Jak wróciłam do domu, spojrzałam po innych i westchnęłam. Nie mam ochoty być w tym domu, jest tu cholernie depresyjnie. Chciałabym zostać nad tym jeziorem na dłużej... Ostatniego dnia naprawdę każdy zaczynał się tak mocno ze sobą dogadywać i to dopiero się rozkręcało, chcę tam wrócić. Z Jake'iem też było tak zajebiście.
- Jak było?
Luis do mnie podszedł i wziął Hope, a ja kiwnęłam głową.
- Dobrze...
- Nie zaszłaś tam w kolejną ciąże?
Caleb parsknął, przez co się uśmiechnęłam i na niego spojrzałam.
- Jak widać nie.
W następnym miesiącu jak Jake wszedł do nas do domu, Hope się uśmiechnęła, wystawiając do niego ręce. O boże jaka urocza... Jake to chyba jej ulubiona osoba na świecie.
- Heeej piękna... I też piękna.
Zmarszczył brwi, przenosząc wzrok na mnie. Wziął Hope na ręce i usiadł obok mnie, a ona go przytuliła. Kurwa mać no. Nigdy wcześniej tego nie zrobiła.
- Mnie też tak podniesiesz na przywitanie?
Uniosłam brwi, a on parsknął i pokiwał głową.
- Czy ty jesteś zazdrosna?
- Tak! Przytuliła cię! Mnie nigdy nie przytuliła!
- No chodź tu, też cię podniosę na przywitanie.
Posadził ją na kanapie i mnie podniósł, mocno do siebie przytulając.
- Lepiej?
- Nie. Chcę żeby ona mnie przytuliła!
Jake mnie postawił i pokręcił głową, więc usiadłam na kanapie i spojrzałam na Hope.
- Wujek przyszedł, tak? Najlepszy wujek na świecie. Zabierasz mi córkę.
- Nie specjalnie. Mam sprawę dość ważną... Ktoś jest w domu?
- Nie będziemy się pieprzyć, ona coraz więcej ogarnia. Reaguje już nawet na swoje imię i nauczyła się jeść łyżeczką. Co prawda ciągle nią rzuca, ale potrafi też zjeść.
- Co? Nie, nie chodzi o to.
- Nikogo nie ma. Jestem na szczęście sama z Hope.
- Potrzebuję ciebie i Hope, jeśli się oczywiście zgodzisz.
- Zależy na co mam się zgodzić.
- Już tłumaczę - usiadł wygodniej - kojarzysz go?
Pokazał mi zdjęcie faceta, więc pokręciłam głową. Nie mam pojęcia kto to jest.
- To jest moja droga facet, który cię od kilku dni śledzi.
- Słucham?! I mówisz mi o tym dopiero teraz że jakiś typ za mną chodzi?!
- Mhm... Musieliśmy się upewnić. Pójdź z nią po prostu na spacer, a my się zajmiemy resztą.
- Ja chcę z nim pogadać.
- Masz to jak w banku.
Uśmiechnęłam się i chciałam go pocałować, ale zmarszczyłam brwi. Kurwa. On sam mnie pocałował, więc usiadłam wygodniej, kiedy ktoś tu wszedł. Spojrzałam tam i jak zobaczyłam Luisa, uniosłam brwi.
- Luis to nie tak. To nie to co myślisz.
Odsunęłam się od Jake'a, a po chwili się zaśmiałam i pokręciłam głową.