|62|

376 9 0
                                    

4 mieisące później- sierpień

-Czy wy rozumiecie że za dwa tyogdnie bedziemy w drugiej klasie?-

-Nie denerwuj mnie nawet Maks- warczę w jego strone, totalnie nie chcąc o tym rozmawiać.

-Ja jedynie jestem ciekawa, czy ktoś nowy do nas dołączy- wtrąca Weronika- Jakiś przystojny chłopak.

-A ty tylko o jednym- przewraca oczami, leżący na łóżku Janka Robert- Co chwila słysze tylko o nowym chłopaku, który spodobał ci sie po pierwszym zobaczeniu. Od września naliczyłem ich chyba z dwudzuestu.

-Było tego więcej zanim was poznałam- wzrusza ramionami brunetka- Co ja poradze że szybko sie zakochuje. Nie tylko w realnych chłopakach, ale też i w fikcyjnych.

-To jest pojebane- mówi blondyn i popija ze szklanki cole- To troche słabe że tak szybko sie zakochujesz. Wyobraź sobie że jesteś w szczęśliwym związku i nagle zza rogu wyskakuje przystojny chłopak i od razu masz w dupie swoją połówkę.

-Zgadzam sie z tobą- wypowiadam sie- Ej a tak w ogóle powiedz szczerze? Czy podobał ci sie ktoś z naszej paczki lub z raperów wtedy na moich urodzinach?

Nie wiem co podkusiło mnie zadać to pytanie, ale jestem bardzo ciekawa odpowiedzi. Moi znajomi wszystkich  raperów z Sbm widzieli tak naprawde tylko raz na mojej imprezie w kwietniu. A jedynymi jakimi spotkali przez ten długi czas był to tylko Kinny, Jasiek i White.

-Powiem- podniosła dumnie głowe- Na początku roku szkolnego spodobał mi sie Maks, ale uznałam że jednak to nie to. Potem Janek troche, ale to tylko dlatego że byliśmy w bliskiej relacji i źle odebrałam swoje uczucia. Na imprezie spodobał mi się Fukaj oraz Janek, ale wiem że Fukaj w jakimś stopniu jest zakochany w Kamilu... a i jeszcze Kamil. A Janek wiem że ma dziewczyne, która bedzie miała z nim dziecko wiec przeszło- odpowiedziała szybko i pewnie, na co my szeroko otworzyliśmy oczy- No co? Chcieliście znać prawdę. A!- krzyczy- Jeszcze na początku Kinny ale to minęło kiedy dowiedziałam sie że jest z tobą- wskazuje na mnie.

-Nieźle- komentuje Maks, którego mina wskazuje na to że jest nieco zdezorientowany. Tak jak my wszyscy- To mi w całym moim życiu podobały sie cztery dziewczyby. Teraz aktualnie nikt i szczerze to dobrze mi z tym, bo nie musze sie o byle gówno zamartwiać ani smucić. Zazdrosny też nie musze byc.

-Bez kitu- odpowiada Robert- Ja mam tak samo, a w życiu podobała mi sie tylko jedna dziewczyna, ale to przez jakieś pięć, sześć lat.

-Znamy?- pytam.

-Nie. Chodziłem z nią do podstawówki. Kamila Rozner- wzdycha- Zabujałem sie w niej totalnie i pamiętam dokładnie te chwile kiedy nocami płakałem i myślałem o niej. Co z tego że miałem wtedy dziesięć, jedenascie lat. Rozkochałen sie dopiero w niej kiedy przyszedłem do tej szkoły.

-A powiedziałeś jej to kiedykolwiek?- pyta zainteresowana historią Werka.

-Nie. Nigdy nie miałem aż takiej odwagi aby jej to powiedzieć. Najgorsze też było to, że byliśmy bliskimi sobie przyjaciółmi z tymi samymi znajomymi. Czyli wiecie... co chwilowe wychodzenia razem- mówi.

-Od tamteh pory masz z nią jakiś kontakt?- wtrąca Janek.

-Nie. Odkąd powiedziałem znajomym że ide tutaj do szkoły i wyprowadzawam sie... straciliśmy kontakt. Żadnych wiadomości i telefonów. Tak jakbyśmy... w ogóle nigdy sie nie znali.

-Twoja wina czy ich?- teraz to ja sie wypowiadam.

-Wspólna- kolejne wzdychnięcie- Szczerze to troche chciałem sie od nich odłączyć bo nie lubie znajomości na odległość, ale... czasem myśle o nich. Myśle o zajebistych chwilach w szkole, w domach innych. Po prostu o wszystkim. Jednak najbardziej o Kamili.

-Napisz do nich- podsuwam- Na pewno ci odpiszą.

-Minął rok- odpowiada smutnym tonem- Zignorują mnie.

-Skąd ta pewność?- ciągle dalej temat.

-Bo wiem- prycha ppd nosem- Nie mam z nią ani innymi kontaktu od zakończenia roku szkolnego w ósmej klasie. Nikt nawet nie starał sie ze mną skontaktować. Jak już mówiłem. Jestem już dla nich... nikim.

-Zadzwoń. Spróbuj chociaż- nalega Maks- Chłopie a co jeśli oni również o tobie myślą w ten sposób? Że masz ich totalnie w dupie i takie tam? A co jeśli oni również wiele razy chcieli do ciebie zadzownić a nie mieli odwagi? Pomyślałeś o tym?

-No...- zawiesza sie- Nie- odwraca od nas wzrok. Przez chwile trwamy w głuchej ciszy, czekając na decyzje przyjaciela- No dobra. Wieczorem do kogoś sie odezwe, ale... boje sie.

-Jak chcesz to bede przy tobie- propunuje- I tak nie mam nic ciekawego do roboty. Wiktor i reszta do późna mają spotkania bo niedługo festival SBM.

-A tak w ogóle to wybieracie sie tam?- zmienia temat Janek, bo chyba już jego zaczyna przerastac rozmowa na temat znajomych Roberta i jego głupoty.

-Oczywiscie- odpowiada Werka, a ja razem z chłopaka odpowiadamy prawie tym samym.

-Bedzie tam mój chłopk, wiec dlaczego mam tam nie być?- śmieje sie pod nosem, myśląc o blondynie.

Od moich urodzin, nasze relacje stały się jeszcze bardziej głębsze niż były wcześniej. Spędzamy zajebiście razem czas, nawet kiedy chłopak albo ja nie mamy zbytnio czasu.

Jednak jak to w związkach, zdarzały sie u nas częste kłótnie z byle powodu. Jednak najgorsza z nich była wtedy kiedy Wiktor dowiedział się przypadkowo o moim cięciu i już nie uwierzył mi że to po prostu zwykłe draśnięcia przez moja kalectwo chodzeniowe. Niestety.

Tak ostro sie pokłóciliśmy, że wyprowadziłam sie na jakieś dwa dni do Jaśka, któremu również wszystko opowiedziałam. Był zły na mnie za to, ale zrozumiał mnie i nie miał zbyt dużej pretensji.

Oczywiście to nie tak, że osądzam Wiktora o ten wybuch, bo doskonale go rozumiałam. Martwi sie o mnie i był wściekły że nie powiedziałam mu tego wcześniej.

Kiedy wróciłam z powrotem do naszego mieszkania, zobaczyłam go z mokrymi i czerwonymi od łez oczami. Przepraszałam go sporo, tak samo jak on mnie, chociaż tak naprawdę on nic nie zrobił.

To ja byłam cholerną idiotką że nie pisnęłam o tym ani słówka. Szczególnie jedynej czyli osobie, która jest dla mnie wszystkim i udam jej bezgranicznie.

Miałam takie ogromne wyrzuty symienia, że opowiadziałam mu nawet o częstych snach związanych z moją przeszłościa: z trzema facetami, moim ojcem, porywaczami, wypadkiem Wiktora, śmiercią Igora oraz prawie morderstwem Jaśka.

Obiecał mi na mały paluszek, że nigdy w życiu mnie nie opuści i że jak jeszcze raz coś takiego przed nim zataje, to udusi mnie gołymi rękami. W sumie to byłoby nawet w porządku.

-O czym tak myślisz?- nagle z zamyślenia wyrywa mnie głos Maksa. Dopiero do mnie dociera że jestem razem z moimi przyjaciółmi w pokoju Janka i wszyscy sie na mnie patrzą.

-O Wiktorze- wzruszam ramionami, nie kłamiąc im tak naprawdę.

-Typowe- prycha rozbawiony Robert, którego humor chyba sie nieco poprawił.

-Robimy coś?- pyta Janek- mam ochote na pizze.

-A twoje dieta?- podnoszę lewą brew do góry. Od dwóch miesięcy blondyn jest na diecie chcac troche sobie schudnąć.

-Mam ją w dupie. Są wakacje i nie powinienem tylko o tym myśleć- uśmiecha sie do nas- Ruszac dupy i idziemy bo ja cały dzień przesiedzieć nie zamierzam.

Zgadzamy sie wszyscy i już po jakiś dwudziestu minutah jesteśmy na zewnątrz i kierujemy się w strone dobrze nam znanego miejsca z najlepszym jedzeniem na świecie.

Podczas wędrówki do pizzerii, śmiejemy sie, rozmawiamy oraz co jakiś czas popychamy kogoś w trawę obok chodnika lub w jakiś krzak.

Kto najwięcej razy dostał? Maks.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz