Rozdział 12

19 1 0
                                    

Dziwnie było wracać do butiku po takiej przerwie. Nie było mnie tu pięć dni, wliczając weekend, a to najdłuższy „urlop" jaki sobie zrobiłam, odkąd tu pracowałam. Choć nie skakałam z radości na myśl o chodzeniu do pracy, to bezczynne siedzenie w domu wcale nie było lepsze. Zdałam sobie sprawę, że jednak lubię mieć ręce pełne roboty. Nie byłam pracoholiczką, absolutnie nie. Gdybym mogła sobie na to pozwolić, to pewnie całe dnie spędzałabym na leżaku, pijąc drinka z palemką i mając wszystko w dupie. Istnieje jednak różnica między relaksowaniem się nad brzegiem basenu, a tkwieniem w czterech ścianach i walczeniu z gorączką. W tym przypadku zdecydowanie wolałam bieganie po butiku. Przy okazji nie miałam wtedy czasu, by myśleć o wszystkim, co powiedział mi Ashton. Nie miałam czasu na zamartwianie się, rozmyślanie o ojcu i o Isabel. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek zacznę nazywać swoją pracę odskocznią od życia codziennego.

Nadal nie byłam w pełni sił, więc gdy Frances Smith poprosiła mnie o zrobienie porządku na zapleczu, musiałam odmówić. Zdołałam przenieść tylko dwa kartony, gdy poczułam, jak zmniejsza mi się objętość płuc. Szefowa musiała to zrozumieć i odpuścić, jeśli nie chciała, bym zemdlała jej na środku sklepu.

W porze lunchu usiadłam na zapleczu z kanapką z serem i szynką oraz kubkiem aromatycznej herbaty. W ostatnich dniach piłam mniej kawy, bo nie czułam się po niej lepiej, ale za to gorąca herbata z cytryną w jakiś sposób dodawała mi energii. Przegryzając kanapkę, postanowiłam napisać do Isabel. Tak, Ashton zabronił mi się z nią kontaktować, ale szczerze? Miałam to gdzieś. Twierdził, że nie jest ze mną szczera, więc uznałam, że warto samej to sprawdzić. Może dyskretnie podpytać ją o to mieszkanie, które wynajęła przez tę podejrzaną agencję nieruchomości. O tego jej znajomego, dzięki któremu płaci mniej. Może zacząć temat mojego ojca i zobaczyć, czy ją to zainteresuje. Nie wiedziałam jednak, czy ma to jakikolwiek sens. Rozmawiałyśmy kiedyś o moim ojcu i Isabel nie zadawała wtedy żadnych dziwnych pytań. Co więcej, to ja sama zaczęłam temat. Isabel napomknęła o śmierci swojego taty, więc ja napomknęłam o śmierci swojego. Opowiedziałam mniej więcej jak do tego doszło, ona zrobiła smutną minę, przytuliłyśmy się, żeby się wzajemnie pocieszyć i tyle. Teoria, jakoby Isabel chciała wyciągnąć ode mnie jakieś informacje była kompletnie idiotyczna.

Co nie zmieniało faktu, że Ashton tak skutecznie namieszał mi w głowie, że musiałam sama się w tym upewnić.

Ja: Cześć :* Czuję się już lepiej, co więc powiesz na spotkanie jutro albo w sobotę?

Dokończyłam lunch, moja przerwa dobiegła końca, a Isabel nadal nie odpisała. Uznałam, że jest zajęta i odezwie się później, więc schowałam telefon i wróciłam do pracy. Co jakiś czas, gdy tylko miałam wolną chwilę, sprawdzałam, czy dostałam nową wiadomość. Niestety mijały godziny, a Isabel nie dawała znaku życia. Nie chciałam zalewać ją wiadomościami ani wydzwaniać jak szaleniec, więc po prostu odpuściłam. Isabel była zapracowaną dziewczyną i miała swoje życie, w które nie zamierzałam się wpieprzać.

Poczułam ulgę, gdy w końcu wyszłam z butiku. To był męczący dzień i marzyłam o długim odpoczynku na kanapie. Czekał mnie jeszcze piątek, a potem wreszcie weekend, podczas którego wierzyłam, że całkowicie dojdę do siebie.

Gdy dotarłam już na swoją ulicę, rozejrzałam się wokół, ale nie dojrzałam nigdzie samochodu Ashtona. Zresztą pod butikiem też go nie widziałam. Pewnie był zajęty dalszą obserwacją Isabel i Hemmingsa. Nie wiem, co innego mógłby robić. Jakoś nie mogłam wyobrazić go sobie chodzącego do normalnej pracy, do kina, do knajpy czy siedzącego przed telewizorem z puszką piwa w łapie. W moim umyśle Ashton był przyklejony do swojego chevroleta, a jego jedynym zajęciem było wymyślanie teorii spiskowych związanych z moim ojcem.

Paranoid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz