Isabel Hayden i Luke Hemmings byli parą. To plot twist, którego się nie spodziewałam, choć mogłam. Już od dłuższego czasu podejrzewałam, że się znają. Musieli się znać, skoro założyłam, że to ona grzebała mi w telefonie i doniosła o wszystkim Hemmingsowi. Do tej pory nie miałam na to twardych dowodów, ale to, co zobaczyłam w piątkowy wieczór w Donovan's, było ostatecznym potwierdzeniem teorii.
Tylko że, do cholery, myślałam że się zwyczajnie kumplują, są sąsiadami, albo Isabel jest wynajętą aktorką, cokolwiek. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że są pieprzoną parą! Miało sens, że Luke ją w to wciągnął, w końcu sam przyznał, że absolutnie nikomu nie ufa, a komu zaufać, jak nie swojej dziewczynie? Nadal jednak moje wnętrzności zawiązywały się w supeł, gdy przypominałam sobie, jak wkładali sobie języki do gardeł. Fuj. Jakim cudem Ashton tego nie odkrył? Podobno przez chwilę miał Luke'a na oku.
— Sam nie wiem, najwidoczniej byli bardzo ostrożni — powiedział przez telefon, gdy następnego dnia zadzwonił do mnie tata. Chciał tylko pogadać, zapytać, co słychać w Nowym Jorku, ale ja od razu poinformowałam go o tym, co widziałam. Tata włączył więc tryb głośnomówiący i do rozmowy włączyli się Ashton i Calum. — Zresztą nie łaziłem za nim krok w krok. Mogli normalnie się spotykać, a ja nie musiałem o tym wiedzieć.
— A gadałaś z nią w ogóle? — zapytał Calum. — Czy dałaś sobie spokój?
— Oczywiście, że gadałam. Z wielką chęcią powiedziałam jej, co myślę.
— Może lepiej było odpuścić? — wtrącił tata. — Wiem, że potrafisz być bardzo... bezpośrednia. — Hah, delikatnie ujęte. — A tę sprawę powinniśmy zostawić już za sobą.
— Daj spokój, poskromiłam ją jednym spojrzeniem. Wyglądała, jakby narobiła w gacie. — Zaśmiałam się na wspomnienie jej komicznej, przerażonej twarzy. Nic tylko to sfotografować i przerobić na mema.
— Jednak bardziej się obawiam reakcji Luke'a...
— Spokojnie, z nim akurat nie rozmawiałam. Poczekałam, aż Isabel zostanie sama.
— Ale Isabel może mu o wszystkim opowiedzieć.
— I co z tego? — zapytałam ostrzej. — Kogo to teraz obchodzi? To zamknięty temat. Luke nie zagraża już ani mnie, ani tobie.
— Ale jeśli się dowie, że obraziłaś jego laskę, to może stać się nieprzyjemny — powiedział Ashton. — Wiesz, że to niezrównoważony koleś.
— No, już się boję. Wyluzujcie trochę, co? Jak tak będziecie robić z igły widły, to zaraz oszalejecie. Najważniejsze, że odkryłam ostatni element układanki i teraz mogę spać spokojnie, reszta mnie nie obchodzi. Lepiej opowiedzcie, co słychać w tej waszej Laconii.
Dowiedziałam się, że chłopaki przygotowali już firmę na ponowne otwarcie. Poinformowali o tym wszystkich swoich klientów, którzy z zadowoleniem zaczęli zaklepywać sobie terminy. Najwidoczniej nagle każdy zapragnął czystego samochodu. Myjnia miała więc oficjalnie otworzyć się w najbliższy poniedziałek.
— Jak w ogóle ta wasza firma działa? Wynajmujecie jakąś halę czy coś?
— Nie, wszystko robimy na własnym podwórku — powiedział tata. — Mamy duży garaż i podjazd, nic więcej nam nie potrzeba. Klienci sami do nas dojeżdżają, no chyba że mamy do czynienia z dziesięciometrowym tirem, wtedy to my dojeżdżamy. U nas by się nie zmieścił — zaśmiał się. — Wiesz, tak jest taniej, nie trzeba płacić za wynajem terenu.
— Skoro macie duży garaż, to pewnie i sam dom jest duży, co? — Nie potrafiłam ukryć, że ciekawiło mnie, jak ten ich domek wygląda. Poza tym mieli spory garaż, podjazd i mieszkali tam we trzech. To wszystko musiało kosztować, a nie chciało mi się wierzyć, że stać ich było na kupno domu, bo ograli kilku kierowców w karty. Ech, nadal było w tej historii tyle niewiadomych.
CZYTASZ
Paranoid ✔
Mystery / ThrillerI CZĘŚĆ DYLOGII Valerie nigdy nie podejrzewała, że jej na pozór idealne życie tak nagle legnie w gruzach. Tragiczna śmierć ojca, nieoczekiwana choroba matki oraz wizja bankructwa zmusiły ją do przeprowadzki i zrezygnowania z wymarzonych studiów. Mie...