł się i położył na mnie, unosząc brwi.
- Okej, i chcesz skończyć jak Twój ojciec?
- Nie będę strzelać na środku ulicy i zabijać ludzi.
- W końcu będziesz musiała... To się tylko wydaje takie proste.
- Luis proszę cię... Nie pójdę do normalnej pracy. Jestem przyzwyczajona do luksusów i niestety się nie odzwyczaję. Lubię drogie restauracje, lubię drogie ubrania, lubię fajne samochody. Nie zmienię stylu życia, tym bardziej jak jest Hope. Nie chcę być w sytuacji, gdzie będę musiała jej powiedzieć że nie dam jej pieniędzy na kręgle z kolegami bo nas nie stać.
- Ludzie tak żyją.
- Ale nie ja i moje dziecko. I czy możesz ze mnie zejść? Masz chyba dziewczynę.
- Nie mam dziewczyny.
Uśmiechnął się, przez co ja powstrzymałam uśmiech. Okej, wyjaśniło się.
- Umawiasz się z Hope.
- Błagam, nie umawiam się z nią. Naprawdę myślałaś że tak szybko polecę do innej? Owszem, może uprawiałem z nią seks, ale nic więcej nas nie łączy. Też się z kimś na pewno pieprzyłaś i jestem prawie pewien że był to Jake. Nie zdziwiłbym się jeśli to on by Ci rozerwał koszulę.
- O mój boże, to od noża.
Zaśmiałam się, a on pokiwał głową.
- Jasne, od noża. Naprawdę myślisz że jestem taki głupi?
- Nie pieprzyłam się dzisiaj z Jake'iem. Z resztą, co cię to obchodzi?
- To, że jesteś matką mojego dziecka.
- I tak nie powinno cię to obchodzić.
- Poleciałaś do tamtego sąsiada.
- Co?