Tom 2 ♦ Rozdział ♦ Czternasty

619 42 35
                                    


Podczas reszty dnia trudno jej było wysiedzieć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podczas reszty dnia trudno jej było wysiedzieć. Lekcja z Kalliasem dłużyła się w nieskończoność. Nie łatwo jej było ukryć zniecierpliwienie, tak aby Złoty niczego nie zauważył. Mimo starań nie powiodło jej się to. Sposób, w jaki wpatrywał się w nią, uległ zmianie w połowie lekcji. Jego spojrzenie stało się wyjątkowo przenikliwe i czujne. Nawet jeśli domyślał się czegoś, nie przedstawił swoich myśli na głos. Nie sądziła i tak, że miało to jakiekolwiek większe znaczenie, bo przecież on sam podsunął pomysł, aby zgłosiła się do Xandera. Uznała, że jeśli zapyta ją o to, powie prawdę, ale sama nie zamierzała wychodzić z tą inicjatywą. Do końca czekała na ruch Kalliasa, ale ten zwyczajnie zakończył lekcję i jak zwykle odprowadził do zajmowanego przez nią apartamentu.

Godziny dłużyły się, a noc jak na złość nie nadchodziła. Aż w końcu słońce zniknęło z firmamentu, a w zamian zaświeciły gwiazdy.

Xander nie doprecyzował, o której dokładnie godzinie odbędzie się spotkanie, dlatego w ogóle nie zasnęła. Co prawda leżała w łóżku, gdyby Epione z niewyjaśnionego powodu postanowiła ją odwiedzić, choć nie potrafiła wymyślić, dlaczego miałaby to zrobić w środku nocy. Na wszelki wypadek przykryła się nakryciem. Miedziana mogłaby się zdziwić, dostrzegając ją w jej starych ubraniach: przetartych jeansach i pożółkłym swetrze zamiast długiej koszuli z falbaną i bufiastymi rękawami. Cieszyła się, że pierwszego dnia postanowiła schować stare rzeczy pod łóżkiem. Co prawda nie pachniały zbyt dobrze, ale przynajmniej nie będzie musiała paradować w piżamie. Nie miała dostępu do garderoby. Co ranek i wieczór Epione przynosiła jej strój na dzień lub do spania, rzadziej robiła to Clémence. Ona sama nie miała wpływu na to, co założy.

Przykryła się pod samą szyję i przymknęła powieki, dostrzegając postać w drzwiach. Szybko dotarło do niej, kto musiał znajdować się w pokoju. Epione nigdy nie przemieszczała się z wampirzą szybkością. Odkryła się i wlepiła spojrzenie w zarysy ciemnej postaci. Gdyby nie złote tęczówki, Xander znikłyby w ciemności. Zastanawiała się jedynie, jak to zrobił, że nawet nie usłyszała skrzypienia otwieranych drzwi. Nie zapytała jednak o to, tylko fuknęła:

– W końcu. – Wstała z łóżka i podeszła do wampira. Po drodze nie mogła powstrzymać się od głośnego i dość dramatycznego westchnienia.

Kiedy zbliżyła się do niego, złote tęczówki pokryła czerń. 

– Ja też się cieszę na twój widok – rzucił z uśmiechem, będąc najwyraźniej w lepszym humorze niż ona.

– Co robisz? – zapytała podniesionym głosem, marszcząc gniewnie brwi. Odepchnęła wampira, gdy ten próbował objąć ją rękoma.

Jeśli sądził, że w zamian za pomoc wrócą do dawnej relacji, to grubo się pomylił.

– Próbuję wziąć cię na ręce – odpowiedział, jakby była to oczywistość oczywistości.

Złote ciernieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz