Tom 2 ♦ Rozdział ♦ Trzeci

1.2K 81 18
                                    

Obudziły ją snopy promieni słońca wpadające przez niewielką dziurę powstałą między dwiema ciemnymi kotarami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obudziły ją snopy promieni słońca wpadające przez niewielką dziurę powstałą między dwiema ciemnymi kotarami. Zrzuciła narzutę z ramion. W pomieszczeniu było gorąco i duszno. Zdziwiła się, zauważając, że leżała na welwetowej narzucie w barwie fioletu, za to przykryta była beżową z efektownym wzorem. Kiedy kładła się spać, było ciemno, lecz zdawało jej się, że posłanie miało ciemniejszy odcień. Do tego ona się nie przykrywała.

Choć w pomieszczeniu było bardzo ciepło, zrobiło jej się chłodno na wyłaniającą się myśl. Ktoś był w pokoju, podczas gdy ona spała.

Pluła sobie w brodę, że nie pomyślała o zamknięciu drzwi na klucz, choć nawet nie miała pewności, czy istniała taka możliwość. Kiedy Miedziany zaprowadził ją do apartamentu, drzwi nie były zamknięte. Później nie zwróciła uwagi, czy w zamku tkwiły klucze. Postanowiła, że przed następną nocą na pewno to sprawdzi.

Kiedy podnosiła się, pochwyciła dźwięk, lecz nie było to skrzypienie łóżka. To trzask zamykanych drzwi rozszedł się po apartamencie, a następnie zadudniły kroki na drewnianej podłodze.

Zesztywniała, a jej serce na moment przestało bić w oczekiwaniu na nowo przybyłego. Spodziewała się ujrzeć Miedzianego, tego, który ją wczoraj odprowadzał. Jednak do pokoju energicznym krokiem weszła dziewczyna. Jej welurowa rozkloszowana midispódnica w kolorze bordo falowała na skutek jej szybkiego tempa. Ciemne włosy miała spięte w niedbałego koczka luźno nad karkiem. Zawiesiła wieszak z czarną sukienką koło pozłacanej toaletki z lustrem w bogato dekorowanej ramie. Zrobiła dwa kroki w tył i przypatrywała się kreacji.

Człowiek – pomyślała z nadzieją.

Nie widziała jej całej twarzy, a jedynie przez chwilę profil, ale wystarczyło, aby stwierdziła, że nowoprzybyła miała rysy młodej ludzkiej dziewczyny. Teraz stała do niej tyłem, w dalszym ciągu oglądając sukienkę, więc nie mogła ustalić, czy się nie myliła.

Kiedy ruszyła ku drzwiom, na krótką chwilę jej spojrzenie spoczęło na Cynthii. Niezbyt przejęta odwróciła wzrok i szła dalej w kierunku wyjścia z pokoju. Kiedy nagle znieruchomiała i ponownie spojrzała na rudowłosą, tym razem zatrzymując swój wzrok na dłużej, póki nie pokłoniła się nisko, tak że jej głowa była na równi z kolanami.

A jednak Miedziana – stwierdziła zawiedziona.

Była ciekawa czy w pałacu znajdował się inny człowiek oprócz niej... Jeśli w ogóle dalej mogła tak się identyfikować.

– Pani, obudziłaś się. – Cynthia ledwo zrozumiała, co wymamrotała Miedziana. Wyrzuciła szybko słowa z gardła, jakby zadawały jej ból.

– Dzień dobry – przywitała się przesadnie formalnym tonem.

Rudowłosej nie uszło uwadze, jak dziewczyna wzdrygnęła się po jej słowach. Czy ona bała się Cynthii?

Zapadła zupełna cisza, która z każdą sekundą powodowała coraz większy dyskomfort. Nie pomagała postawa dziewczyny. W dalszym ciągu chyliła się przed Cynthią. Wcześniejsi Miedziani, których spotkała na korytarzach, również składali ukłon, lecz zdawało się to być niczym większym niż kiwnięciem głowy. Za to Cynthia odnosiła wrażenie, że Miedziana na wprost niej, gdyby tylko mogła, padłaby plackiem na podłogę, aby oddać właściwy hołd rudowłosej.

Złote ciernieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz