23. Zdychaj.

70 2 0
                                    

~ Liam ~

01.02.2022r. Wtorek.

Nienawidzę tego uczucia, przechodzę obok osób, które wykurwiście kocham, a muszę się zachowywać jak obca dla nich osoba. Minąć, nawet bez kontaktu wzrokowego.
Szedłem wtedy po Lucasa z którym byłem umówiony ze względu na misję.
Niedaleko mieszka dziad, który wyżywał się seksualnie na swojej siedmio letniej wnuczce.
Był to jakiś tam polityk. Dziewczynkę znalazł Hunter razem ze Skylar, przed piątą rano, roztrzęsioną, zmarznietą i w pół rozebraną.
Weszliśmy do wieżowca, w którym mieszkał, następnie jakgdyby nigdy nic do jego mieszkania. Lucas, wysoki brunet z czarnymi włosami, wszedł jako pierwszy i zaczął się rozglądać.

- Davies! - zawołałem.

- kto to?! - wybiegł z salonu.

Huh.. wygląda jak typowy, stary zbok. Gruby, zarośnięty, z brodą. On jest politykiem?

- czeeść! - uśmiechnąłem się podchodząc do niego.

- kim jesteście?! Dzwonię na policję!

Wyciągnął telefon, a Lucas sprawnie strzelił z pistoletu w telefon, tak, że rękę miał tylko pokaleczoną.

- słuchaj ty pierdolony zboku. - zacząłem. - nie będziemy przedłużać, wiesz co zrobiłeś nad ranem, prawda?

- c-co zrobiłem?! - trzymał krwawiącą rękę przy klatce piersiowej.

- to było dziecko, w dodatku twoja rodzina. - powiedział Lucas. - nie masz gdzie fiuta pchać?! - podniósł głos.

- o czym wy mówicie?! J-ja nic nie zrobiłem!

- Millie została znaleziona niedaleko twojego bloku przestraszona, zmarznięta i kurwa w pół rozebrana. Powiedz, fajnie to tak zadawalać się dzieckiem? - zapytałem.

Facet stał, nie wiedział co ma zrobić ze sobą.

- żadna twoja kara, nie wymaże jej z głowy obrazu jak i uczucia jakie czuła, kiedy jej dziadek, pierdolony pedofil, postanowił akurat nią się zabawić. - powiedział Lucas.

- wierzycie dziecku? Ona kłamie! Zawsze kłamała! Jej rodzice zostawili ją u mnie, a ja nie pozwoliłem jej całą noc grać, dlatego zrobiła coś takiego! To pierdolony dzieciak!

- właśnie, to pierdolony dzieciak, a ty jesteś pierdolonym pedofilem. - Lucas strzelił mu prosto w krocze.

A ja poprawiłem w zdrową rękę. Wokół krzyczącego mężczyzny zaczęła się robić czerwona kałuża. Kocham ten widok. Krew była na ścianie, na jego ubraniach, podłodze, drzwiach, szafce..

- zdychaj, śmieciu.

Odwróciłem się, żeby wyjść, kiedy na korytarzu zobaczyłem małego, szarego kotka siedzącego na przeciwko nas.

- huh, kotek. - Lucas się zaśmiał.

- biorę. - powiedziałem i podszedłem do niego.

- żartujesz? - powiedział uśmiechnięty.

- nie. - wziąłem go na ręce. - ty, stary fiucie? - spojrzałem na wykrwawiającego się dziada. - jak nazwałeś kotka?

- A-angel.. - wydyszał.

Oboje z kotkiem wyszliśmy z mieszkania dumni z siebie.

- to co, teraz będziesz tatą kota? - Lucas pogłaskał zwierzaka, który już zasypiał na moich rękach.

- już go kocham. Piękny jest. - uśmiechnąłem się.

Zaszedłem do sklepu zoologicznego i kupiłem dla niego wszystko, czego potrzebuje mały kot. Wszystko w niebieskim kolorze, tak jak jego oczka. Te wielkie gały ma tak podobne do Lucy, że ona by się rozpłynęła nad nim.
W domu wszystko dla niego przygotowałem i od teraz był to mój najlepszy przyjaciel.

Muszę napisać list. Za bardzo za nimi tęsknię..

Welcome to HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz