Rozdział 22

14 1 0
                                    

Gdybym powiedziała komuś, że jeszcze parę dni temu w ścianie obok drzwi do mojej łazienki znajdowała się dziura po kuli, chyba nikt by mi nie uwierzył. Po dziurze dosłownie nie było śladu, a ja byłam dumna z siebie i Caluma za kawał świetnie wykonanej roboty. W poniedziałek Calum nałożył tynk, po czym wrócił do Ridge, a resztą zajęłam się sama, gdy we wtorek wróciłam z pracy. Wyszlifowałam wszystko, wygładziłam, wyczyściłam i wzięłam się za malowanie. Pogratulowałam samej sobie za wybranie identycznego odcienia farby, która wpasowała się idealnie do reszty mieszkania. Musiałam przyznać, że miałam niezłe oko do kolorów, nie żebym się chwaliła.

Załatanie dziury w ścianie nie naprawiło niestety innych problemów. Chociażby dziury w ręce Ashtona nie dało się tak perfekcyjnie zatuszować i wszyscy wiedzieli, że zostanie po niej okropna blizna. Ashton podobno zbytnio się tym nie przejmował, ale mi było trochę przykro na myśl o tym jego pięknym tatuażu, na którego ratunek było już za późno.

Największym jednak problemem pozostawał Luke Hemmings, którego widmo nadal krążyło nad nami wszystkimi, a przede wszystkim nad ojcem. Byłam w stałym kontakcie z Calumem i Ashtonem, którzy mieli poinformować mnie, gdyby coś się ruszyło. Niestety nastała środa, Hemmings nadal się nie odzywał, a tata coraz bardziej się stresował. Teoretycznie nie miał czym, bo był niewinny, ale chyba bał się, że desperacja Luke'a może sprawić, że zrobi coś głupiego. Podobno tata zamykał się sam w sypialni, siedział z nosem w laptopie albo nad jakimiś papierzyskami i nikomu nie mówił, co robi. Prawdopodobnie zajmował się jakimiś pierdołami, by tylko nie myśleć o tym, że w każdym momencie Hemmings może stanąć w progu i przynieść ze sobą niekoniecznie dobre wieści.

Po skończeniu pracy, opuściłam butik i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Nie zdążyłam jednak dojść do końca parkingu, gdy usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Od razu rozpoznałam ten głos. Odwróciłam się i zobaczyłam lśniącego, srebrnego mercedesa oraz stojącego przed nim Michaela. Podeszłam do niego będąc kompletnie zbitą z tropu. Absolutnie nie spodziewałam się jego wizyty.

— Co ty tu robisz? — zapytałam.

— Chciałem tylko pogadać — powiedział nieśmiało.

— To trzeba było zadzwonić. Zgubiłeś telefon?

— Myślałem, że to ty zgubiłaś. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś. Właściwie to był brak sygnału.

Dopiero wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę. Przecież zablokowałam jego numer. Byłam tak wściekła, gdy dowiedziałam się o Sofii, że postanowiłam definitywnie odciąć się od Michaela. Potem oczywiście wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale mimo tego zapomniałam go odblokować.

— Nadal masz mnie zablokowanego, prawda? — stwierdził po chwili, na szczęście bez większych pretensji w głosie, choć z nutką rozczarowania.

— Już naprawiam ten błąd. — Wyjęłam telefon i od razu odblokowałam numer Michaela. — Sorry.

— Nic się nie stało. Ale skoro już tu jestem... Co powiesz na obiad? Ja stawiam.

Gdy ktoś chciał stawiać mi żarcie, moją naturalną odpowiedzią zawsze było „okej". Teraz niestety miałam pewne wątpliwości. Wprawdzie Michael wytłumaczył mi źródło swojego dziwacznego zachowania, może i częściowo mu wybaczyłam i byłabym skłonna skoczyć z nim na kumpelski obiad, gdyby nie to, co wydarzyło się w weekend.

Konfrontacja z moim magicznie zmartwychwstałym ojcem sprawiła, że zaczęłam porządnie zastanawiać się nad tym, komu powinnam ufać. Ashton od samego początku podejrzewał Michaela i Isabel o niecne zamiary. Kazałam mu się puknąć w czoło, ale uznał, że to podejrzane, że oboje zjawili się w moim życiu w tym samym czasie, dokładnie chwilę po śmierci Prestona Hemmingsa.

Paranoid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz