Na placu zabaw podeszłam z nią do zjeżdżalni, a jak zaczęła się śmiać, ja się uśmiechnęłam. Nie lubię jej zostawiać samej na placu zabaw.
- Hope! Hej!
Jakiś chłopiec podbiegł, a ona się od razu uśmiechnęła i mu pomachała. Nie znam go, co jest?
- Hej!
- Kochanie? Kto to?
- Ma na imię Chris.
- Gdzie go poznałaś?
- Jak byłam tu z drugim tatą. Przewróciłam się na niego.
Zaśmiałam się i pokiwałam głową, a ona zjechała ze zjeżdżalni. Ładny jest ten cały Chris.
Ja:
Co za Chris?Jake 🥵:
Jaki Chris?Ja:
Ten, którego poznała Hope jak była z tobą na placu zabawJake 🥵:
AaaaJake 🥵:
Spoko dzieciakPokręciłam głową i się uśmiechnęłam, a Hope pociągnęła mnie za koszulkę.
- Mamo mogę tam?
- Jasne. Uważaj.
W domu jak weszłam, zobaczyłam tu Luisa, przez co zmarszczyłam brwi, a Hope pisnęła i od razu do niego podbiegła. Gdzie Jake?
- Tato!
- Hej piękna. Polecisz na chwilę do pokoju? Muszę porozmawiać z mamą.
- Ale nie krzycz...
- Nie będę, mama też nie.
Pokiwała głową i poszła na górę, więc Luis na mnie spojrzał. O czym on chce znowu rozmawiać?
Położył na stoliku jakieś zdjęcia, więc podeszłam i na nie spojrzałam. To Jake z narkotykami. W sensie, na jednym zdjęciu siedzi przy stoliku z trzema kreskami i zwiniętym banknocie, drugie zdjęcie to jak się z czegoś śmieje i patrzy na jakiegoś faceta, który wciąga, a trzecie jak Jake robi kreski. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Ufam Jake'owi, na żadnym zdjęcie nie jest pokazane jak on sam wciąga. Może robię sobie głupią nadzieję? Nie no kurwa, mieszkam z nim od tylu lat. Ufam mu bardziej niż Luisowi. Nie wierzę, że bierze.- Po co mi to pokazujesz?
- Ewidentnie bierze.
- To, że był przy tym stoliku, nie znaczy że bierze.
- Sophie.
- Przestań, ufam mu. Hope na ciebie czeka.
Uśmiechnęłam się i założyłam buty, od razu jadąc w miejsce gdzie zazwyczaj siedzą.
Na miejscu powoli i jak najciszej weszłam i zobaczyłam Jake'a, jak dalej siedzi przy tym stoliku. Czyli to były zdjęcia z teraz. Postałam tu kilka minut, obserwując ich. Nie jest naćpany. Weszłam tu tak, że teraz już mnie zobaczył i się do mnie uśmiechnął.- Jak było na placu?
- Dobrze... Myślałam że siedzisz w domu.
Pokręcił głową i się podniósł, odchodząc od tego faceta.
- Mam kupca na ogromny towar. Potrzebujesz czegoś?
- Nie, po prostu... Chciałam zobaczyć czy wszystko okej.
Uniósł brwi i się zaśmiał, całując mnie w usta.
- Mała widziałem dzisiaj tego faceta co mi robił zdjęcia. Co jest? Nie ufasz mi?