19. Po co ci to było?!

77 2 0
                                    

~ Kevin ~

31.01.2022r. Poniedziałek.

Zimno.. ~ pomyślałem stojąc chwilę na balkonie. Szykowałem się do pracy na dziewiętnastą, a miałem jak zwykle nocną zmianę. Antona nie ma, przez przykre zdarzenie ostatnio, musiał polecieć do Kolorado na pogrzeb i teraz będzie musiał ciągać się po sądach. Jest załamany, bo on zawsze wykurwiście kochał swoje rodzeństwo.
Na szczęście jestem ja i Sky. Dzisiaj razem pracujemy, dlatego posiedzę trochę u niej. Czuję jakby była takim safe place, mogę jej wszystko powiedzieć i tylko ona i Anton wiedzą o wszystkich moich sekretach.
Szukałem w szafce tabletki na ból głowy, ponieważ upierdliwe uczucie męczy mnie od rana, ale zamiast tabletek, na blat spadło nieduże pudełko, zaklejone taśmą. Serce mi szybciej zabiło, kiedy przypomniałem sobie o istnieniu tego.
Wziąłem nóż i przeciąłem srebrną taśmę. Na rękę wysypałem cztery kolorowe tabletki.

Miałeś do tego nie wracać.. ~ pomyślałem.
Nienawidzę się przez to. Sky i Anton też mnie przez to znienawidzą jak to teraz wezmę.. minąłem się ze śmiercią ostatni raz kiedy miałem styczność z Ecstasy.

Okej, tylko pół. Ostatni raz, resztę wyrzucę, albo oddam.
Wziąłem niebieską tabletkę z gwiazdką i nożem przekroiłem ją na pół.
Zastanowiłem się jeszcze, czy oby napewno.. ale ostatecznie połknąłem ją połknąłem.
Zabrałem resztę i szybko wyszedłem z domu. Mam około trzydziestu minut by pozbyć się tego dotrzeć do HEAVEN. Sky nie może zobaczyć moich źrenic..
Poszedłem do dzielnicy ćpunów w Nowym Yorku i podszedłem do dziewczyny, która się trzęsła.

- hej. - zagadałem, a ta przestraszona na mnie spojrzała.

Jest wykurwiście uzależniona i jest na głodzie. Nie mogła uspokoić trzęsących się rąk, włosy miała roztrzepane, a okryta była tylko bluzą.

- chcesz? - zapytałem pokazując jej trzy i pół tabletki.

Zrobiła wielkie oczy.

- ale mnie nie stać. - powiedziała drżącym głosem.

- nie szkodzi, masz. - dałem jej tabletki i ruszyłem do HEAVEN.

Błagam, żeby Sky jeszcze nie było.. ale niestety faza zaczęła mnie uderzać. Kurwa, ja jednak nie chcę..
Zacząłem lekko panikować idąc tą ciemną uliczką. Zacisnąłem ręce w kieszeni i nie mogłem uspokoić swojego bicia serca. Nagle zza rogu wyszedł wysoki mężczyzna idący w moją stronę. Wszystko nabrało kolorów, wszystko stało się.. lżejsze. Nie tęskniłem za tym. Ani trochę.. co mnie kurwa podkusiło?!
Minąłem go, ale na chwilę załapaliśmy kontakt wzrokowy.
Ten chłopak jest przepiękny.. ~ poczułem miłe uczucie w klatce piersiowej i się uśmiechnąłem do niego. Zatrzymałem się patrząc jak odchodzi w ciemność.

Wszedłem do klubu z kapturem na głowie i powędrowałem do swojego biura. Włączyłem niebieski led, żeby nie było widać dokładnie moich oczu i położyłem głowę na biurko. Ty jebany kretynie, po co ci to było?! Czemu to nie schodzi? To tylko pół tabletki, a minęło ponad czterdzieści pięć minut!
Ręce trzęsły mi się, a ja chciałem ten pieprzony zjazd! Nie czułem się szczęśliwy, tak jak kiedyś po tym. Czuję jak cierpię.

Zacząłem płakać. Czemu? Kurwa, nie wiem! Było mi zimno, dlatego siedziałem w kurtce.. niech mnie ktoś przytuli..
Nagle usłyszałem pukanie.
Moja dusza opuściła chyba moje ciało.

- proszę. - odpowiedziałem.

Jednak dusza dalej we mnie jest.

- hej Kevin, podpiszesz mi to? - do środka weszła moja kochana kuzynka.

- mhm.. - podniosłem głowę i spojrzałem na papier.

Co tu jest kurwa napisane? Nie mogłem przeczytać, bo wszystko miałem rozmazane.

- co to jest? - zapytałem ledwo łapiąc za długopis.

- co ci jest? - zapytała chcąc złapać kontakt wzrokowy, ale ja się próbowałem odwrócić.

Byłem za słaby.. ona mnie kurwa znienawidzi.

Spotęgowało to mój płacz.

- Kevin.. - dziewczyna mnie przytuliła. Czułem się tak wykurwiście bezpiecznie.. - znowu brałeś..? - zapytała spokojnie, a ja pokręciłem głową na tak.

- przepraszam.. - szlochałem. - naprawdę żałuję.. nie wiem co mnie skusiło.. - wtuliłem się w dziewczynę.

- spokojnie, chodź, odwiozę cię do domu. - powiedziała.

- czemu? - zapytałem i podniosłem wzrok na nią. - wtedy też mówiłaś, że mnie odwieziesz do domu, a wylądowałem na odwyku.

- Kevin. Wstań. - powiedziała.

Słuchaj się jej, debilu.. nigdy nie chciała dla ciebie źle.

Wstałem i ruszyłem z nią do samochodu. Czas płynął tak szybko, nie wiem co kiedy się działo.
Nie pojechaliśmy do mnie.
Pojechaliśmy do niej..
Nawet nie wiem, kiedy znalazłem się w łóżku. Czemu ta zjebana tabletka tyle trzyma?!

- która godzina? - zapytałem.

- 1:27 nad ranem. - powiedziała głaskając mnie po głowie.

Przecież ja przed dziewiętnastą ją wziąłem..
Zasnąłem. Dziękuję, kurwa..

Welcome to HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz