Clarissa
Wyszłam z budynku jak w transie, ale tak naprawdę byłam zadowolona z tego w jaki sposób potoczyło się to spotkanie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw a jednak Vanessa sprawiła, że nie mogłabym być z niej jeszcze bardziej dumna. To dzięki niej i jej sprytowi miałam nadzieję, że wypuszczą to sprostowanie i będzie po sprawie.
- Dziewczyny, muszę się z wami pożegnać, ale mam niespodziewane spotkanie. – do mojego umysłu wbił się głos Matthew.
- No coś ty! Musisz pójść z nami na obiad. – no i chwilę spokoju trafił szlag. Vanessa od razu przeszła do ataku. Wcześniej dała mu spokój, ale tym razem nie odpuści, ale jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że trafiła na godnego przeciwka. A Matthew nie pozwoli, aby tak łatwo nim manipulować.
- Niestety mój agent Carl nie lubi czekać. – odpowiedział niewzruszony. - Pewnie znowu się o coś wściekł. – zerknął na telefon, na który co chwilę przychodziły wiadomości. Zmarszczył brwi ze zdziwienia a po chwili na jego twarzy pojawiła złość. Przeklął cicho pod nosem, ale i tak to usłyszałyśmy. Nie chciałam być zbyt nachalna, ale skoro tak zareagował musiało się coś stać a nie mogłam przejść obok tego obojętnie.
- Wszystko w porządku? – dopytałam.
- Tak. – schował telefon i wyciągnął do Vanessy rękę, którą ta zdziwiona przyjęła. – Miło było cię poznać. – a po chwili odwrócił się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. – Zadzwonię.
Obserwowałam, jak wsiadł do samochodu a po chwili znikał wśród pojazdów oblegających ulice. To był już drugi raz, kiedy mnie pocałował a stało się to czymś co niezwykle mi się podobało. Był to niewinny i niezobowiązujący pocałunek, ale nadal go czułam w miejscu, gdzie jego wargi dotknęły mojej skóry. Uświadomiłam sobie, że przyjaźń mi nie wystarczała i nie miałam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
- Widzę to. – Vanessa wzięła mnie pod ramię i pociągnęła w stronę restauracji znajdującej po drugiej stronie ulicy. Rozejrzała się w prawo, w lewo i jeszcze raz by znowu pociągnąć mnie za rękę prosto przez pasy.
- Co? - udawałam głupią, bo te jej szybkie spojrzenia w moją stronę stały się irytujące.
- Ten wzrok, że chcesz go w swoim łóżku.
- Nieprawda. – parsknęłam śmiechem.
- Prawda, ale boisz się, że go stracisz, dlatego będziesz go odtrącać. A potem zostaniesz na starość z kotami. – dodała na koniec.
- Chyba z psami. – sprostowałam, ale i tak ta wizja sprawiła, że się skrzywiłam.
- Jak zwał tak zwał. – machnęła ręką.
Nawet nie zdążyłam zauważyć nazwy restauracji a już siadałyśmy na wolnych miejscach. Musiałam przyznać, że klimat panujący w środku był niezwykle kiczowaty, bo ktoś najwyraźniej uwielbiał kolor różowy. Nie żebym miała coś przeciwko ale kiedy dosłownie wszystko było w jednym kolorze i wyglądało tak cukierkowo miałam problem, aby się na czymś skupić.
Bezwiednie wróciłam myślami do spotkania, na którym ...
- Ej! Co jest? – poczułam dłoń Vanessy na swojej. Przez chwilę się wahałam, czy zadać jej to pytanie, ale przecież nie miałam nic do stracenia, tym bardziej że ona nigdy by mnie nie okłamała.

CZYTASZ
Bad decision
RomanceCzy można tak naprawdę pogodzić się z utratą ukochanej osoby? Clarissa po stracie brata zamknęła się w sobie i odcięła od ludzi. Zaszyła się we własnym domu tworząc coraz nowsze historie miłosne dla swoich fanów wyciszając tym samym swoje uczucia. W...