Rozdział 20

18 0 0
                                    

Nadal staliśmy z tatą na środku pokoju, gdy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi do domu oraz głosy Caluma i Ashtona. Nadal biło mi serce na myśl, że Luke przystawiał broń do mojej twarzy, do twarzy mojego taty. Powinnam teraz martwić się Ashtonem, który wrócił od lekarza, ale mentalnie znajdowałam się w zupełnie innym miejscu i potrzebowałam jeszcze paru minut, by się otrząsnąć.

— Trochę to zajęło, ale jesteśmy z powrotem — rzucił radośnie Calum. Zaraz za nim szedł Ashton, który na twarzy miał zdrowie rumieńce, choć jego podkrążone oczy mówiły, że jeszcze całkowicie nie doszedł do ciebie. — A teraz idę jeść, bo umieram z głodu.

Zerknęłam kątem oka na tatę. Przykrywał czoło drżącą dłonią. Myślałam, że jego poziom adrenaliny już spadł i zdążył się uspokoić, ale wyglądał gorzej, niż jeszcze pięć minut temu.

— Hej, a wy co takie grobowe miny macie? — zapytał Calum. — Nie ma czym się martwić, Ashton będzie żył.

— Ja... Ja przepraszam na moment.

Tata wybiegł z pokoju i wszedł do sypialni. Nie widziałam, co tam robił, słyszałam jedynie, jak otwiera skrzypiącą szufladę i w niej szpera.

— Co jest? — ponownie zapytał Calum, teraz już bez szerokiego uśmiechu na ustach. — Coś nas ominęło?

Znowu usiadłam na krześle. Dopiero teraz zaczynałam odczuwać potworne zmęczenie. Zmęczenie całym weekendem, wszystkim, czego się przez te dwa dni dowiedziałam, każdą rozmową i sprzeczką. I oczywiście wizytą Luke'a, która była jak zepsuta wisienka na wielkim, ciężkim torcie, na którego nie masz ochoty.

— Hemmings. — Powiedziałam w końcu. — Luke Hemmings tu był.

— Co? — Ashton nagle przestał wyglądać na zmęczonego. Jest głos był ostry i poważny i aż trudno było uwierzyć, że kilka godzin temu ledwo co stał na nogach. — Co to znaczy, że tu był? Kiedy?

— Dosłownie się z nim minęliście — powiedział tata, który wrócił z sypialni. W ręku trzymał słoiczek z tabletkami. Udał się z nimi do kuchni i słyszałam, jak nalewa wodę do szklanki. — I uprzedzając twoje kolejne pytanie, nie, nic nam nie zrobił. Tylko sobie... pogadaliśmy.

Calum oparł się o ścianę i zaczął rozmasowywać skronie. Ashton, warcząc coś pod nosem, ociężale usiadł na kanapie. Chwilę później tata wrócił do pokoju. Nawet nie pytałam go o tamte tabletki. Już wiedziałam, w jakim jest stanie i że przyjmuje leki na uspokojenie. Raczej nie łykałby zwykłych witamin po spotkaniu w cztery oczy z człowiekiem, którego się obawiał.

— Czego Hemmings chciał? — zapytał Ashton.

— Serio pytasz? Przecież dobrze wiesz. Wszyscy wiecie, dlaczego tak naprawdę Hemmings szukał taty. Ale oczywiście zapomnieliście mnie o tym poinformować.

Wyrzuty sumienia, które wpłynęły na twarz Ashtona, były nie do podważenia. Zdawałam sobie sprawę, że to na prośbę ojca ukrywał przede mną to wszystko, ale i tak czułam się oszukana. Ciekawe ile jeszcze istniało rzeczy, o których nie miałam pojęcia.

— Domyślaliśmy się. To znaczy, Clarence miał swoje podejrzenia.

— I miałem rację. Luke był przekonany, że to ja zabiłem Prestona. Przyszedł wyrównać rachunki.

— Był przekonany? Czyli już nie jest? — zapytał Calum.

— Chyba zdołałem go przekonać, że to nie ja. Nawet nie było to takie trudne. Tak naprawdę to tylko zrozpaczony, zagubiony dzieciak, który za wszelką cenę chce pomścić ojca i szuka odpowiedzi wszędzie, gdzie się da.

Paranoid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz