36. Wybacz mi.

62 1 0
                                    

~ Liam ~

14.02.2022r. Poniedziałek.

Kiedy zobaczyłem jak moja siostra wchodzi do tego pomieszczenia, od razu na moje usta wdarł się uśmiech. Podszedłem do niej.

- cześć siostra. - dziewczyna spojrzała na mnie lekko przerażona. - chodź. - złapałem ją za rękę i zaprowadziłem na podest.

Wróciłem na swoje miejsce, muszę z nią dzisiaj pogadać. Jak będzie miała chwilę przerwy. Lekko się stresuję, ale w końcu musiał nadejść ten moment. W końcu musimy się spotkać..

Po pokazie prywatnym, Lucy dostała dziesięć minut przerwy, dlatego wykorzystałem moment i poszedłem za nią.

- Lucy. - zawołałem, a dziewczyna się zatrzymała.

- tak? - zapytała i spojrzała mi w oczy.

- możemy pogadać?

- słuchaj, Liam. Nie mamy chyba o czym.

Czyli się domyśliła..

- mamy. Daj mi tylko chwilę, wszystko ci opowiem.. - powiedziałem.

- no mów. - zaczęła iść w stronę przebieralni.

- wiem, możesz mnie nienawidzić, ale w dniu, w którym zniknąłem, moje życie zamieniło się w koszmar. Przeżyłem dużo, a wtedy miałem tylko dziewięć lat. Porwali mnie ludzie, operujący handlem żywym towarem. Ludzie, którzy kupują w ich "organizacji" szukają młodych ludzi, którzy mogą się dużo nauczyć, typu zrobić z nich maszyny do zabijania. - usiadłem na krześle obok niej. - trafiłem do małego siedlowego gangu w Texas. Od razu wciskali mi broń w rękę i chcieli bym był płatnym zabójcą. Dla nich. Nie chciałem tego, bo kazali zabijać mi mnóstwo niewinnych ludzi, a kiedy się sprzeciwiałem to grozili, że zrobią coś wam. Dopiero później ogarnąłem, że nic o mojej rodzinie nie wiedzą.. - Lucy patrzyła na mnie cały czas. - kiedy uciekłem od tego gangu, trafiłem na Sycylię i tam musiałem na poważnie zacząć kombinować. Walczyłem o życie nie raz, bo wpadałem w różne gangi, napotykałem mafię, aż nie poleciałem do Włoch na zlecenie od pewnego mężczyzny. Wtedy miałem 21 lat. Zrobiłem swoje zlecenie i usiadłem na murku jednego ze sklepów tam. Spotkałem osobę, która zaproponowała mi ratunek od wiecznych ucieczek, mianowicie Huntera. Mojego szefa do dzisiaj. Kiedy przeniósł mafię do USA, w Chicago poznał kilku ludzi, a ja zaproponowałem rozkręcić biznes w Nowym Yorku. Wtedy, mając 24 lata zacząłem szukać ciebie, szukać babci. Aż znalazłem..

- wzruszająca historia, muszę wracać do pracy. - ruszyła przodem.

- nic nie powiesz? - zapytałem lekko rozczarowany.

Nie chciałem, żeby rzucała mi się w ramiona, czy też się cieszyła. Chciałem, żeby zrozumiała.

- co mam ci powiedzieć, Liam? Nie pamiętam cię praktycznie. Super, znalazłeś się. Przynajmniej babcię mógłbyś odwiedzić. Jest w słabym stanie. - poszła.

Wiem. Wiem, że jest w słabym stanie, bo opłacam jej każdą wizytę u lekarza, dlatego ma je za darmo. Operację też już opłaciłem i ma ją we wrześniu, ale chyba jej nie powiedziała. Westchnąłem i chwilę później wszedłem na salę.
Chłopaki bawili się w najlepsze. Lucy docinała im, ale im się to podobało.

- jest bardzo podobna do ciebie. - powiedział Lucas.

- tak uważasz? - zaśmiałem się.

- i z charakteru i z wyglądu. Jak rozmowa przebiegła?

- chciałem, żeby zrozumiała, ale.. nie do końca to zrobiła.

- spokojnie stary, daj jej czas. Pamiętaj, że wtedy miałeś dziewięć lat, a ona trzy. Ona sama pewnie jest w szoku.

- wiem.. niestety, ale wiem.

Kiedy chłopaki gadali między sobą, wciągnęli w rozmowę Lucy. Bardzo dobrze się dogadywali.

Siedziałem w telefonie, kiedy obok mnie usiadła moja siostra. Oparła głowę o moje ramię.

- wybacz mi, że cię zostawiłem.

- pojedziesz ze mną do babci? Rano z nią pogadasz.

- tak. - też oparłem się o nią.

Widać, że Alex jako kolejny cel obrał sobie moją siostrę. Nie dziwię się, wyrosła na bardzo piękną kobietę i aktualnie ona, babcia i Angel są moją jedyną rodziną, nie liczę tu chłopaków. Po tej jakże wspaniałej imprezie, czekałem aż Lucy się przebierze i będziemy mogli jechać do domu. Ja nie piłem, Dorian i Hunter tak samo, bo prowadzimy. Alexa odwiezie Dorian, a Hunter Lucasa.
Walentynki spędzone z nimi uważam za udane, przy okazji impreza urodzinowa zaliczona. Ja dopiero urodziny mam pod koniec października. Westchnąłem.
Wtedy wyszła moja siostra.

- jedziemy. - powiedziała i ruszyła przodem.

Do kogoś jeszcze napisała, po czym wsiedliśmy do samochodu. Jest po trzeciej rano. Musiała się rozliczyć jeszcze z szefem.

Podjechałem pod dom babci.

- Lucy. - zacząłem, kiedy miała wychodzić.

- no?

- kocham cię.

- ja ciebie też, Liam.

Welcome to HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz