ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴛʀᴏᴄʜᴇ̨ (多分少し)

845 11 9
                                    

Ship: Kira Hiroto x Haizaki Ryouhei
( きらひろと x はいざきようへい)

Dla: famfor 🌻

Data napisania: 2022.03.20
Data wydania: 2022.03.20

読書を楽しむ!

Czerwcowe popołudnie. Uliczny gwar, rozmowy wracających uczniów ze szkół, na pozór pełnych energii a jednak dalej zmęczonych, nauka zajmuje im tyle czasu.
Gdzie tu miejsce na samorozwój?
Zapewne dopiero na samą starość poznają samych siebie - pogoń za dobrymi ocenami, klapki na oczach. Wpajane błędne informacje od małego.
Japonia jakże idealny ale jakże rygorystyczny kraj.
Jednakże, wśród tych wszystkich idealnie prawie że zaprogramowanych dzieci zawsze musi się znaleźć ten jeden człowiek, który myśli że zdoła zmienić świat ale jednocześnie stara się ukrywać przed spojrzeniami innych.

Haizaki Ryouhei jest typem nastolatka, który mimo swojej wrogiej postawy i nastawienia do całego świata - po bliższym spotkaniu, był naprawdę super osobą.
Nie miał najlepszych ocen, ale może dlatego że skupiał się głównie na samorozwoju, nie gnał za tłumem - szedł swoim tempem z tyłu, dokładnie przyglądając się każdemu napotkanemu człowiekowi.
Obecnie uczęszczał do drugiej klasy liceum  Seishou Gakuen.
Mimo nie zbyt dużej uwagi poświęconej na naukę, należał do najlepszej trójki uczniów w klasie.

Wiosna, lato - są to okresy wiszącej w powietrzu miłości.
Początek października, również można do tego zaliczyć.
Ale ah jakże cudowne zauroczenia powstają podczas przerwy wakacyjnej.
Owa właśnie się zbliżała.
Haizaki jako że miał mały konflikt z rodzicami, postanowił pokazać im że umie sam zarobić.
Co się udało.
Po dwóch dniach, został zatrudniony w rezydencji państwa Kira - gdzie miał pomagać służbie w codziennych czynnościach.
.
.
.

Szaro włosy przyglądał się uważnie dość sporemu budynkowi, jakby znudzonym wzrokiem ale i zaciekawionym i zaskoczonym.
– Myślałem że to będzie mniejszy dom - mruknął do siebie, poprawiając opadające ramiączko od torby.
Podszedł do dość sporych drzwi, pukając w nie.
– Nie musisz pukać, wystarczy zadzwonić - usłyszał za sobą głos, odwracając się nieco wystraszony patrząc na chłopaka, mniej więcej jego wzrostu o kręconych, krótkich włosach w kolorze jasnego odcienia szarego z białymi paskami białego.
– A ty to kto?
– Ja? Oi widzisz przed sobą, we własnej osobie samego Boga. Hiroto jestem a ty?
– Bóg? Dziwny jesteś - mruknął, odwracając się do niego tyłem. Widząc go przed sobą.
– Oi, nie obrażaj się. No Bóg, Bóg a czemu bym nim miał nie być?
– Bo jesteś tylko zwykłym nastolatkiem?
– Kto powiedział że nim jestem?
– A nie-...- drzwi od rezydencji się otworzyły, zaś w ich progu stała trójka ludzi. Po lewej kobieta w stroju pokojówki, po środku elegancko ubrany dość niski mężczyzna, zaś po prawej wyższy od niego mężczyzna, ubrany jakby w strój kelnera.
– Haizaki Ryouhei?
– Tak, to ja.
– Proszę za mną - chłopak o szarych lokach zniknął.
– Proszę Pana? - mężczyzna spojrzał się na chłopaka, który rozglądał się zdezorientowany dookoła. Zaraz się przebudził.
– Ah! Już! Przepraszam - podszedł do mężczyzny i zaczął iść za nim.

Oprowadził go po całym domu. Zatrzymali się w holu.
– Mam dwoje dzieci. Córkę i syna, jednakże raczej to nie problem prawda?
– Emm cóż, nie raczej nie - spojrzał w bok, widząc na górnym korytarzu, przyglądającego się im chłopaka.
– Oh Hiroto, już wstałeś chodź przywitać się z Panem Haizaki - zaprosił go do siebie. Chłopak był w podobnym wieku co Haizaki, ale jakby nie wyglądał na człowieka.
– Miło mi Cię poznać Haizaki - kun - przywitał się ukłonem. Ryouhei nieco się speszył, ale również złożył ukłon.
W pewnym momencie spostrzegł tego samego chłopaka ale z wrogim spojrzeniem, ale jakby z zawiedzionym.
– Uważaj, to roboty - usłyszał, ale można było zauważyć że nikt prócz Haizakiego go nie usłyszał.
– Dobrze, możesz zacząć od kuchni.
– Em, cóż nie umiem za bardzo gotować.
– Coś ty, nie będziesz się tym zajmować. Będziesz na zmywaku, potrzebne są nam ręce do pracy.
– Dobrze - rozejrzał się jeszcze raz, chłopak którego słyszy tylko dalej stał w kącie, mierząc kontem oka dziewczynę, która podeszła do brata.
– Musisz odpocząć Hiroto.
– Tak - zabrała go na górę.
– Będziesz pracować od dziewiątej rano do osiemnastej, pasuje? - zdezorientowany chłopak, spojrzał się na mężczyznę, wymuszając uśmiech.
– Tak, jak najbardziej prze Pana, dziękuję - ukłonił się, wywołując uśmiech u mężczyzny.
– Albo wiesz co? Będziesz pracować z Davidem w ogrodzie. Co ty na to Davidze? - spytał ogrodnika, który poprawiał swój słomiany kapelusz.
– Jak najbardziej, nauczę tego młodzieńca wielu rzeczy.
– Dziękuję. David pokaże ci co i jak - oddalił się ze służbą.
Szaro włosy spojrzał się na mężczyznę, który był na jedno oko ślepe.
– Chodźmy do ogrodu, szybko - ponaglił go, wychodząc z domu prowadząc chłopaka do ogrodu.
Kiedy było wystarczająco daleko, starszy mężczyzna podłożył mu pod szyję szpadel, lustrując go uważnie.
– Co pan wyprawia!?
– Cicho, radzę ci się stąd wynieść jak najszybciej młody.
– Czemu? - otworzył szerszej oczy, widząc szaro włosego chłopaka, który uśmiechnął się w jego stronę zbliżając się do niego.
– Widzisz go prawda?
– C-co? Kogo?
– Panicza Hiroto.
– Ale on chyba jest w - zadrżał cały, czując jak ziemia ze szpadla spada mu pod koszulkę.
– To robot, nie jest prawdziwy.
– Davidzie! Nie strasz chłopaka! - zawołała jedna z pokojówek. Mężczyzna szybko zabrał szpadel, wbijając go w ziemię.
– Wybacz Luizo, wiesz że lubię się droczyć z młodymi - kobieta zaśmiała się cicho, znikając z pola widzenia. Szybko jednak jedno oki zmienił temat, łapiąc Haizakiego za koszulkę.
– Kiedy dostaniesz zaliczkę, uciekaj stąd jak najszybciej jeśli chcesz ujść z życiem - puścił chłopaka, który w szoku patrzył na niego a następnie na lewitującego chłopaka, który śmiał się cicho pod nosem.
– A ty z czego się śmiejesz?
– Wpakowałeś się w niezły pasztet. - powiedział chłopak, przybliżając swoją twarz do jego twarzy.
– Haizaki Ryouhei - wymówił jego imię, przez co aż po ciele właściciela imienia, przebiegły dreszcze.
– O co tutaj chodzi? Jesteś-
– Duchem? Tak, jestem duchem ale wolę jak nazywają mnie Bogiem - uśmiechnął się szczerze.
– Nie rozumiem tego - mruknął.
– Nic dziwnego, mało kto mnie widzi. To niesamowite że ty mnie zobaczyłeś! Do tej pory tylko David mnie widział a teraz jeszcze ty! Chcesz mnie stąd uwolnić?
– Co proszę?
– Przyszedłeś tutaj żeby zawrzeć ze mną pakt i żebym mógł być człowiekiem, ale tylko ty będziesz mnie widzieć? Proszę, chce się do kogoś w końcu przytulić!
– Nie mam zamiaru zawierać żadnych paktów z duchami.
– Ale dalej ze mną rozmawiasz~
– Daj mi spokój - zamachnął się, jednak jego ręka przeszła przez chłopaka. Zmarszczył brwi wściekły.
– Hi, hi, hi to co? Jak zmienisz zdanie dasz mi znać?
– Odczep się - ruszył przed siebie.
– A z demonami to pakty byś zawarł pf!
.
.
.
Po tygodniu pracy w tym dziwnym miejscu dostał zaliczkę.
Nie raz zaczepiał go duch Hiroto - jak się dowiedział, był synem mężczyzny u którego pracuje. Został zabity przez własnego ojca.

– Zabił Cię, przez co konkretnie? - spytał któregoś dnia Haizaki, kiedy miał przerwę w pracy.
– Nie podporządkowałem się mu jak moja siostra. W pewnym momencie nie wytrzymał i mnie udusił, widzisz? – pokazał na swoje sine ślady po palcach na szyi.
– Byłem jeszcze wtedy podczas choroby, więc nie miałem siły żeby się obronić.
– Dlaczego nie możesz odejść na drugą stronę?
- Zostałem tutaj uwięziony.
– Przez twojego ojca?
– Tak, póki nie zemszczę sie na nim lub sam nie umrze, będę tkwił w tym miejscu aż po wieki.
– To brzmi jak jakaś bajeczka dla małych dzieci na dobranoc.
– Ale taka prawda, smutna prawda - zaśmiał się, jednakże nie było w tym śmiechu nawet krzty wesołości.
– Chciałbym przekazać jednej osobie, jak bardzo mi na niej zależy.. jednakże, chyba to już nie ma prawa zaistnieć.
– Czemu?
– Jest szczęśliwy z kimś innym.
– Rozumiem. - spojrzał na jego postać, opartą o pień drzewa, wpatrując się w niebo.
– Cierpisz - zauważył.
– Może trochę. To tylko brak czułości, jeśli można to tak nazwać. - Haizaki spuścił nieco wzrok, aby ponownie na niego spojrzeć.
– Co muszę zrobić, żebyś mógł mieć stałą formę? – różowo oki spojrzał się na niego z nadzieją w oczach.
– Naprawdę chcesz mi pomóc?
– Tak?
.
.
.

Białe ściany, długi słabo oświetlony korytarz. Na końcu korytarza sala. Równie biała i czysta jak pozostałe sale.
Rozmowy i śmiechy. Histeryczny płacz pomieszany z śmiechem i rozpaczą.
– Doktorze czy jest już lepiej? - pyta kobieta.
– Syn jest w strasznym stanie, cały czas z kimś rozmawia, mówi że to jego martwy przyjaciel.
– Co się stało z naszym synem... - zapłakała.

– Czemu oni nie wierzą że ty jesteś naprawdę? - spytał szaro włosy, przytulając się do chłopaka, który czule głaskał go po jego długich szarych włosach.
– Bo są głupi, a ty jesteś schizofrenikiem Haizaki.

One Shot'y { Inazuma Eleven } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz