Rozdział ♦ Dwudziesty Pierwszy

1.6K 101 98
                                    

UWAGA!

W rozdziale pojawi się długi opis pewnej osoby (będziecie wiedzieć o który chodzi). Tworząc go wzorowałam się na pewnej znanej osobie. Jestem ciekawa jak wy myślicie kto to może być albo  może mieliście jakieś od początku swoje wyobrażenie tej osoby. Jestem bardzo tego ciekawa, więc możecie pisać w komentarzu, a ja na końcu rozdziału dla ciekawskich napiszę kim był aktor (trochę już zdradzę), na którym się wzorowałam.  

Zaczarowana melodią zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaczarowana melodią zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami. Przez niewielkie kwadratowe okienko powiodła wzrokiem po sali muzycznej, odnajdując poszukiwaną osobę.

Chłopak o włosach równie ciemnych co smoła siedział lekko zgarbiony na ławie do pianina. Na jego twarz padała smuga popołudniowego światła. Męskie palce tańczyły na klawiszach, wabiąc swoim koncertem naiwnych śmiałków, jak syreny pieśniami uwodziły marynarzy.

Muzyka również dosięgła Cynthię. Czuła się nią zwabiona i uwiedziona.

Zwabiona i uwiedziona przez Xandera. 

Ostrożnie otworzyła drzwi i wślizgnęła się do środka. Unikając instrumentów odłożonych na ziemi, przemknęła przez salę. Znieruchomiała za chłopakiem, nie za blisko, żeby go nie rozkojarzyć, ale też nie za daleko, aby móc podziwiać jego talent.

Była pozytywnie zaskoczona. Nawet nie podejrzewała, że Xander potrafił grać na pianinie. Zastanawiała się, czy istniała rzecz, z której nie byłby dobry. Sport stanowił jego drugie imię, pianino kolejne, do tego był lubiany i popularny. Prawdziwy ideał, oczywiście, kiedy nie brało się pod uwagę jego prawdziwego charakteru. Cynthii wydawało się, że Xander przy innych stwarzał iluzję przyjaznego, elokwentnego i kulturalnego chłopaka. Tak się też zaprezentował jej pierwszego dnia, jednak od początku czuła, że były to tylko pozory.

Xander przekrzywił głowę tak, że kątem oka dostrzegł Cynthię. Nie przestając grać, lekkim kiwnięciem głowy wskazał na miejsce koło siebie i wrócił spojrzeniem na swoje palce jeżdżące po klawiszach.

Dziewczyna, rozumiejąc niemy przekaz, usiadła na czarnej ławie. 

Na początku poobserwowała ruch jego rąk. Xander nie wydawał się nowicjuszem. Przyglądając się, z jaką lekkością przychodziło mu granie, wywnioskowała, że w życiorysie musiał mieć wpisane wiele lat nauki. Zamknęła oczy, nie chcąc przypadkowo rozproszyć się czymś nieistotnym. Chciała zostać tylko ona i muzyka. Utwór w pierwszej chwili wzbudzał uczucie spokoju i ukojenia. Dopiero po zagłębieniu się w dźwięki wyłaniał się nastrój dramatycznego romantyzmu i dzikiego pożądania.

Przed oczami zobaczyła spokojne morze, nad którym zalęgły się ciemne chmury.

Oddychała miarowo, czując wewnętrzne wyciszenie, mimo drażniącego jej skórę niepokoju, próbującego wywołać chaos w oazie. Grany utwór był piękny, a zarazem przerażający. 

Złote ciernieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz