sᴘłᴏsᴢᴏɴᴇ ᴢᴡɪᴇʀᴢᴇ̨ (おびえた動物)

866 8 2
                                    

Ship: Froy Girikanan x Ichihoshi Hikaru
(fろy ぎりかなn x いちほし ひかる)

Dla: jestem_PaRaBoLeM 🌻

Data napisania: 2022.07.04
Data wydania: 2022.07.04

Notka: Dziś pójdziemy w nieco inny sposób. Nieliczni go zrozumieją - możliwe, że nikt.
A może, ktoś zrozumie ten bełkot prozaika i pisarza.
(Może nie wywołamy, żadnych zbędnych gównoburzy xd)

読書を楽しむ!

Czas. Czas jest to coś, co tak bardzo ciężko pojąć. Coś, czego nie zatrzymasz ani mi przyspieszysz. Czas wydaje się przerażający. Czasem go brakuje, czasem jest go za mało. Za szybko płynie. Ucieka przez palce, jak piasek. Gonimy go, myśląc, że to spowolni nasze cierpienia. Złudnie myślimy, że czas się dla nas zatrzyma, że podaruje nam jedną minutę dłużej. Cała proszona minuta, pryśnie, zniknie szybciej niż prosimy. Zniknie, tak jak znikną ludzie. Śmiejący się Bóg - życie milczy.

Obłęd w ciemnych oczach chłopaka, który wpatrywał się w biegnącego, śmiejącego się przed nim chłopaka. Zniknął, zniknął w blasku słońca, zniknął wśród oklasków i wiwatów - słońce go zabrało. Stał się nieśmiertelny.
Ciemno włosy chłopak, ponownie zatracił się w ciemności. Paniczny płacz - starte pięści o bruk.

Znudzony wzrok, lustrujący przemijające ludzkie istnienia. Znudzony uśmiech, znudzony wyraz twarzy. Wymuszony uśmiech, brak siły na rozmowy. Złość.
Zbyt czysto, zbyt niewinnie, zbyt czysto, zbyt skazitelnie. To nie szpital, to nie ziemia.

Mrok panujący w pokoju, powodował coraz to gorsze samopoczucie nastolatka w nim przebywającego. Ciemne tęczówki wpatrywały się w migający telefon. Drżenie ciała, myśli - rozbij głowę o ścianę. Wyrywanie włosów, garściami. Histeryczny śmiech. To nie szpital. Pokój dziecięcy. A może, to odział dziecięcy? Pedofil! Krzyczący ludzie.

Treningi, ludzie, śmiechy, rozmowy - rutyna. Dwulicowość? Izolacja od stworzeń nie boskich. Marnych robaków, biegających tam i z powrotem. Pieprzona rutyna, jebana iluzja. To chyba znudzenie życiem? Pierdolisz!

"Dokąd zmierzamy?"
"Po co to wszystko?"
"Zamlicz!"
"Wyjdź z mojej głowy!"
"Muszę to wygrać!"
"Będę najlepszy!"
"Zabiję..Kogo? Siebie."
"Pozbędę się Ciebie! "

Szklane oczy, wpatrujące się w biegnące w stronę chłopaka pachołki - pełne dobrej energii, zmęczone ale uśmiechnięte. Przerażenie, mrowienie całego marnego ciała. Bezdech. Paraliż. Omdlenie. Przerażone zwierzę, oczy pragnące ujrzeć wnętrze czaszki. Zmartwione głosy.
To chyba karetka. To szpital, długie pół ciemne korytarze. Chemia, nigdy jej nie lubił. Sala. To chyba nie operacyjna!?

Boży śmiech! To był on! Taniec wokół lekarzy, śmiech i taniec. Święto!
Zabawa w teatrzyk. Kukiełki poruszane za pomocą drewna i linek. Lekarskie przerażenie! Matczyny flirt pod drzwiami - umierający nastolatek?

"Czemu się bawisz!?"
"Zniszczysz moją grę!"
"Nie rusz!"
"Czekaj na swoją kolej!"

Spłoszone zwierzę, pragnące zdobyć to co jego. Drapieżnik - pantera, niedźwiedź polarny. Zarzynanie saren to już nie zabawa. Cyrk. Coś mało w nim klaunów, nie sądzisz?

Ostatni dech, bezdech. Prosta kreska. Wciągnięta płynnie nosem. Oczodoły w końcu ujrzały wnętrze czaszki. Uznały, że jest piękne!

Kobieta flirtująca przy drzwiach - mogiła uniosła się w powietrzu. Płuca nie zdążyły zaczerpnąć powietrza - a może już nie chciały?
Serce uznało, że pierdoli i przecięło się na pół - dziurawe serce! Pieprzony ser z dziurami! Brecht.
Pęcherz olał wszystko i wszystkich.
Wątróbka była pyszna - sałatka z flaków!

Dziecięce śmiechy, wspólne zabawy. Brak jedynek z przodu. Ogromny kocioł. Szpital? Nie. To już nie ten wymiar. To już nie ten czas. Czas cudownie uciekający przez palce.
I ponownie się spotkali, po latach rozłąki, wspólnych latach dzieciństwa. Jednakże w ich sercach nie było beztroski, dziecięcej beztroski a zażarta rywalizacja - nienawiść.
Obecność Boga, nie mogli rzucić się sobie do gardeł. Pogarda rosnąca w każdej wiecznej sekundzie.
Nie kochali się, nie przyjaźnili. Nienawidzili się. Czy to prawda? Bajka! Głupie dzieci! To bajeczka dla Was!

Jeden kochał! Drugiego ogarnęła nienawiść. Zabójcza nienawiść, nienawiść, która doprowadziła do upadku pięknego klejnotu w śmiesznej grze na jednej z planet.
I ponownie się spotkali. Po latach rozłąki, latach złudnych, długich a jednak - nienawiści i miłość.

Ciemne tęczówki, dusiły wzorkiem roześmianą twarz pięknego anioła, anioła, który tylko się bawił. Zabawa zniszczyła plan idealny Boga.

Spotkali się po latach - po latach rozłąki.
Upadek Boga.
Czysta komedia!

Ludzie myślący? Uznają nas za głupich! - krzyczeli, kiedy martwy nastolatek stał nad rozbitym kotłem. Rozpaczliwy płacz.
Nigdy nas nie zrozumieją - nie zrozumieją Ciebie. Poddaj się! To koniec.

Po latach rozłąki - śmierć i życie się spotkało. Nie mogli być ze sobą. Zniszczyli świat, następnie jedno i drugie. I ponownie była nicość.

Piękna nicość. Nie mogli być razem. Przecież byli!
Zniszczyli się - drapieżnik stał się ofiarą.

One Shot'y { Inazuma Eleven } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz