Jest godzina dokładnie 9:20, a ja siedze znudzona na okropnej lekcji fizyki. Nienawidzę tego przedmiotu. Nauczyciel spoko, ale przedmiot nie. Zawsze na tych lekcjach śpie, rysuje coś w zeszycie albo jak teraz rozmawiam z Maksem.
-Kiedy wychodzi?- pyta sie mnie czarnowłosy, kiedy nasz temat zszedł na temat Wiktora.
-Za tydzień. Musi pozostać na obserwacji- oznajmiam, czując w sobie wielka radość. W końcu nie bede musiała sama mieszkać w mieszkau.
Od obudzenia Kinny'ego minęły trzy dni. Raz zostałam u niego całą noc, jednak spałam na jednej kanapie przy ścianie w jego tymczasowym pokoju. Kolejne dwa dni byłam przy nim po szkole i nie opuszczałam do jakiejś północy kiedy już sam chłopak kazał mi odpcząć.
Co prawda może i nie byłam zmęczona fizycznie, ale psychicznie już tak. Mimo że chłopak sie obudził, nadal odczuwam dziwny lęk w sobie który po prostu dusze. Czuje się dziwnie źle, smutno, ponuro, wkurwiam sie prawie na wszystko i nie mam na nic ochoty.
Jest to chyba spowodowane tym że od czasu imprezy Maksa, mam koszmary na temat tego faceta jak i innych tego typu rzeczy. Codziennie budze siè zlana potem, trzęsącym się ciałem i atakiem płaczu czy czasem i paniki.
Czuje na sobie, na każdym skrawku swojego ciała ich dotyk. Czuje jakby te wszystkie emocje z tamtych chwil ponownie do mnie wróciły. Pomimo że staram się zajmować głowę czymś innym.
Najgorsze jednak jest w tym to, że nie potrafie nikomu o tym powiedzieć. Nawet Jaśkowi, który jest dla mnie jak brat. I Wiktorowi który nie dawno sie obudził i za każdy razem jak pyta czy wszystko u mnie okej, odpowiadam kłamstwem.
Jestem coraz bardziej zmęczona, mam mniejszą ochotę na jedzenie lub robieniu czegokolwiek. Przestaje czasem odpisywać i odbierać od znajomych, co powoduje u nich lekki niepokój. Nie dopytują mnie jednak o szczegóły za co jestem im wdzięczna.
Czasem momentalnie potrafię się wyłączyć nawet z prowadzonej rozmowy. Wyglądam pewnie wtedy jakbym była chora na głowe. Patrze w jeden punkt i nie ogarniam co sie wokól mnie dzieje.
-Lidia?- czuje jak ktoś szturcha moje ramię- Wszystko okej?- znowu to pytanie. Patrze proste w oczy mojego przyjaciela i delikatnie kiwam głową.
-Jest okej- kłamstwo- Po prostu sie nie wyspałam- pół kłamstwo.
-Spoko- mówi nie ciągnąć dalej tematu, jednak widać po jego minie że ta odpowiedź go nie przekonała- Organizujesz coś na swoje urodziny? To prawie za trzy tygodnie.
-Jest jeszcze dużo czasu- odpowiadam- A poza tym raczej nie zrobie takiej hucznej imprezy jak u ciebie. Nie lubie tego. Stawiam tylko na tych bliskich i jakaś posiadówka.
-Fajno- posyła mi delilatny uśmiech, który jako tako odwzajemniam. Chociaż nie powiem, wysiłek to był.
***
Godzina 14:00. Stoje właśnie na parkingu razem z moją grupką, którzy jak zwykle muszą sobie zapalić papierosa. Szczeniej opatulam się kurtką. Pomimo marca jest naprawde chłodno. Powinno się już robić cieplej a ty dupa. Nienawidze tego.
Za chwile mam ruszać do domu, jednak po drodze chce wstąpic do szpitala. Postanowiłam jednak wcześniej zostać chwile z moimi znajomymi. Musieli mnie jednak do tego namówić bo kiedy tylko zabrałam wcześniej kurtke, to chciałam od razu spierdolić.
-Masz jednego- z ponownego zamyślenia wyrywa mnie głos Janka, który wyciąga w moją strone do połowy wypalonego papierosa- Widać że masz totalnie zjebany humor a to ci go poprawi w jakimś stopniu.
-Głupoty gadasz- prycha Werka- Jak już to sie troche odpręży ale humoru to nie poprawia.
-Cicho bądź- sarka blondyn w jej strone. Ja natomiast nadal patrzę na przedmiot w jego dłoni. Z zawachaniem zabieram go od niego, po czym biore jednego bucha. Co prawda od razu zaczynam sie krztusić przez co oczywiscie reszta się ze mnie śmieje, ale troche lepiej sie poczułam. I nie wiem sama dlaczego. To... jest dziwne... bardzo. Biore kolejnego, który nie jest już taki zły. Czuje obrzydliwy smak nikotyny w buzi- Lepiej?
CZYTASZ
the past isn't easily forgotten | Kinny Zimmer
Romance"Pamiętaj, wiek to tylko liczba. Najważniejsze jest to, co do siebie czujecie" "Tsaaa... w sumie racja. Tylko problem w tym że on nic do mnie nie czuje" "Jesteś tego taka pewna?" "Tak! Pewnie nawet jakbym była starsza nie zechciałby mnie!" "A mnie m...