ᴅʟᴀᴄᴢᴇɢᴏ ᴛᴀᴋ...?

1.3K 17 4
                                    

Ship: Sael x Destra

Notka:
Jest to tylko one shot, nie jest oparty na orginalne Inazumy itd.
Dziękuję za uwagę :4

Dla Qavina2

Data napisania: 09.03. 2021r. - 12.03.2021r.
Data wydania: 12.03.2021r.

Nii-chan nii-chan patrz!

Wołał mały rudowłosy chłopiec, pokazując swojemu przyrodniemu braciszkowi jaki narysował rysunek.
Zaś ten delikatnie się uśmiechnął.

Jest śliczny nii-nii!

Zawołała zaraz łapiąc chłopca za dłoń biegnąc się bawić.
Obaj chłopcy zaśmiali się głośno, szczęśliwi że mają siebie, nie chcieli nic więcej.
.
.
.
.

Powieki anioła się w pewnym momencie uchyliły, informując tym samym że nie spał.
Przechylił bardzo delikatnie głowę w bok rozglądając się dookoła.
Był w swoim pokoju, w niebie.
Westchnął ciężko powoli się podnosząc przeciągając się lekko.
Każdy poranek dla niego w tym pięknym miejscu, mimo wszystko był katorgą, a zwłaszcza że od kilku dni nawiedzały go sny z wspomnieniami z jego dzieciństwa.
Złapał się lekko za głowę wzdychając ciężko.

To jest tch męczące

Wymamrotał do siebie powoli wstając, gdyż wiedział że jeden nie właściwościwy krok, by już dawno spał.
Zrobił na szybko poranną toaletę i skierował się do jadalni, w której jak już się tam dostał, okazała się pusta.
Zamrugał zaskoczony oczyma, zaraz kręcąc z niedowierzaniem głową.
Były dwie opcje, albo zbyt wcześnie wstał albo w ogóle zaspał.
Skierował się do swojego miejsca i delikatnie się uśmiechnął.
Czyli zaspał, sięgnął po karteczkę od jednego ze swoich zawodników czytając ją uważnie.

Czyli poszli na małą wycieczkę, ah chwila dla siebie tyle dobrze

Powiedział do siebie klękając na poduszce przy stole, składając dłonie do modlitwy przed posiłkiem zaraz zaczynając jeść.
.
.
.
.

Dzisiejszego dnia, kapitan drużyny piekła nie był sobą.
Z samego rana był markotny, ale nie denerwowała się aż tak bardzo.
Nie rzucał chamskimi komentarzami do wszystkich.
Po prostu był spokojny jak baranek, co bardzo zmartwiło resztę drużyny.
Ale woleli nie denerwować kapitana, więc siedzieli cicho.
W tym momencie brunet przechadzał się po swoim pokoju lecz zaczął odczuwać ciasnotę owego pomieszczenia, z którego nie mógł wyrzucić myśli.
Westchnął ciężko opadając na łóżko, lecz usłyszał w tym momencie huk i zaraz widział kątem oka jak na środku pokoju rozsypało się jedno z jego pudełek.
Zwlukł się z łóżka i zaczął to zbierać, lecz zaprzestał owej czynności widząc jakiś rysunek.
Pochwycił je w dłoń patrząc na niego uważnie.
Na pierwszy rzut oka, wyglądało to jak jakaś porysowana kartka i rzucona gdzieś w kąt, tak też chciał zrobić ale zaraz przyjrzał się postaciom tam nabazgranym.
Uśmiechnął się delikatnie patrząc na dwóch chłopców trzymających się za ręce.
Wpatrywał się w ten obrazek, pośrodku bałaganu w jego pokoju, przez dobre dwadzieścia minut.
Po upływie tego czasu zerwał się na nogi i wybiegł z pomieszczenia, zaraz udając się po schodach do wyjścia z podziemia.
Chciał się z nim zobaczyć, chciał znowu z nim porozmawiać, ale nie krzykiem.
Tak jak kiedyś...
Kiedy udało mu się wydostać z piekła, zaczął się kierować po schodach oraz krętych dróżkach w stronę niebios.
W połowie drogi usłyszał cichy głos nucąc coś.
Rozejrzał się dookoła, lecz nikogo nie zauważył, dopiero po jakimś czasie spostrzegł jaskinie co lekko go zaskoczyło, lecz szybko sobie ją przypomniał.
.
.
.
.

Nii-chan! Chodźmy się schować!

Wołał mały chłopiec o ciemnych brązowych włoskach, ciągnąc za sobą chłopca o rudawych włoskach, podczas deszczu.
Wbiegli zaraz do jednej z jaskiń żeby schować się przed deszczem, mimo to byli nieco mokrzy.
Popatrzyli na siebie uważnie, wybuchając głośnym śmiechem lecz zaraz słysząc uderzenie pioruna i grzmoty oboje się skulili przy ścianie przytulając się do siebie.
Popatrzyli na siebie uśmiechając się łagodnie.

Kocham cię nii-nii

Wyszeptał chłopiec o błękitnych oczkach zaś drugi, o złocistych tęczówkach zarumienił się delikatnie uśmiechając się szeroko pokazując swoje białe ząbki, zaś jednego było brak, ale jak to dziecko, mleczaki.
Kiedy kolejny piorun uderzył, bardziej się do siebie przytulili.
.
.
.
.

Wracają wspomnienia czyż nie?

Usłyszał w pewnym momencie zaraz się rozglądając dookoła lekko wystraszony.

Spokojnie, to tylko ja Nii-chan, boisz się własnego brata?

Powiedział lekko rozbawiony patrząc na niego uważnie podchodząc nieco bliżej, zaś Destra lekko zdezorientowany lecz mile zaskoczony także do niego podszedł bliżej obejmując jego policzki dłońmi patrząc mu w oczy uważnie.

Mój mały braciszek, mimo wszystko nie umiem zapomnieć o tobie dlaczego tak się dzieje?

Wyszeptał opierając czółko o jego czółko nie odrywając od niego wzroku.
Oboje uśmiechnęli się delikatnie, lecz żadne z nich już się nie odezwało.
Raz w roku, w dniu urodzin Toibiki* spotykają się przy wejściu do jaskini, żeby chociaż przez chwilę porozmawiać, chcąc się do siebie wzajemnie przytulić i na chwilę uciec od szarej rzeczywistości.

Legenda głosi że, w miejscu gdzie niegdyś oni stali, wybudowali pomnik na cześć ich miłości, powiadają że tylko prawdziwa i szczera miłość, bez żadnych kłamstw przetrwa wszystko, tak że było i nich.
Przetrwali razem wszystko, lecz nie przetrwali walki ze śmiercią.

One Shot'y { Inazuma Eleven } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz