|55|

389 10 5
                                    

Przyznam że zapomniałam sobie zapisać kiedy DOKŁADNIE Maks ma urodziny jak i Lidia. Więc jeżeli wy pamiętacie to mi napiszcie. Ja natomiast postaram się znaleźć w dawniejszych rozdziałach i poprawie wszystko.

A jednak jest wieczorem nie rano aleeeeee chuj

Mija tydzień. Jest ten ten dzień kiedy Wiktor w końcu opuszcza szpital po tych długich dniach obserwacji i badaniach. Oczywiscie ja, Jasiek oraz inni codziennie odwiedzaliśmy go w tym czasie, co widać było od razu, humor mu sie znacznie poprawiał.

Aktualnie jestem razem z Pasulą w samochodzie blondyna. Siedze na obok niego i staram ske jak najszybciej odpisywać znajomym. Za bardzo najarali sie na moje urodziny które mam za dwa tygodnie.

-Zdenerwowany koncertem?- pytam przyjaciela. Jego szczęka lekko zaciska się na wspomnieniu o tym.

-Troche- odpowiada szczerze. Jego koncert w Krakowie jest za pare dni. 4 kwietnia. Ja i inni bliżsi ludzie oczywiście mamy zamiar się na nim pojawić, gdyż wiem jak bardzo ważne jest dla Jaśka to wydarzenie. A on liczy na nasze wsparcie i na to abyśmy przy nim byli. Chociaż nie powiedział nam nigdy tego wprost, wiemy to doskonale.

-Twoja płyta jest zajebista chłopie- przyznaje, co jest najprawdziwszą prawdą- Dopowiem ci jeszcze że to chyba najlepsza płyta jaką wydałeś z tych wszyskich czterech.

-Cieszy mnie to- uśmiecha się szeroko i nerwowo- A ulubiona piosenka?

-Ławka z chłopakami i klucze do miasta- odpowiadam bez za wachania- Na drugim miejscu BRIEF i chyba Tryb Samolotowy albo anioły nie wiem- wzruszam ramionami.

-Ciekawe czy Wiktor da rade zaśpiewać.

-Jest szansa że zaśpiewa. Ludzie wiedzą co sie mu stało i jeżeli nie zaśpiewa zajebiscie to nic sie nie stanie. Ale wiesz że Wiktor uwielbia to robić i pomimo tego jak sie czuje to to zrobi i tak. Nawet gdy bede na miego krzyczeć i błagać na kolana aby sobie odpuścil.

-A to nie on krzyczy i błaga jak jesteś na kolanach?- marszczy brwi wyraźnie rozbawiony. Otwieram szeroko usta z niedowierzania.

-Jesteś idiotą!- podnoszę głos i pacam go mocno w ramie- Cholerny debil- śmiejemy się głośno, jednak czuje jak moje policzki barwią się na mocny odcień czerwieni.

-Ale przyznaj że to prawda. Robiliście to chociaż już?- wypala. To pytanie sprawia że milknę momentalnie. To mu wystarcza- Domyślałem sie!

-Cicho bądź- przewracam oczami.

-Jak było? To był twój pierwszy raz?

-Dobra powiem szybko. Tak. Było zajebiscie, i tak, to był mój pierwszy raz i nie żałuje tego. Chce to powtórzyć nawet. A teraz cicho i zmiana tematu.

-I tak mi kiedyś opowiesz szczegółowo- mruczy pod nosem, przez co mroże go spojrzeniem.

***

Zaraz potem wchodzimy do sali w której przez ten czas przebywał Wiktor. Zastajemy go gadajacego ze swoim lekarzem i nawet nie widzi nas wchodzących do środka.

-Tu jest kartka panie Jakowski z lekami które musi pan zażywać. są tu również dawki jak i czas przyjmowania- oznajmia spokojnym tonem mężczyzna. Brunet dziękuje mu i bierze do ręki przedmiot.

-Witamy!- podnosi głos zadowolony Jasiek, machając energicznie ręką w strone chłopaka, który teraz patrzy na nas. Uśmiecha się on szeroko. Podchodzę do niego i składam delikatny pocałunek na jego czole- Spakujemy twoje rzeczy- śmieje się. Zauważyłam że przez to że jest z Werką jego humor jest znacznie lepszy i widać że jest mega szczęśliwy. Werka tak samo. Przez to że są razem to zbliżyłam się z nią i codziennie mówi do mnie jaki to Jasiek jest fajny, ładny i takie tam. Jestem mega zadowolona z ich szczęścia.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz