-Trzymasz sie?- do moich uszu dochodzi głos mojego najlepszego przyjaciela ze szkoły Maksa. Nie widziałam go tak naprawdę od jego imprezy urodzinowej, która była jakieś ponad cztery tygodnie temu. Jest już teraz aktualnie koniec marca, czyli za jakieś trzy tygodnie są moje uroziny. 12 kwietnia (nie jestem w tej książce tak dokładna w tych datach jak coś).
-Jest lepiej- wzdycham, starajac sie aby mój głos brzmiał bardziej spokojnie- Ale... minęło wiele czasu. Nadal jego stan sie nie poprawił.
-Kurwa- klnie pod nosem wyraźnie zły- Naprawdę nie wiem co w tej chwili ci powiedzieć na pocieszenie, ale... musisz wiedzieć że masz nas i przychodź do jak tylko bedziesz chciała sie wygadać. Jesteśmy z tobą i z nim. Może i Wiktora długo osobiscie nie znam, ale wiem że jest to zajebisty gość.
-Dzięki- wysilam się na mały uśmieszek i jak najbardziej szczery- Wczoraj byłam w szpitalu razem z Jaśkiem. Lekarz oznajmił że stan uległ poprawie tylko o jakieś 10%. Ale to już coś.
-Czyli skłamałaś że mu się nic nie poprawiło?
- To i tak nic w sumie- wzruszam ramionami- A co tam u ciebie?- zmieniam temat- Nie widzieliśmy sie długo.
-Tak naprawde to nudno strasznie. Bez ciebie szkoła nie była taka spoko. Znaczy... szkoła nigdy nie jest spoko, ale plusy zawsze były takie że ty w niej jesteś.
-Dzięki- śmieje się pod nosem- A działo się coś chociaż?
-Trochę- wzrusza ramionami i zaczyna wyliczać na palcach- Julka znowu zaczyna do nas podchodzić i rozmawiać chociaż jasno jej gadamy żeby sie odpierdoliła. Piotrek dołączył do naszej grupki za co cie przepraszamy, ale zbliżyliśmy się wszyscy z nim ostatnio. Plus. Nadal jest w tobie zaochany i wypytuje nas o ciebie. Starsze klasy urządzili na korytarzu konkurs tancenzy i oczywiście ja musiałem sie wtrącić. Nie wygrałem ale to chuj. Weronika spotyka się teraz z jakimś starszym gościem ze szkoły, Michałem, którego widziałem dwa razy tylko. Janek dostał opierdziel od rodziców że pali papierosy bo go nakryli na tym. Robert przegrał zakład i musiał raz do szkoky przyjść w stroju dinzaura. No i to w sumie tyle.
-Wow. Nieźle.
-No troche.
-Dinozaur?- marszcze brwi.
-Pomysł Huberta- śmieje się. W sumie nie dziwi mnie to że był to pomysł Huberta Mazura.
-Idziemy?- czarnowłosy kiwa głową i wychodzimy z pomieszczenia gdzie sa szafki na górę. Powinnam być chyba spięta że po tak długim czasie zobacze sie z ludźmi, ale miałam to totalnie w dupie. Może to dlatego że myśle cały czas o czymś innym. A mianowicie o Kinny'm. Ja tak bardzo chce aby sie obudził.
Podchodzimy do sali gdzie mamy mieć lekcje i od zauważam moją grupke. Robert i Janek nie zmienili się w ogóle. Tylko Werka przefarbowała włosy na blond, co nie powiem, pasuje jej ten kolor. Obok nich stoi i rozmawia Piotrek, na którego widok momentalnie przewracam oczami. Maks to chyba widzi bo śmieje się pod nosem.
-Ludzie- podnosi głos chłopak stojący obok mnie i wszystkich spojrzenia natrafiają na moją osobę. Robert gdy tylko mnie widzi, szybkim krokiem podchodzi do mnie i przytula mocno, pozbawiając mnie jakiegokolwiek powietrza.
-Tęskniłem- szepczę mi do ucha. Odwzajemniam uścisk.
-Ja tak samo- mówie co faktycznie było prawdą. Pomimo tego że nie myślałam o nich tak często, to brakowało mi ich przez ten czas.
-Masz więcej na tyle nie znikać.
-Obiecuje- uśmiecham sie pod nosem.
Następnie podchodzą do mnie Werka i Janek, ktorzy również mnie witają. Na końcu zostaje Piotrek, który rzuca mi się w ramiona. Szokuje mnie ten czyn, ale lekko oddaje uścisk, pomimo mojej wielkiej niechęci. Na sory, ale nadal pamiętam jego krytykę wobec Kinny'ego.
CZYTASZ
the past isn't easily forgotten | Kinny Zimmer
Roman d'amour"Pamiętaj, wiek to tylko liczba. Najważniejsze jest to, co do siebie czujecie" "Tsaaa... w sumie racja. Tylko problem w tym że on nic do mnie nie czuje" "Jesteś tego taka pewna?" "Tak! Pewnie nawet jakbym była starsza nie zechciałby mnie!" "A mnie m...