W szpitalu weszłam do mamy i się lekko uśmiechnęłam, siadając przy niej jak zwykle.
- Hej... Byłam u taty. Może dostać rok. Mam nadzieję że ty szybciej się obudzisz... Potrzebuję cię, Blake się stara, ale to nie to samo co rozmowa z mamą... Jak mówiłam tacie o tobie to też się popłakał... Dziwny widok, nigdy nie widziałam go w takim stanie. I źle się czuję, o mój boże. Niedobrze mi. Coś tu strasznie śmierdzi... Jakieś jedzenie.
Wyjęłam krem, ale od razu pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam, ciężko oddychając. Mam gówniany dzień, nie radzę sobie z emocjami.
Znowu zaczęłam płakać i równocześnie wymiotować, a po tym usiadłam na podłodze, kręcąc głową. Kurwa... Ani trochę sobie nie radzę.- Wszystko w porządku?
Pielęgniarka na mnie spojrzała, więc pokręciłam głową, a ona się lekko uśmiechnęła.
- Wiem że się pani martwi o mamę, ale może jak pani się czymś zajmie... Szybciej będzie leciał czas? Dawno nie widziałam męża.
- Jest w areszcie, a później raczej trafi do więzienia.
- Przykro mi... Niech pani pojedzie do domu i się położy.
Pokręciłam głową i westchnęłam, podnosząc się.
- Muszę nasmarować mamę i się nią zająć. Dam sobie radę...
- Może panią przebadać?
- Nie, nie trzeba. To po prostu stres.
Przemyłam twarz i wypłukałam usta, a pielęgniarka się uśmiechnęła.
- No dobrze, proszę się odezwać jeśli jednak by pani czegoś potrzebowała.
- Jasne, dziękuję...
Poszła, więc wróciłam do mamy i ją nasmarowałam, a po tym przejechałam balsamem po jej ustach, oraz wyczesałam włosy.
- Jutro ci pofarbuję włosy... Tata powiedział że używasz naturalnego blondu. Będziesz naprawdę piękna, zobaczysz.
Uśmiechnęłam się, układając jej ładnie włosy.
W domu jak weszłam, zobaczyłam że Luis się ubiera.
- Lecę do domu.
- Nie zostajesz...?
Zmarszczyłam brwi, a on westchnął, opierając się o ścianę.
- Mała chodzisz obrażona... Nie będę cię jeszcze bardziej wkurzał.
Pokręciłam głową i zdjęłam mu kurtkę, a on się uśmiechnął, unosząc brwi.
- O co ci dzisiaj chodzi? Ani trochę cię nie rozumiem.
- Nie chcę, żebyś jechał. Luis No weź... Zostawisz mnie?
- Mała masz jakieś humorki, po prostu daję Ci spokój żebyś się nie wkurzała i tyle.
- Nie. Nie, Luis. Masz zostać.
- Już się denerwujesz, do jutra.
- Możesz po prostu zostać? No kurwa...
Znowu się poryczę. O co mi chodzi? Już nawet sama nie wiem dlaczego ciągle płaczę.
- Sophie...
- Chcę żebyś został i mnie przytulił, nie wymagam chyba dużo.
- Odepchnęłaś mnie dzisiaj.
- Przepraszam no. Nie wiem o co mi chodzi. Możesz zostać? Proszę?
![](https://img.wattpad.com/cover/293154057-288-k41041.jpg)