Powoli uniosłam ospałe powieki. Były ciężkie jak ołów, a same oczy szczypały mnie, jakby ktoś nasypał mi tam soli. Przed sobą widziałam tylko biały sufit. Nadal byłam zbyt zaspana, żeby się rozejrzeć albo ruszyć jakąkolwiek częścią ciała. Mój mózg chyba jeszcze też się nie obudził, bo nie potrafiłam sobie przypomnieć gdzie jestem i co ostatnio robiłam. Ale cokolwiek robiłam, to sprawiło, że teraz czułam się jak stara dętka, którą dodatkowo staranowało stado bawołów. Tak, to całkiem niezłe porównanie.
— Jeszcze nie wiem... Tak, dam ci znać... Spokojnie, nie masz się czym martwić... Nie wiem, czy jest sens, żeby dalej to robić... Przemyśl to... Tak, do zobaczenia.
Dopiero męski głos, który usłyszałam, sprawił, że rozejrzałam się po pokoju. Bez wątpienia znajdowałam się w swoim mieszkaniu, na swojej nierozłożonej kanapie. W pełni ubrana, przykryta kocem. A przy kuchennej wysepce siedział Ashton. Musiał przed chwilą rozmawiać przez telefon, bo w mieszkaniu znajdowała się tylko nasza dwójka. Chyba że miał nierówno pod sufitem i gadał do siebie.
Gdy zobaczyłam Ashtona, zaczęły wracać do mnie strzępki wspomnień z poprzedniego dnia. Nadal wszystko było zamglone, a ja nadal potwornie zmęczona, ale widok mojego stalkera w mojej własnej kuchni nieco mnie ocucił.
To znaczy nie stalkera, a ochroniarza. W każdym razie chyba powinnam przestać nazywać go stalkerem.
— Co ty tu robisz? — zapytałam. Mój głos był potwornie zachrypnięty. Chrząknęłam.
— No cześć. — Ashton obrócił się na stołku i spojrzał na mnie. — Wyspana?
— Zapytałam, co tu robisz.
— Naprawdę niczego nie pamiętasz? — Poruszał sugestywnie brwiami.
— Tylko nie próbuj mi wmawiać, że się ze sobą przespaliśmy. Akurat to bym zapamiętała.
— Oczywiście, że byś zapamiętała.
— Oczywiście. Traum tak łatwo się nie zapomina.
Rozśmieszyłam go. Nawet w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. Punkcik dla mnie.
— A tak na serio, to ostatnie co pamiętam, to jak siedziałam w twoim samochodzie. Potem urwał mi się film.
— A podobno wypiłaś tylko dwa drinki — prychnął.
— Niecałe trzy.
— Masz aż tak słabą głowę?
— Nie byłam pijana — rzuciłam obronnym tonem. Teraz jego rozbawienie zaczynało mnie irytować. — Wcale nie mam słabej głowy. To Isabel ma słaby łeb, a ona wypiła tyle samo co ja i była wczoraj całkowicie trzeźwa. To zwykła migrena.
— I migrena sprawiła, że totalnie odpłynęłaś i nawet nie drgnęłaś, kiedy wynosiłem cię z auta? — zapytał unosząc brwi. — Żaden ze mnie lekarz, ale chyba nie tak działa migrena.
— No właśnie. Nie jesteś lekarzem, więc się nie wypowiadaj. — Powoli podniosłam się z kanapy. Zakręciło mi się w głowie, gdy tylko usiadłam. Cholera, wszystko mnie bolało, a do tego miałam dreszcze. To jakiś koszmar. — Uch, nienawidzę spać w ubraniach.
— Wybacz, ale nie czułem się upoważniony, żeby cię rozbierać.
— A tylko byś się odważył. — Wytknęłam go palcem, po czym wstałam i zaczęłam wlec się w stronę łazienki. — Przysięgam, że bym cię wykastrowała.
— Po co tak agresywnie? — Niezmiennie rozbawiony Ashton pokręcił głową, po czym otworzył kuchenną szafkę, gdzie znajdowały się szklanki. — Zrobić ci kawy? Ja już piłem.
CZYTASZ
Paranoid ✔
Mystery / ThrillerI CZĘŚĆ DYLOGII Valerie nigdy nie podejrzewała, że jej na pozór idealne życie tak nagle legnie w gruzach. Tragiczna śmierć ojca, nieoczekiwana choroba matki oraz wizja bankructwa zmusiły ją do przeprowadzki i zrezygnowania z wymarzonych studiów. Mie...