|47|

505 18 0
                                    

Kiedy rano budzę się Wiktora przy mnie nie ma. Marszcze brwi, po czym siegam po swój telefon i patrze na godzine: 8:00. Nie no kurwa zajebiście. Zaspałam do szkoły. Nie no. Raczej nie opłaca mi sie dzisiaj iść, a poza tym są dzisiaj luźne lekcje.

Wstaje na równe nogi i na ociężałych stopach podchodzę do drzwi. Kiedy mam już naciskam klamke zamieram w bezruchu, gdy słysze podniesiony głos Wiktora. Prawdopodobnie z kimś rozmawiającego przez telefon.

-Posłuchaj naprawdę przykro mi, ale serio nie odwzajemniam twoich uczuć- teraz już mówi nieco spokojnie- Po prostu nie byliśmy sobie pisani, a mi podoba się inna dziewczyna. Musisz to zrozumieć. Jesteś zajebistą dziewczyną i pewnie niedługo poznasz kogoś równie zajebiste. Tylko błagam cię nie odpierdalaj już takiej maniany i usuń tego posta. Do tego napisz wyjaśnienia. Zostaw mnie i Lidie w spokoju i prostu przestań.... Posłuchaj ja tak naprawde nigdy cie nie kochałem. Wiem, jestem palantem że zachowałem sie tak ostro w stosunku do ciebie. Naprawde ale chce abyś mi wybaczyła... dobra cześć.

Słysze jego głośne westnięcie. To jest teraz idealna pora aby wyjść z pomieszczenia. Blondyn kiedy tylko słyszy jakiś dźwięk, odwraca głowę w moją strone. Jego mina świadzy o tym, że serio załuje tego co jej zrobił. To wiadome że cierpiała i chyba nadal cierpi.

-Słyszałam wszystko- podchodze do niego i siadam na kanapie przy nim.

-Jestem palantem. Mogłem to lepiej wtedy rozegrać. Od tamtej pory ona w ogóle nie wychodziła z domu i totalnie odcięła sie od każdego. Jej głos już nie jest taki sam i słychać w nim ból. Ja ją kurwa zniszczyłem.

-Przepraszam cie Wiktor, ale zrozum że w tej sytuacji to ja nie jestem ani po twojej stronie ani po jej bo nawet jej nie znam i mało przepadam. Troche w tym racja że zachowałeś sie jak palant, ale zrobiłeś tak tylko dlatego że nie chciałeś przyznać swoich uczuć do mnie. W jakimś stopniu można to zrozumieć.

-Wiem, ale i tak jestem palantem. Po prostu to przyznaj.

-Jesteś palanatem- mowie i widzę jak lewa strona jego ust podnosi się lekko do góry- Jesteś moim palantem- wtulam się w jego ciało, a on mnie obejmuje- Z Karoliną bedzie lepiej. Niedługo o tym wszystkim zapomni serio. Nie musisz się nią przejmować.

-To nie tak że sie nią przejmuje tylko boli mnie ten fakt i wkurwia, że kogoś zraniłem do tego stopnia że ona sama już nie wie co ma robić ze swoim życiem.

-Bedzie dobrze- mówie tylko bo tak naprawde nie mam pojęcia co w tej chwili powiedzieć. Kinny wie że nie jestem dobra w dawaniu rad ani w pocieszaniu, jednak jemu to nie przeszkadza. Wystarczy mu tylko abym z nim była. Przy nim.

***

-Oszalałaś?!- podnosi głos na mnie Maks. Przewracam oczami, jednocześnie zamykając szkolną szafke.

-Nie. Nie oszalałam- prycham pod nosem- To jest całkiem dobry plan.

-Ty naprawdę chcesz z nią się spotkać w cztery oczy? Kobieto tak laska cie pewnie nienawidzi! Ty sama nie pajasz do niej sympatią. Ona cie zje!

-Przesadzasz. Jednak warto sprobować- wzdycham i w akompaniamencie krzyków i pretensji czarnowłosego, kieruje się w strone sali do biologii. Szczerze? Dalej już tak naprawde go nie słucham bo jestem myślami totalnie gdzie indziej.

Znowu totalnie wszystko mi się posypało w głowie. Najpierw ta sprawa z Karoliną, a druga to ta która trwa już od jakiegoś czasu i do tej pory nie daje mi spokoju.

Mianowicie fakt istnienia mojego ojca aka Frezco. Od całego zajścia odnośnie Igora oraz tych innych rzeczy minęło bardzo wiele czasu i do tej pory nic złego sie nie wydarzyło.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz