Autor: Nieznany
Zbiór: Złote Baśnie
Tytuł: Upadek
Dostępność: Dostępna, Biblioteka w Bar Harbor
starte gardło
od krzyku obłędu
zalane oczy
łzami większymi niż chmury
rozszarpane plecy
wyrwane pióro po piórze
w szczęce dwa ostrza
w oczach ognista otchłań
jedynie co dobre pozostało
to wiszące ostatkiem
strzępki skrzydełTen dzień zapowiadał się jak wcześniejsze. Wstała rano, co z każdym porankiem wychodziło coraz trudniej – miała problemy z zaśnięciem, a kiedy w końcu udawało jej się zmrużyć powieki, potwory wychodziły spod łóżka i pochłaniały jej głowę. Cynthii naprzemiennie śnił się Jasper, wampirzyca z klubu oraz złotooka istota. Wschód słońca był zarazem wybawieniem, jak i katuszą. Koszmary ponownie chowały się pod łóżko, ale zaczynał się kolejny dzień, który musiała przetrwać.
Na dalszy plan odsunęła prywatne problemy i zajęła się szkołą. Po nowych wiadomościach zdobytych w bibliotece ani razu nie zabrała się za ten temat. Wystarczało jej energii jedynie na naukę. Nie miała siły głowić się, czym była złotooka istota... czym była ona.
Każdy dzień musiała zacząć kubkiem mocnej kawy, mimo że nienawidziła tego gorzkiego, palącego gardło smaku. Kolejną robiła sobie w termosie do szkoły i jeszcze jedną piła po powrocie do domu. Wydawało się, że tylko za sprawą zmielonych i zalanych gorącą wodą ziaren, jeszcze jako tako udawało się jej funkcjonować.
Nie spała dobrze od pięciu dni, co bezsprzecznie było po niej widać. Miała sińce pod oczami, a zmęczona twarz zwracała na siebie uwagę. Do tego każdy ospały ruch przychodził jej z trudem oraz coraz częściej traciła kontakt z rzeczywistością. Wczoraj niemal wyszła do szkoły w spodniach od piżamy, będąc pewna, że zmieniła je wcześniej na czarne dżinsy. A dwa dni temu zostawiła kluczyki w aucie, a potem przeszukała pół szkoły, będąc pewna, że je zgubiła. Jak duże było jej zdziwienie, kiedy znalazła je w stacyjce.
W szkole także nie szło jej najlepiej. Mimo wielkich starań nie potrafiła skupić się na zajęciach. Jej oczy same się zamykały, a głowa leciała na ławkę. Nie odpowiadała nauczycielom, chociaż oni sami też rzadko ją pytali, najwidoczniej dostrzegając tragiczny stan dziewczyny. Inni uczniowie także jej unikali – choć obecnie nie dostrzegała, że robili to również wcześniej. Cynthia, czy to na korytarzu, czy na stołówce, była cały czas sama. Czuła ból w sercu, kiedy wzrokiem spotykała niedawną przyjaciółkę, siedzącą wśród grupy dziewczyn na stołówce i uśmiechającą się od ucha do ucha. W obecnej sytuacji Winter pogodziła się nawet z najbardziej nielubianą przez nią dziewczyną – Marisol Garcią. Kilka miesięcy temu ta odbiła jej chłopaka i do połowy tego tygodnia nie rozmawiały ze sobą. Teraz wydawały się najlepszymi przyjaciółkami.
CZYTASZ
Złote ciernie
Vampire„Jesteś pokryty cierniami. Złotymi cierniami. Za każdym razem, gdy się do ciebie zbliżam, ranisz mnie. Przebijasz mi serce i zostawiasz ogromne dziury, których nie dam rady załatać. Boję się, że niedługo nie będzie już miejsc do przebicia." Cynthia...