Rozdział 24

15 0 0
                                    

Siedziałam przy kuchennej wyspie i jadłam kolację, jednocześnie przeglądając internet w telefonie. Wertowałam media społecznościowe i portale informacyjne w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Zobaczyłam, że za niecałe dwa tygodnie do kin wchodzi nowy Thor i od razu pomyślałam o wypadzie do kina. Lata nie byłam w kinie, głównie dlatego, że nie miałam z kim tam chodzić. Może mogłabym wyciągnąć na seans Michaela? Kiedyś wspominał, że lubi Marvela.

Nadrobiłam też kilka muzycznych nowości, na co nie miałam czasu w ostatnich tygodniach. Czasu lub po prostu głowy, bo zwyczajnie byłam zbyt przejęta rzeczami, które działy się w moim, do tej pory, nudnym życiu. Przesłuchałam najnowszy singiel I Prevail, Hollywood Undead i Parkway Drive. To od razu sprawiło, że wzięła mnie ochota na koncert. Z tym niestety nie było już tak prosto. Może i znalazłabym dychę na bilet do kina, ale aktualnie koncerty zdecydowanie przewyższały moje finansowe możliwości.

Czując lekkie rozczarowanie wysnutymi wnioskami, wzięłam się za czytanie wiadomości. Polityka, polityka, wypadki, inflacja i jeszcze więcej polityki. Nudy. Wreszcie natrafiłam na artykuł, który przyciągnął mój wzrok. Nowojorska policja ujawniła nowe fakty w sprawie strzelaniny na Staten Island.

Z wielką ciekawością wzięłam się za czytanie. Okazało się, że niejacy Pascual Cruz i Adam Salucci wreszcie, po dwóch tygodniach od aresztowania, przyznali się do zabójstwa. Potwierdzili wersję, którą wcześniej przedstawiała policja – że strzelanina nie była zaplanowana, że Hemmings i jego kierowca byli tylko przypadkowymi ofiarami, świadkami włamu, których Cruz i Salucci postanowi się pozbyć. Jeżeli to prawda, to zapewne Luke łaził teraz wściekły jak nigdy. Uparł się, że jego ojciec nie zginął przypadkiem, że akcja została zlecona, że stał za tym jakiś jego wspólnik albo wróg.

Cały czas powtarzałam, że powinnam trzymać się jak najdalej od tej sprawy, tata również. To przecież nas nie dotyczyło. Wprawdzie Luke podejrzewał o to mojego ojca, ale trwało to chwilę. Tata udowodnił swoją niewinność dając sobie mocne alibi. Teraz powinniśmy odetchnąć, zapomnieć, mieć to głęboko gdzieś. Niestety Ashton i tata zgodzili się pomóc Hemmingsowi jak ci ostatni idioci, a to oznaczało, że jeszcze przez chwilę będę zmuszona o tym słuchać. Szczerze? Choć nie obchodziło mnie, kto sprzątnął Prestona Hemmingsa, to jakaś cząstka mnie była tego coraz bardziej ciekawa. To prawie tak, jakbym zaczęła czytać dobry kryminał i teraz pragnęłam poznać zakończenie. Tak po prostu, dla czystej satysfakcji.

Nie chciałam jednak, by stało się to jedyną istotną rzeczą w moim życiu. Przynajmniej poprzedniego wieczora nieco zmieniliśmy temat. Udaliśmy się do meksykańskiej knajpy na burrito i, ku mojego wielkiemu zaskoczeniu, było naprawdę przyjemnie. Żadnego gadania o Hemmingsie i tych innych pierdołach. Po prostu siedzieliśmy, jedliśmy, piliśmy piwo i nawet momentami czułam się, jakbym wyszła na kolację z paczką dobrych znajomych. Ostatnim razem miałam taką paczkę w liceum, a później, jak to w życiu bywa, nasze drogi się rozeszły. Teraz od dłuższego czasu byłam sama i nie przeszkadzało mi to, ale przeszło mi przez myśl, że nie miałabym nic przeciwko, gdybym czasem miała pod ręką takiego Ashtona czy Caluma. A przede wszystkim tatę. Choć czekała nas wyboista droga, to wszystko wskazywało na to, że odzyskałam rodzica. To nadal wydawało się tak nierealne.

Nastał późny wieczór. Obejrzałam kilka odcinków serialu na Netfliksie, po czym dopadło mnie znużenie. Zaczęłam swoją wieczorną rutynę: demakijaż, pielęgnacja, piżama, a potem do łóżka. Kończyłam właśnie ścielić kanapę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Aż podskoczyłam w miejscu, a z rąk wypadła mi poduszka. Sprawdziłam godzinę – dochodziła jedenasta wieczorem. Do głowy nie przychodził mi nikt, kto mógłby odwiedzić mnie o tej porze i to jeszcze bez zapowiedzi. Dreszcze przebiegły po moich plecach, gdy pukanie się powtórzyło. Miałam w głowie same najgorsze wizje, od policji przynoszącej złe wieści, do bandyty dżentelmena, który przyszedł grzecznie zapytać, czy może mnie okraść. Nie mogłam jednak tego zignorować, ciekawość mnie przerastała. Podeszłam więc na palcach do drzwi, by ewentualny intruz nie usłyszał moich kroków, po czym czując narastający niepokój wyjrzałam przez wizjer.

Paranoid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz