Tom 2 ♦ Prolog ♦

897 80 26
                                    

Autor: Nieznany

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Autor: Nieznany

Zbiór: Złote Baśnie

Tytuł: Baśń o trzech córkach, czterech strażnikach i złotym jabłku

Dostępność: Dostępna, Złota Biblioteka Pałacowa

Pewna starsza kobieta miała trzy córki. Kochały swoją matkę nad własne życie, dlatego gdy ta pewnego dnia oznajmiła, że wyruszają w podróż, bez żadnych pytań podążyły za nią. W drodze, którą przemierzały wiele tygodni, matka opowiedziała im o jabłku złotym jak słońce i wiecznym jak one. Ten, kto je spożyje, zyska nieśmiertelność. Jednak zdobycie jego nie było takie łatwe. Złote jabłko strzegli trzej strażnicy: Byk, Ptak i Wąż.

Kiedy dotarły do celu, ich oczom ukazał się pierwszy strażnik. Stał u szczytu dróżki prowadzącej do lasu. Ciało miał ludzkie, lecz pysk byka. Na wypukłym czole tkwiły krótkie rogi skierowane do góry i zagięte do środka. Matka powiedziała do jednej z córek: „Masz tu zboże. Idź córo, zajmij pierwszego strażnika. Zrób mnie i twym siostrom przejście". Po słowach matki wzięła zboże i pobiegła do strażnika. Pokłoniła się nisko i obwieściła: „O Wielki Strażniku, oto zboże dla ciebie. W zamian, proszę, pozwól mnie, moim siostrom i matce przejść". Byk podejrzliwe wpatrywał się w zboże, widział bowiem, że niektóre jego kłosa były czarne jak węgiel. Ozwał się: „Zjem to zboże i pozwolę tobie, twoim siostrom i matce przejść, o ile ty zjesz je ze mną". Zgodziła się, tak więc odeszli kawałek, po czym usiedli na trawie i razem jedli zboże z czarnymi kłosami.

Kiedy matka zobaczyła, jak córka odchodzi ze strażnikiem, zwróciła się do kolejnej: „Masz tu specjalny strój, który pozwoli zrobić przejście mnie i twojej siostrze". Zgodnie z poleceniem nałożyła strój składający się z grubego materiału, do którego za pomocą cienkiej nici przyszyte były pióra. Poszła uczynić to, co nakazała jej matka. Przechodząc leśną dróżką, zauważyła siedzącą między drzewami siostrę i strażnika. Zajadali się zbożem. Podążyła ścieżką, na której po pewnym czasie spotkała drugiego strażnika. Nogi miał ludzkie, lecz resztę ptasią. Zamiast nosa i ust miał ostry dziób, a zamiast rąk miał skrzydła pokryte szarymi piórami. Zwróciła się do niego uprzejmie i zapytała, czego chce w zamian za pozwolenie na przejście dla jej rodziny. Ptak długo rozmyślał nad tym, aż oznajmił: „Widzę, że jesteś taka jak ja. Tam, niedaleko, znajduje się urwisko z przepaścią, z którego zawsze marzyłem wzbić się do lotu. Chodź. Polataj ze mną, a pozwolę wam przejść dalej". Nie umiała latać, jednak chcąc spełnić polecenie matki, zrobiła, o co poprosił. Udała się z nim na urwisko, gdzie hulał wiatr tak silny, że rozerwał cienkie nici i porwał ze sobą pióra. Wtem strażnik odkrył, że został oszukany. Upodlony zrzucił ją w przepaść. Następnie, kiedy próbował wrócić, zgubił się i udał się nie na tę ścieżkę.

Matka rzekła do ostatniej córki: „Idź, córo, zrób przejście swej matce. Kiedy zobaczysz trzeciego strażnika, musisz zapiszczeć jak mysz. Dzięki temu pozwoli mnie przejść". Tak zrobiła. Wchodząc na dróżkę, zobaczyła siostrę z pierwszym strażnikiem. Dziwnie się poruszali. Jak niezrównoważeni. Ich ciała wyginały się w tanecznej manii. Nie przerywając im, ruszyła dalej. Ciało trzeciego strażnika wyglądało na ludzkie, choć było pokryte łuskami. Miał źrenice pionowe jak wąż i syczał jak on. Kiedy go zobaczyła, tak jak poleciła matka, zapiszczała. Strażnik, sądząc, że to mysz, pożarł ją w całości. Z pełnym brzuchem spoczął przy drzewie i poszedł spać.

Matka odczekała cały dzień i noc, po czym udała się śladem swych córek. Pierwsza leżała martwa, a nad jej ciałem nieprzerwanie tańczył strażnik Byk. Drugiej, choć ciała nie mogła zobaczyć, wiedziała, że też nie żyje. Za to ostatnia również była już martwa w brzuchu trzeciego strażnika, który najedzony dalej spoczywał przy drzewie.

Pokonała las i znalazła się na polanie pokrytej przez zżółkniętą i suchą trawę. Na środku rosła stara jabłoń. Jej korę porastały trujące grzyby, a liście miała uschnięte. Wśród tej marności wyróżniało się złote jabłko. Podeszła bliżej i zwróciła się do ostatniego strażnika, Drzewa, o którym nie powiedziała swym córom: „Przyszłam po złote jabłko". Jabłoń starym i tubalnym głosem przemówiła: „Tak, wiem, po co przyszłaś. Również wiem, że ofiarowałaś mi już trzy życia. Możesz w zamian za nie zerwać mój owoc. Wiedz jednak, że po spożyciu jego, twe serce pochłonie zgnilizna tak jak me gałęzie i liście". Nie przejmując się przestrogą, zerwała jabłko i zjadła. Na zewnątrz choć piękne, w środku było robaczywe i zgniłe.

Zyskała nieśmiertelność, której dowodem były złote oczy.

Tak jak jabłko stała się piękna na zewnątrz, lecz zgniła w środku.

Tak jak jabłko stała się piękna na zewnątrz, lecz zgniła w środku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Złote ciernieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz