|10|

1K 28 13
                                    

Piątek. Godzina 16:00. Wracam do mieszkania po czym od razu rzucam się na wygodne łóżko. Potrzebuje bardzo porządnego snu i chwili odpoczynku. Zasypiam prawie od razu.

To przez te jebane dwa wfy na sam koniec dnia. I to akurat dzisiaj kiedy chciałam poćwiczyć trener musiał przyjść z pomysłem na bieganie. Kurwa nie wiem ile kilometrów, ale sporo. To mnie totalnie zniszczyło.

Nie mam zbyt dobrej kondycji i nie pomogło też to, że nic nie jem. Dziewczynom w szatni prawie zemdlałam, przez co się starsznie przestraszyły i chciały wzywać nauczyciela. Powiedziałam im jednak, że nic mi nie będzie i nie zadawały już więcej pytań.

Później Robert wpadł na pomysł aby pójść przejść się po parku i ja, jako największa debilka na tej planecie zgodziłam się z resztą ekipy.

Spędziliśmy trzy godziny na łażeniu bez celu. Chcieli jeszcze iść do maka, jednak wyraźnie powiedziałam im, że ja odpuszczam bo już nie dam rady na kolejne chodzenie. I po prostu poszłam.

Mój przyjemny sen niestety długo nie trwał (znaczy tak mi się wydawało, a tak naprawdę przespałam 3 godziny), ponieważ czuje jak czyjaś ręka dotyka lekko mojego ramienia i potrząsa nim. Otwieram oczy i ze zdziwieniem patrze na stojącego nade mną, uśmiechniętego od ucha do ucha Wiktora.

-Nie za wcześniej na spanie?- pyta ze śmiechem. Ledwo podnoszę się do siadu, marszcząc przy tym brwi.

-Co ty tu robisz?- przecieram nadal zmęczone oczy. Jestem naprawdę wykończona. Ignoruje jego pytanie mając je gdzieś. Chłopak siada obok mnie na skrawku łóżka, jednak ja patrze gdziekolwiek aby tylko nie na niego- Igora nie ma- znowu kłade się mocno na poduszkę, jednocześnie ziewając.

-Nie przyszedłem do Igora- mówi do mnie. Podnoszę wzrok z szafy na ładną twarz towarzysza- Przyszedłem ciebie odwiedzić.

No dobra. To mnie zadziwiło. Czy on właśnie powiedział, że przyszedł specjalnie do mnie? Czy tylko tak mi się wydaje?

-A... chcesz coś ide mnie?

-Nie. Znaczy...- i nagle zza pleców wystawia niewielkiego rozmiaru pluszaka: niebieskiego delfina. Znowu siadam i patrze raz na niego, raz na orzedmiot zdezorientowanym spojrzeniem- Byłem w sklepie i to zobaczyłem. Pomyślałem w tamtym momencie o tobie i postanowiłem ci go podarować. Chociaż zrozumiem jeżeli go nie chce to mogę dać komuś innemu- posyła mi niepewny uśmiech, a na jego policzkach widzę lekki rumieniec. Czuje że robi mi się gorąco, a twarz pewnie nabrała kolor czerwony. Jednocześnie rozpływam, że słysząc, że kupił go dla mnie. Tylko po co?

-Nie musiałeś- szepczę tak aby on słyszał- Naprawdę.

-Ale chciałem- podsuwa pluszaka w moją stronę. Ja jednak przez chwilę jeszcze na niego patrze, po czym niepewnie zabieram od niego delfina.

-Ja... ja nie wiem co powiedzieć- znowu szeptam- Dz-dziękuje- o wow. Nigdy wcześniej się nie jąkałam.

-Nie ma za co- znowu ten uśmiech. Nie no, rozpływam się- Widać, że jesteś zmęczona. To ja może już pójdę i...

-Zostań- wypalam, jednak momentalnie spuszczam głowę- Jeżeli chcesz. Możemy coś obejrzeć- no brawo Lidia. Zrobiłaś z siebie jakąś... eh.

-Dla mnie bomba- chłopak wstaje i powoli kroczy do wyjścia- Idę coś wybrać, a ty...- przerywam chłopakowi tym, że natychmiast wstaje, szybkim krokiem podchodzę do niego i wtulam się w jego ciało.

Wiktor na początku się przestrasza i czuje jak jego mięśnie napinają się. Jednak po paru sekundach otrząsa się z szoku i oplata mnie ramionami, kładąc głowę na mojej.

the past isn't easily forgotten | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz