-Halo?- odzywam się do telefonu. Marszczę brwi, kiedy nie słyszę żadnego głosu- Halo?- podnoszę bardziej głos trochę zdenerwowana- Jeśli to jest jakiś żart to mało śmieszny.
-Lidia?- teraz słyszę głos, który bardzo dobrze znam i nie słyszałam od paru tygodni. Jest on zachrypnięty i cichy. Po prostu dziwny.
-Kamil?- przełykam ślinę zdziwiona tym. Myślałam tak szczerze jest coś się mu stało.
-Ta- wzdycha. Po jego tonie stwierdzam że jest coś nie halo- Znalazłem go. Po tym czasie. Mam go.
-Co?!- podnoszę głos a w sobie czuje jakąś dziwną adrenalinę- Kto to taki?!
-Możemy się spotkać? Tylko ty i ja?- zaczyna mnie powoli martwić jego zachowanie.
-Teraz? Trochę to skomplikowane bo jestem w szkole- przyznaje, patrząc kątem oka na oddaloną ode mnie grupkę moich śmiejących się przyjaciół.
-Lidia. To pilne. Muszę się z tobą zobaczyć teraz.
-Mam uciec?
-No raczej tak. Tylko nikomu nie mów o tym. Proszę.
-No dobra. Postaram sie.
-Widzimy się w tym miejscu, gdzie cie porwano- wciągam zestresowana powietrze. Tamto miejsce tak naprawdę unikam szerokim łukiem i nie śpieszy mi sie tam tędy chodzić.
-Dlaczego tam?
-Nie znam Żoliborza za bardzo. Tak naprawdę to wcale. I tylko to miejsce znam. Sorki.
-Nie no spoko. Za 40 min bede- rozłączam się, po czym po raz kolejny głośno wzdycham. Podchodzę do moich znajomych, szykując się na okropną reakcje Maksa- Musze was opuścić moi drodzy.
-O nie nie nie kurwiu ty mały. Nie ma takiej opcji- tak myślałam. Nowicki zaczyna grozić mi palcem ze zmarszczonymi brwiami- Po twoim trupie.
-Musze- zakładam ręce na piersi, przybierając poważną minę.
-Dlaczego?- pyta lekko zdzwiony Janek- Została jeszcze połowa lekcji.
-Możecie wytłumaczyć że źle się poczułam albo coś? I Wiktor mnie odebrał?- patrze na nich błagalnym wzrokiem, po czym wszyscy kiwają głowami- Dzięki.
-Zabije cie kiedyś laska- mruczy pod nosem czarnowłosy, na co rozbawiona przewracam oczami.
-Ja też- oznajmia złym tonem Robert. Prycham pod nosem, dziękuje im i jak najszybciej, biorąc wcześniej z szafki kurtkę, opuszczam budynek.
Szybkim krokiem kieruje się w znienawidzone przeze mnie miejsce co mi zajmuje jakieś 30 min. Jak narazie nigdzie nie widzę chłopaka, więc siadam na jednej z ławek i wyciągam do ręki telefon.
Przez jakieś 10 min oglądam sobie instagrama lub snapy od innych ludzi, po czym nagle ktoś pojawia się obok mnie i siada przy mnie.
Podnoszę głowę i widzę znajomą mi twarz oraz te ciemne jak noc oczy. Lekko jednak wystraszam się, kiedy stwierdzam że jego twarz jest wychudzona, a do tego pokryta w kilku siniakach i zadrapaniach. Ma zapadnięte oczy, jakby ledwo co spał.
-Obiecałem to znalazłem- wzrusza ramionami- Wyglądasz znacznie lepiej- komentuje.
-Dzięki- odpowiadam nadal nie kryjąc szoku- Co ci się stało?
-A jak mydlisz?- pyta wzdychając- Odnalazłem go, znaczy... nie do końca, aleee... znam jego dane. A tak szczerze to jego ludzie chyba się wkurwili. I mnie napadli grożąc mi że mam ich szefa zostawić w spokoju. Jak się o tym dowiedzieli? Nie wiem.
CZYTASZ
the past isn't easily forgotten | Kinny Zimmer
Romance"Pamiętaj, wiek to tylko liczba. Najważniejsze jest to, co do siebie czujecie" "Tsaaa... w sumie racja. Tylko problem w tym że on nic do mnie nie czuje" "Jesteś tego taka pewna?" "Tak! Pewnie nawet jakbym była starsza nie zechciałby mnie!" "A mnie m...