|25|

796 23 18
                                    

*PERSPEKTYWA WIKTORA*

Japierdole. W końcu to zrobiłem. W końcu spełniłem to, na co czekałem tak naprawdę od paru miesięcy, gdy moje uczucia do Lidii zaczęły się pogłębiać.

Teraz są one jeszcze większe.

Po tych dwóch pocałunkach czuje jakieś wyzwolenie i radość, którą sam nie potrafię opisać. Od tamtej pory uśmiech, oraz mocny rumieniec nie schodzi mi z twarzy.

Teraz jest dokładnie druga w nocy, a ja siedzę sobie obok Michała i Janka, podczas gdy Lidia jest w kuchni i robi sobie herbatę. Mój wzrok skanuje jej całe ciało oraz twarz, próbując nawiązać kontakt wzrokowy. Ta jednak nie czuje chyba tego, bo nawet nie odwraca głowy w moją stronę. Aj.

-Mordooo- mówi mi do ucha Mata, mocno najebany- Mam coś takiego jak pokój gościnny. Zabieraj tam ją i chyba nie muszę mówić, co macie zrobić- przewracam na jego słowa oczami, totalnie rozbawiony jego śmiesznym, pijackim tonem.

Moje oczy ponownie wędrują na blondynkę, gdy ta nagle wyciąga telefon z kieszeni jeansów i przykłada przedmiot do ucha. Jej mina z beznamiętnej zmienia się momentalnie w szeroki uśmiech i bardzo widoczną radość, połączoną ze śmiechem. Chwilę tak z kimś rozmawia, więc gdy odkłada telefon podchodzę do niej, opierając się o blat kuchenny.

-Z kim tam sobie gadałaś?- pytam. Lidia podnosi lekko głowę i patrzy tymi swoimi pięknymi oczami, w których widnieją radosne iskierki. Kocham je.

-Maks do mnie dzwonił- śmieje się, a mnie od razu mocno skręca- Ostro się najebał i zaczęło mu odpierdalać. Uwielbiam typa- wzdycha nadal z chichotem.

Teraz czuje jak po prostu gotuje się we mnie. Czuje nie złość, a raczej wściekłość. Na Maksa. Że on w ogóle istnieje. Chociaż to bardzo głupie i dziecinne. Ale tak niestety jest. Chociaż ten typek nic mi nie nigdy nie zrobił. Ale...

Wiele razy Lidia opowiada mi o jego chorych pomysłach, słuchając tego wszystkiego z niechęcią i obrzydzeniem. Samo jego imię powoduje u mnie ciarki, połączone ze stresem.

Boje się po prostu, że ten typ odbierze mi Lidię. Mimo tego, że i tak nie jesteśmy razem, to wiem że dziewczyna może coś do mnie czuć. Oddała przecież pocałunek, co nie? Ale mogła też zrobić to tylko dlatego aby nie zrobić mi przykrości. Nie chciała abym poczuł się odtrącony. Istnieje taka możliwość.

-Okey- odpowiadam, posyłając jej lekko sztuczny uśmiech, co oczywiście blondynka odwzajemnia. Patrze ponownie w jej oczy- Jesteś zmęczona.

-Być może- wzdycha- Wpadłam z Jankiem aby zostać u Michała na noc. Lena już pojechała, a nam się nie chce dupy stąd ruszyć. A jak z tobą?

-Też o tym myślałem aby zostać- przyznaje- Poza tym, trochę wypiłem. Więc no.

-Spoko- zaczyna pić swoją herbatę, lekko na mnie zerkając. Patrze okrakiem na jej usta, które dwie godziny temu były moje i nikogo innego. Chce je znowu poczuć. Odwracam się na pięcie i idę prosto do Maty, który ledwo już nawet leży prosto na kanapie- Mogę zostać na noc chłopie?

-Tak. Ale zajmujesz pokój z Lidią- odpowiada za niego Janek- No wiesz. Trochę tutaj osób zostaje, a raczej nie widzi mi się spać z tobą w jednym łóżku. Albo innym.

-Nie no spoko- wzruszam ramionami, naprawdę ciesząc się tym w duchu jak małe dziecko. Powinien przestać bo już sam uznaje siebie za świra. Ale co ja poradzę. To chyba już obsesja.

*PERSPEKTYWA LIDII*

Janek oznajmił, że będę spała razem z Wiktorem, co nie powiem ucieszyło mnie to. Moje uczucie wobec chłopaka są coraz bardziej silniejsze i chce tylko tego aby się do niego przytulić i zasnąć w jego objęciach, czując po prostu jego bliskość.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz