Rozdział 24

8.5K 341 6
                                        

Clarissa


Wyszłam z kuchni jak tylko zadzwonił telefon. Miałam nadzieję, że zarówno mój tata jak i Matthew dojdą w końcu ze sobą do porozumienia. Chciałam, żeby mogli się polubić. Chciałam, żeby zrozumieli, że mieli ze sobą wiele wspólnego, ale żeby to odkryć musieli w końcu normalnie za sobą porozmawiać.

Złapałam telefon z blatu i wyszłam z kuchni, aby móc na spokojnie porozmawiać. Kiedy spojrzałam na ekran zauważyłam, że dzwoniła Vanessa co jednocześnie przypomniało mi o tym o czym ostatnio rozmawiałyśmy. Może i przez chwilę wahałam się nad tym co chciałam zrobić i czy ty była to dobra decyzja jednak, kiedy już sobie coś postanowiłam nie miałam zamiaru zmieniać

W tej chwili musiałam zająć się rozmową z Vanessą, ale podświadomie pragnęłam sprawić autorowi tego artykułu taki sam ból jak on sprawił mojej rodzinie.

- Cześć. – odezwałam się jako pierwsza zastanawiając się czego się dowiedziała.

- Cześć, dobra wiadomość. – zaczęła podekscytowana. - Facet nazywa się Charles O'Connor, pracuję w gazecie od kilku lat. Jego szef chcę się z nami spotkać. – mówiła na pełnym wdechu Vanessa. Po jej słowach zapadła cisza, ponieważ naprawdę się tego nie spodziewałam. Tym bardziej inicjatywy ze strony jego szefa.

- Naprawdę? Myślałabym, że nie będą chcieli jakoś się z tego wszystkiego wymigać. – stwierdziłam, bo to wydawało mi się najbardziej logiczne.

- Jego szefowi chyba też nie spodobało się to co zrobił. Pogrzebałam trochę i znalazłam jeszcze kilka artykułów które napisał a które zniszczyły reputację niektórych osób. – stwierdziła z przekąsem. - Co najdziwniejsze były to rzeczy, które bardzo trudno jest sprostować. Romanse, współpraca z mafią, nielegalne zakłady, bankructwo, pranie brudnych pieniędzy i tym podobne.

A już myślałam, że może ten jeden raz popełnił błąd a zrobił to samo z innymi osobami. Teraz wiedziałam, że nie mogłam tego tak zostawić. Skoro dalej publikował swoje teksty znaczyło to, że nikt mu się nie przeciwstawił. Może i jego szef zgodził się na spotkanie jednak wiedziałam, że będzie chciał nas jakoś przekabacić. Przecież pracował u niego od kilu lat więc nie uwierzę w to, że niczego nie podejrzewał.

Chciałam to zrobić nie tylko dla Anthonego, ale dla tych osób, które przez niego cierpiały. Nikt nie ważne co ktoś robił czy jakie decyzje podejmował, nie powinien być szykanowany przez nikogo. Jeżeli ktoś chciał nielegalnie obstawiać zakłady miał do tego prawo.

Skoro był taki cwany i myślał, że na wszystko mu wolno to ja też mogłam podjąć odpowiednie kroki. Tak go załatwię, że to będzie cud, jeśli kiedykolwiek znajdzie pracę związaną z dziennikarstwem.

- Kiedy to spotkanie? – zapytałam.

- Już jutro. Chyba bardzo chcę tego spotkania. – powiedziała Vanessa z naciskiem na bardzo. Coraz mocniej utwierdzałam się w przekonaniu, że to wszystko na pokaz. A potem okaże się, że zrównają nas z ziemią, bo tak planowały od początku.

- Pojedziesz tam ze mną? – zapytałam. - Jakby mi odwaliło. – dodałam na koniec.

Miała być moim głosem rozsądku na wszelki wypadek, gdyby sytuacja eskalowała. Tym bardziej jeśli rozmowa pójdzie nie tak jak tego chciałam mogło dojść do rękoczynów a wolałam mieć obok siebie osobę, która mnie przed tym powstrzyma. I która w razie czego mogłaby mnie wyciągnąć z aresztu i wpłacić za mnie kaucję.

Bad decisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz