Rozdział 20

8.9K 332 4
                                        

Clarissa


Głosy dochodzące z dołu sprawiły, że musiałam od razu tam pójść, bo wydawało mi się to niezwykle dziwne, że tata rozmawiał z kimś w taki sposób. Od dawna nie słyszałam takiego tonu jego głosu dlatego kiedy upewniłam się, że Charlie grzecznie leżał na swojej macie niedaleko biurka zamknęłam za sobą drzwi.

Od czasu, kiedy pojawił się artykuł unikaliśmy się z tatą i staraliśmy się nie poruszać tego tematu jednak ciągle krążył w Internecie i spędzał nam sen z powiek. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść, nie mogłam nawet pisać. Jedyne co potrafiłam robić to rozmawiać ze swoją terapeutką podczas spotkań przez kamerkę, ponieważ nawet z domu nie potrafiłam wyjść.

Przystanęłam na przedostatnim stopniu i zauważyłam zaskoczeniem, że tata rozmawiał z Matthew. Ten widok był tak niecodzienny, że w pierwszej chwili nie potrafiłam ogarnąć tego widoku wzrokiem. Jednak, kiedy zaczęli się siłować, gdzie jeden chciał zamknąć drzwi a drugi wsunął pomiędzy framugę nogę dopiero otrzeźwiałam. Nie miałam pojęcia po co przyszedł i w jakim celu, tym bardziej że to nie była jego wina, że jakiś idiota zrobił coś takiego.

Jego widok wywołał w moim ciele jakieś dziwne poruszenie dlatego nie mogłam pozwolić na to, aby tak po prostu odszedł, tym bardziej że najwyraźniej miał coś do powiedzenia.

- Tato, wpuść go. – odezwałam się niezwykle cicho.

- Clari... - odwrócił się w moją stronę i wiedziałam co chciał powiedzieć, ale musiałam mu przerwać.

- Chcę to usłyszeć. Chcę wiedzieć co ma do powiedzenia.

Nie był z tego powodu zadowolony, ale o dziwo ustąpił. Nie umknął mi także sposób w jaki spojrzał na Matthew, ostrzegawczy jakby jeden jego zły ruch skutkował tym, że mogła mu się stać krzywda. Wiedziałam, że robił to tylko dlatego że się o mnie martwił jednak kiedyś musiał zrozumieć za sama potrafiłam się bronić.

Powiedziałam mu, że ma iść za mną i ruszyłam na górę do mojego pokoju wiedząc, że tylko tam będziemy mogli na spokojnie porozmawiać. Z dala od taty, który najwyraźniej nie wiedział co ze sobą zrobić.

Weszłam do pokoju i zaprosiłam go do środka zamykając za sobą szczelnie drzwi. Charlie oczywiście wykorzystał okazję i podniósł się ze swojego miejsca zastanawiając się czy nieznajomy mężczyzna był tym dobrym. Kiedy wydał jedno szczeknięcie wiedziałam, że przeszedł.

- Polubił cię. – powiedziałam uśmiechając się nieznacznie.

Usiadłam na łóżku i wzrokiem zaprosiłam mężczyznę, aby zajął miejsce tuż obok mnie. Ledwo zdusiła śmiech cisnący mi się na usta, kiedy zauważyłam, że wydawał się zdecydowanie zbyt wielki na mój mały pokój. Oczywiście czuł się nie swojo przebywając w takim pomieszczeniu, ale nic w tym dziwnego, bo dosłownie wszędzie roiło się od poduszek w różnych kolorach, książek, ale co najważniejsze figurek w kształcie słonia.

Wszystkie co do jednej były prezentem od mojego brata. Każda jego walka to jedna figurka, którą dostawałam za każdym razem po jego walce. Każde miasto, które odwiedził skutkowała kupieniem mi słonika. Zebrało ich się ponad trzydzieści jak nie więcej, ale z jakiegoś powodu nie byłam w stanie się z nimi rozstać, dlatego nadal stały na półce i się kurzyły. Nigdy nie zapytałam brata, dlaczego wybrał akurat to zwierzę jednak czułam, że w pewien sposób przynosiło mu to szczęście.

- Clarisso, chciałem cię bardzo przeprosić. Nie wiedziałem, że stanie się coś takiego. – na jego twarzy wymalowane było poczucie winy.

Bad decisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz