Clarissa
- Czuję się jak w jakimś pałacu. – wyszeptałam do Matthew, kiedy tylko przekroczyliśmy próg sali, w której odbywało się przyjęcie.
- Yyyy... - wymamrotał skrępowany najwyraźniej nie podzielając mojego zdania.
- Nie podoba ci się co nie? – zapytałam choć już znałam odpowiedź.
Po tym jak patrzył na cały wystrój nie dziwiłam się, że mu się nie podobał. Tylko kobieta mogłaby coś takie polubić. Cała sala świeciła się od brylantów znajdujących się wokół, ale najbardziej fenomenalne wrażenie robił żyrandole zawieszone na suficie. Przypominał lejący się wodospad z trzema piętrami na końcu których połyskiwały bezbarwne kamienie połączone z sufitem metrowymi łańcuchami podświetlanymi ledami. Naliczyłam ich z dziesięć jak nie więcej.
Poza tym wszędzie, gdzie się nie rozejrzałam na ścianach, w rogach pomieszczenie leżały bądź wisiały złote girlandy. Te na ścianach zawieszone były we wzór ukazujący rękawice bokserskie, a te leżące na ziemi świeciły w wielkich słojach które rzucały piękne kształty na dalszą część sali.
- Nie, jest...
- Za bardzo napchane wszystkiego. – stwierdziłam z uśmiechem.
- Ta.
- Nie przejmuj się, jak trochę wypijesz przestanie ci to przeszkadzać. – klepnęłam go po ramieniu co nie było dla mnie łatwe biorąc pod uwagę jego wzrost. Nawet moje szpilki nic nie dały i sięgałam mu tylko do piersi.
Gdzie się nie rozejrzałam widziałam kobiety, które zerkały na Matthew z wielkim zainteresowaniem. Nie wiedziałam, dlaczego, ale miałam ochotę zmazać im ten kokieteryjne uśmiechy z twarz, ale nie mogłam, bo nie był mój.
Ogarnął mnie smutek, bo wiedziałam, że łączyła nas tylko przyjaźń i w każdej chwili mógł przespać się z inną a to by sprawiło, że przyjaźń z nim byłaby o wiele trudna. Znaliśmy się od kilkunastu tygodniu a czułam się przy nim niesamowicie dobrze, był dla mnie lepszy niż terapia. Zaczęłam na nowo czuć i już się tego nie bałam.
- Co się stało? – Matthew patrzył na mnie zaniepokojony.
- Nic. - powiedziałam łamiącym się głosem. Przecież nie mogłam mu powiedzieć co do niego czułam, to byłoby nie w porządku w stosunku do niego i mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń.
- Kłamiesz.
- Nie, a teraz chodź się bawić. – pociągnęłam go za rękę a on nie protestował. W dalszym ciągu patrzył na mnie przenikliwie jakby jego wzrok był w stanie odpowiedzieć na wszystkie mojej tajemnice, ale na szczęście nie dopytywał tylko dał się zaprowadzić do baru.
- Czego się napijesz?
- Wina czerwonego, słodkiego.
- Dla mnie tylko woda. – powiedział Matthew po czym wciągnął z portfela kilka banknotów i przesunął po blacie w kierunku kelnera. Nawet nie chciałam pytać, ile ich tam było, bo zapewne za taką kwotę, którą wydał na dwa napoje moglibyśmy zjeść bardzo dobry obiad, ale wolałam to w nie wnikać.
Kiedy czekaliśmy na nasze drinki jeszcze raz rozejrzałam się po sali. Nie mogłam wyjść z wrażenia jak wiele pieniędzy włożyli w to, aby zabawić się tylko w jeden wieczór.
- O czym myślisz? – wyszeptał mi do ucha a jego ciepły oddech owiewał mi szyję. Po moim ciele przebiegł dreszcz kumulując się między moimi nogami przez co z trudem udało mi się zebrać myśli jednak odsunęłam od siebie to uczucie.
- O tym, że zamiast wydać pieniądze na coś lepszego na przykład na jakiś szlachetny cel ludzie wolą się nawalić a zbliżająca się walka to tylko głupi pretekst. – stwierdziłam.

CZYTASZ
Bad decision
RomanceCzy można tak naprawdę pogodzić się z utratą ukochanej osoby? Clarissa po stracie brata zamknęła się w sobie i odcięła od ludzi. Zaszyła się we własnym domu tworząc coraz nowsze historie miłosne dla swoich fanów wyciszając tym samym swoje uczucia. W...