24. pomogę pani.

64 2 0
                                    

~ Skylar ~

01.02.2022r. Wtorek.

Głaskałam Kevina po głowie jeszcze godzinę, aż totalnie usnął. Wpuściłam Chmurę mu do pokoju, żeby go potuliła.
Jest 1:00 w nocy, a ja nie mam siły jechać samochodem do klubu, dlatego wezwałam taxi. Praca szła mi bardzo opornie, chciałabym rzucić się spać. Po podpisaniu ostatnich papierów byłam gotowa oddać nerkę, by wrócić do domu. Wtedy do środka wszedł Tim, nasz menager.

- skończyłaś już? - zapytał z uśmiechem. Kocham go.

- ta.. marzę, żeby iść spać. - powiedziałam przeciągając się.

- leć, dam radę już. Zaraz i tak zamykamy.

- chwała tobie, Tim.. dziękuję..

On mnie zwolnił teraz do domu, a to ja jestem jego szefem. Kocham nasze relacje.

Byłam kompletnie wyładowana, jest 4:15 nad ranem. Nie mam siły po niańczeniu Kevina, żeby wracać do domu z buta..
Hmm, a co jeśli..? nie.. on pewnie śpi.
Ale co ci szkodzi napisać? Tak bardzo chce tego spotkania, to może odpisze.

Do: Hunter
- w sumie, to możesz po mnie przyjechać do klubu, bo nie brałam samochodu.

Od: Hunter.
- już jadę.

Odpisał niemal od razu. Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam przed klub jeszcze zapalić. Ulice o tej porze są puste, lampy oświetlają drogę nadając nostalgiczny klimat, gdzieś tam słychać szczekanie psów, a co kiłka minut przejedzie kilka aut.
Niecałe 10 minut później podjechało granatowe BMW sportowe, a z środka wyszedł wysoki przystojniak, który przyjechał po mnie.

- no, nie spodziewałem się spotkania o tej godzinie, ale miło cię widzieć. - uśmiechnął się.

- ciebie również miło widzieć, Hunter. - ruszyliśmy wspólnie do samochodu.

Mężczyzna otworzył mi drzwi. Chwilę po tym jak wsiadłam i on znalazł się obok.
W środku pachniało ładnymi męskimi perfumami i papierosami, najpiękniejsze połączenie.

- poproszę twój adres. - uśmiechnął się do mnie.

Podałam mu adres i wyciągnęłam telefon.

- matko, to ty masz kawał drogi do pracy. - uznał i ruszył.

Tak, mój dom jest w Uptown, a HEAVEN jest w Midtown.

- niedługo planuję przeprowadzić się do Downtown, bliżej HEAVEN.

- mieszkam w Downtown. - powiedział. - wtedy to już napewno nie dam ci spokoju. - zaśmiał się.

- pasuje mi mieszkanie w Uptown, mieszkam dwie dzielnice od Central Parku, ale jednak do każdego i wszystkiego mam daleko.

- rozumiem cię.

Jego głos jest taki przyjemny. Automatycznie, gdy wyszedł z samochodu pod HEAVEN, poczułam się bezpiecznie. Z wyglądu cholernie mi się podoba, jest zbudowany, wysoki, ma ciemne oczy..
Ale Sky, pamiętaj.. ~ westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Byliśmy w dzielnicy, gdzie mieszkają politycy, niedaleko jest nieduży targ i dzielnica ćpunów.
Wtedy coś przykuło moją uwagę.
Na ławce, przy jednym ze sklepów siedziała dziewczynka, w pół rozebrana. Miała tylko spodenki i koszulkę na krótki rękaw.
Jest luty, a temperatura dalej minusowa.

- ej, Hunter. - zaczęłam. - zatrzymaj się, tam siedzi dziecko.

Mężczyzna zaparkował, a ja wysiadłam idąc do dziewczynki. Cała się trzęsła, płakała i patrzyła w jeden punkt.

- hej, jestem Sky.. - usiadłam obok, a ona mnie spojrzała. - co tu robisz?

- potrzebuję p-pomocy.. - powiedziała. Ściągnęłam swój płaszcz i ubrałam ją.

- powiedz, co się stało?

- m-mój dziadek to naprawdę zły człowiek.. - powiedziała. - zrobił mi dużą krzywdę. Uciekłam od niego d-dwadzieścia minut temu.

Spojrzałam na Huntera wiedząc już co się stało. On też wiedział.

- chodź, słoneczko. - zaprowadziłam ją do samochodu Huntera. - pomożemy ci.

Kiedy zapięłam jej pasy i wszyscy usiedliśmy Hunter zaczął.

- powiesz jak masz na imię oraz ile masz lat?

- jestem Millie Davies. Mam 7 lat.

- czy twój dziadek jest politykiem? - zapytał.

- t-tak..

Hunter spojrzał na mnie, a po chwili znowu na drogę.

- znam go. Davies zawsze miał dużo kontrowersji, zawsze patrzył na młode dziewczyny, oraz dzieci. Nie martw się, Millie. Twój dziadek więcej cię nie skrzywdzi. - oznajmił.

No tak, mafia.

- już jesteś bezpieczna. - powiedziałam. - teraz już nikt cię nie skrzywdzi.

- bardzo wam dziękuję.. - wciąż płakała..

Zawieźliśmy ją na komisariat, zwołano jej rodziców, przepytano nas, ją, a w tym czasie cały czas ją tuliłam na zmianę z Hunterem. Nie mogła się od nas odkleić. Kiedy przepytywano jej rodziców, przewieziono ją do szpitala na szczegółowe badania.
Dziewczynka chciała żebym ja z Hunterem też pojechali. Okłamała ratowników, że jestem jej siostrą.
Co nam szkodzi i tak jest już ósma rano. Zadzwoniłam do Kevina, żeby wyprowadził Chmurę, bo mi się przedłużyło.
Za to Hunter musiał wykonać ważny telefon do swoich współpracowników.
Zostałam sama na sali z dziewczynką.

- jesteście parą? - zapytała, kiedy skończyłam rozmawiać, a Hunter wyszedł.

- ja i Hunter?

- mhm. - uśmiechnęła się.

Dostała silne leki na uspokojenie.

- nie, nie jesteśmy. Jesteśmy znajomymi.

- a wyglądacie jak para. - powiedziała z zaspanymi oczkami.

Zaśmiałam się.

- idź spać, słoneczko. - powiedziałam poprawiając jej kołdrę.

- Sky.. - zaczęła i złapała moją dłoń.

- tak?

- mój tata też nie jest dobrym człowiekiem.

- co masz na myśli? - zapytałam.

- widziałam ostatnio jak mamy nie było, że był w sypialni z inną panią, a kiedy jest pijany umie uderzyć mamę.. na mnie też krzyczy czasami..

Ta dziewczynka przechodzi przez pierdolony koszmar każdego dnia.

- załatwię to, okej? Idź spać, kochana. Jesteś bardzo dzielna. - ucałowałam ją w czółko i wyszłam z sali, wpadając na Huntera.

- i co z nią? - zapytał.

- jej ojciec zdradza i bije matkę. Trzeba je uwolnić od tej rodziny. - oznajmiłam.

- okej, ja to załatwię.

Wtedy do szpitala dotarli jej rodzice. Od razu podeszli do nas.

- dzień dobry, wiecie co z nią? - zapytała matka.

Ojciec był podirytowany, a matka miała okulary przeciwsłoneczne.

- możemy pogadać na osobności? - zapytałam kobiety, a ona przytaknęła.

Stanęłyśmy z dala od jej męża, Hunter został tam z nim.

- czy pani potrzebuję pomocy? - zapytałam prosto z mostu.

- n-nie, czemu? - zapytała.

- pani córka została zgwałcona przez jej dziadka, mówiła, że mąż panią zdradza i bije. Czasami też na nią krzyczy, mogę pani pomóc wyjść z koszmaru. Pomogę pani. - oznajmiłam, a ona ściągnęła okulary okazując wielkiego siniaka pod okiem.

- błagam.. pomóż mi..

Welcome to HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz