|35|

591 22 6
                                    

-Proszę dajcie mi już spokój- łkam drżącym głosem- Co wy ode mnie chcecie?- czuje po raz kolejny mocne uderzenie na prawym policzku i okropny posmak krwi z ustach.

-Zamknij pizde!- wydziera się na mnie jeden z nich- Zamknij się bo pożałujesz!

-Znasz Frezco- mówi teraz kolejny, blondyn- Na pewno go znasz.

-Nie znam nikogo takiego- oznajmiam szczerze, przez łzy.

Od kolejnych dwóch tygodni gadają do mnie i dręczą mnie na temat jakiegoś Frezco bez imienia i nazwiska. Nie wiem jednak o co z nim chodzi i dlaczego to akurat mnie o niego pytają. Zawsze gdy odpowiadam, że nikogo takiego nie znam, dostaje ostry łomot. Za mocny. Straciłam już przytomność przez to wszystko chyba z sześć razy.

-Kłamiesz- prycha- Przecież gdybyś go nie znała, to pewnie byśmy ciebie nie porwali.

-Ale ja naprawde nie znam- spuszczam głowę ze zmęczenia. To już naprawdę wszystko mnie wykańcza.

Do jedzenia dostaje tylko jakieś marne jedzenie. Do tego dochodzi codziennie wydzieranie się na mnie oraz bicie. Już narobili mi wiele siniaków na ciele. Mam również złamaną kostkę przez to jak mnie jeden z nich popchnął. Spuchła jak cholera. Do tego wiele zadrapań scyzorykami lub innymi ostrymi gównami.

-Zaczniesz gadać, czy mam użyć tego? mówi brunet i nagle czarnowłosy chłopak, która przez cały czas siedzi cicho, zza pleców wyciąga jakiś słabo mi znany przedmiot- Jedno przystawienie. I naciśnięcie. Nieprzyjemne- teraz do mnie dociera co to tak naprawdę jest.

Paralizator.

Teraz naprawdę moje ciało ulega mocnemu napięciu i drżeniu. Łzy już czuje jak mi się skończyły i pozostaje tylko wielki strach. Jak na moje nieszczęście użyją go.

-Naprawdę nikogo takiego nie znam- mówie po raz kolejny starając się aby mój głos był pewny, stanowczy ale i spokojny. Nie mogę cały czas okazywać im, jak bardzo się boje. Nie wychodzi mi to jednak- Możecie mi chociaż powiedzieć jak wygląda, co wam zrobił, i dlaczego jestem w to zamieszana? Proszę!

-No dobrze- prycha blondyn i siada na krzesełku naprzeciwko mnie- Jego prawdziwego imienia i nazwiska nie znamy. Frezco to jego ksywka. Chujowa ale niech już ją sobie ma. Chce się na nim zemścić. Zrobił nam wiele złych rzeczy, zadłużył się. Nie chce mu się tego wszystkiego wymieniać, ale... ostatnim razem kiedy go zobaczyliśmy i popadliśmy z nim w bójkę o to, że wisi nam kase za narkotyki, powiedział nam o jakiejś Lidii Krzyżanowskiej. Tylko twoje imie i nazwisko i nic więcej nam nie powiedział. To też znaleźliśmy się i twój adres zamieszkania i przez jakieś dwa tygodnie śledziliśmy twoje poczyniania i tak naprawdę wiemy wszystko o twoich życiu. Proszę w takim razie mój prawde albo Igor Krzyżanowski, czyli twój kuzyn, Jan Pasula, Maks Nowicki, Robert Woliński, czyli twoi najbliżsi przyjaciele, oraz twój cudowny chłopak Wiktor Jakowski, nie dożyją  szczęśliwej starości.

Czuje teraz wielką gulę w gardle. Jestem wstrząśnięta i jednocześnie zła bo w sumie niczego sensownego o tym całym Frezco się nie dowiedziałam. Nawet jak wygląda. Ale chyba nawet sami tego nie wiedzieli. Bo pewnie by powiedzieli.

Moje życie jest posrane.

-Naprawdę nie wiem- szepczę tak aby mnie słyszeli- Nigdy o kimś takim nie słyszałam. Proszę wypuście mnie.

-Nigdy- podnosi zimny głos jeden z brunetów i przejmuje od czarnowłosego paralizator- Tak naprawdę mieliśmy dwa powody aby cie porwać. Po pierwsze; chcemy abyś nam powiedziała co wiesz o Frezco i gdzie on jest. Druga sprawa to taka, że dawno nie mieliśmy jakieś osoby aby podręczyć i trochę powyżywać- podchodzi powolnym krokiem do mnie i następnie kuca- I właśnie nadażyła się taka fajna okazja- przykłada szybkim ruchem przedmiot i naciska mały guzik.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz