W następnym tygodniu jak zaczął mi dzwonić telefon, odebrałam. Nieznany numer.
- Halo?
- Sophie Rossi?
- Tak, przy telefonie...
- Jestem mamą Matthew, czy pani córka może przestać gadać że dwoje ojców jest super? Mój syn przez to chce drugiego ojca, albo i trzeciego.
Uniosłam brwi i szeroko się uśmiechnęłam, siadając na kanapie.
- Wie pani dlaczego moja córka tak mówi? Bo pani syn się z niej śmiał, że ma drugiego tatę. Powiedziałam jej że jak ktoś się będzie z niej śmiał, ma mówić że to jest fajne. Niech pani nauczy swojego syna że nie wyśmiewa się innych przez takie rzeczy.
- To niby moja wina?! Proszę wychować swoją córkę.
Co za babsko, nie wytrzymam.
- Moja córka jest bardzo dobrze wychowana, to niech pani nauczy swojego syna paru ważnych kwestii, bo to moja córka płakała przez pani syna. Do widzenia.
Rozłączyłam się i usiadłam na kanapie, a po paru minutach wbiegła tu Hope z Jake'iem.
- Mamo powiedziałam co mi kazałaś i też chcą drugiego tatę!
- Widzisz? Zazdroszczą ci.
Jake się zaśmiał, patrząc na nią, a ona pobiegła na górę.
- Jesteś świetna.
Oparł ręce o moje uda i mnie pocałował, przez co się uśmiechnęłam i go mocno przytuliłam.
- Jakaś szmata do mnie dzwoniła że jej syn teraz chce drugiego tatę i Hope ma przestać tak gadać.
- Jestem pewien, że dobrze jej odpowiedziałaś.
- O, i w piątek mamy w szkole opowiedzieć o swoim zawodzie. W sensie, jedno z nas. Pomyślałam o tobie...
- O czym mam opowiedzieć? - zaśmiał się - że zabijam, sprzedaję narkotyki i...
- Wymyśl coś. Będą cię podziwiać, a Hope będzie dumna że ma takiego drugiego tatę.
- Okej, co powiesz na... Detektywa?
- Zajebiste.
W piątek jak Jake już miał opowiadać o swojej pracy, nagle wszedł Luis i się rozejrzał.
- Dzień dobry.
Wychowawczyni zmarszczyła brwi, patrząc na niego.
- Pan to...
- Tata Hope. Luis Douglas, miło panią poznać.
- O, no dobrze. Czyli pan będzie opowiadał, czy...
Zerknęła na Jake'a, ale on się uśmiechnął i pokręcił głową, wychodząc stąd. Ja pierdole jak mi przykro...
- Jakey ma fajniejszą pracę. Jest moim prawdziwym tatą.
Hope wstała i pobiegła za Jake'iem, a Luis od razu na mnie zerknął wściekły. O jeezuuu. Co tu się wydarzyło?
Szeroko się uśmiechnęłam i też wyszłam, a za mną oczywiście Luis.
- Co to było, Sophie? Co jej nagadałaś?
Od razu powiedział, więc na niego spojrzałam. Co za dupek.
- Powiedziałam jej prawdę, Luis. Nawet nie wiesz co się dzieje. Nie wiesz że się z niej śmiali że ma dwóch ojców. Może i jesteś jej biologicznym ojcem, ale za chuja nie prawdziwym. Masz wyjebane.