- Coś mi tu nie pasuje... - Hayley obracając ołówek w dłoni wpatrywała się w projekt rozłożony na jej biurku. Od kilku dni pracowała nad dużym zleceniem, które miało przynieść jej firmie spory zysk. Postanowiła zająć się tym sama i nie zlecać niczego w związku z tym projektem swoim pracownikom. Ceniła ich umiejętności i wiedziała, że ma dobry zespół, jednak w tym przypadku zależało jej na tym, żeby mieć całkowitą kontrolę nad realizacją zlecenia i nie chciała wprowadzać poprawek po kimś dokładając sobie tylko więcej pracy.
Po kłótni z Tamarą zdecydowanie wolała spędzać czas w biurze. To było jej królestwo, w którym dyktowała warunki i mogła zapewnić sobie więcej spokoju. Nie musiała się martwić o to, że Tamara będzie zaburzać jej poczucie przestrzeni, ponieważ nie pojawiała się tu zbyt często a od pewnego czasu wcale nie zaglądała do firmy. Hayley żałowała, że pod wpływem jej sugestii oddała niewielką część udziałów i zdawała sobie sprawę z tego, że bardzo trudno będzie jej wywalczyć to, żeby Tamara zgodziła się na ich odsprzedanie.
Ze stanu skupienia wyrwał ją dźwięk przychodzącego połączenia. Na wyświetlaczu ukazało się imię prawniczki. - Słucham? - Odezwała się cicho, domyślając się w jakiej dzwoni sprawie.
- Dzień dobry Hayley. - Odezwała się kobieta. - Mogę zająć ci chwilę?
- Oczywiście. - Brunetka wstała od biurka i podeszła do okna.
- Mam przygotowany pozew. Chciałabym jednak omówić z tobą pewną kwestię z tym związaną.
- O co chodzi?
- Czy byłaby możliwość, żebyś spotkała się dziś ze mną w kancelarii? Nie uważam, żeby dobrym pomysłem było aby rozmowa na ten temat odbyła się telefonicznie, a zależy mi na tym żebyś nie podjęła decyzji pochopnie. Jeśli nie masz dziś możliwości, możemy spotkać się jutro.
Hayley uniosła brwi zaskoczona. Nie miała pojęcia co Peyton chce z nią omówić i uznała, że nie ma sensu się nawet nad tym zastanawiać. - Przyjadę dziś. O której mam się zjawić?
- Za dwie godziny będę już do twojej dyspozycji. Dam znać Liz, że jesteśmy umówione, więc możesz od razu przyjść do mnie. Do zobaczenia.
- Dobrze. Do zobaczenia. - Hayley po zakończeniu rozmowy jeszcze przez kilka minut stała przy oknie. Wpatrywała się w krople deszczu spływające po szybie. Telefon od Peyton trochę ją zestresował. Wiedziała, że teraz trudno będzie jej ponownie skupić się na projekcie. To była jedna z cech, która irytowała ją w niej samej. Zbyt łatwo potrafiła rozkojarzyć się przez coś co wprawiło ją w stan zdenerwowania i jej myśli zdecydanie za bardzo wędrowały w tym kierunku. Za czasów studiów wielokrotnie musiała walczyć sama ze sobą, żeby w trudniejszych momentach swojego życia skupić się na nauce do egzaminów i być ponad tym co ją przytłaczało. Próbowała nad tym pracować i podchodzić do pewnych rzeczy bardziej zadaniowo. Nie wychodziło jej to jednak w takim stopniu jakby tego chciała i ta świadomość dodatkowo wprowadzała ją w stan irytacji.
Spoglądając na szkic leżący na biurku głośno westchnęła. Pomysły jakie miała zanim zadzwonił telefon zatarły jej się w głowie i to na co patrzyła wydawało jej się mniej ostre niż wcześniej. - Skup się Hayley... - Wyszeptała do siebie siadając na krześle i próbując wrócić myślami do tu i teraz. Zamknęła oczy wkładając całą swoją siłę w wizualizację tego, co chciała stworzyć. Siedziała tak dłuższą chwilę odtwarzając kawałek po kawałku budynek, jaki w niedalekiej przyszłości miał powstać tuż za miastem.
- Co znowu... - Hayley przewróciła oczami słysząc po raz kolejny dźwięk dzwonka w swoim telefonie. - Słucham cię królowo świata marketingu.
- Cześć słonko! - Odpowiedziała radośnie Cora. - Dasz się porwać dziś po pracy na zakupy? Muszę znaleźć jakąś wystrzałową sukienkę i potrzebuję cię do podjęcia decyzji. Wiesz... Chcę coś co podkreśli jaka seksowna jestem, a jednocześnie nie sprawi, że będę wyglądała jak ekskluzywna dziwka. Musi uwydatnić moje atuty, ale nie zachęcać do tego, żeby bez pozwolenia zaciągnąć mnie w krzaki nocną porą.
- Rozumiem, że czekać nas będzie długa przeprawa i odwiedzimy masę sklepów... - Hayley doskonale wiedziała jak wyglądają zakupy z jej przyjaciółką i nie łudziła się już nawet, że uda się szybko z tym uporać.
- Oczywiście! Zwłaszcza, że będziemy szukać też czegoś dla ciebie! Czas zacząć rewolucję w twojej szafie. Przyjadę po ciebie pod biuro, co ty na to?
- Myślę, że będzie lepiej jak spotkamy się w galerii. Jestem umówiona z Peyton, więc najpierw muszę zahaczyć o kancelarię i nie wiem ile mi zejdzie.
Cora zagwizdała. - O proszę... Randeczka po godzinach?
- Jaka randka kretynko? - Hayley przewróciła oczami. - Pozew jest gotowy. Peyton chce o czymś ze mną porozmawiać i dopiero na miejscu dowiem się w czym rzecz.
- Czyli opcja randki nadal nie jest wykluczona. Lada moment będziesz wolna. Zobacz jak szybko działa w tym kierunku.
- Cora, dlaczego ja mam wrażenie, że ty próbujesz wyswatać mnie z moją adwokat?
- Dobrze powiedziałaś. Masz wrażenie, a to nie znaczy, że tak właśnie jest.
- Kolejny raz rzucasz w moją stronę dziwnymi hasłami i coś mi sugerujesz. - Brunetka podeszła do ekspresu do kawy, który stał w kącie. Jakiś czas temu go kupiła, żeby móc zrobić sobie w każdej chwili kawę bez wychodzenia z biura. - Po co się tak ze mnie zgrywasz? Wiem, że przyznałam, że jest atrakcyjna ale to nie znaczy, że chcę jej wskoczyć do łóżka.
- Złotko, ale kto mówi o łóżku? Ale ty masz nieczyste myśli związane z tą kobietą. Ja o randkowaniu a ty już do konkretów przechodzisz.
- Cora, do jasnej cholery. O co ci chodzi?
- Kiedyś zrozumiesz. Z czasem wszystko zrozumiesz. - Odpowiedziała bardzo spokojnym tonem Cora.
- Pieprzona wyrocznia się znalazła. - Hayley upiła łyk kawy. - Na ten moment nie rozumiem nic z twojego pieprzenia.
- Szatanie! Wyjdź z ciała mojej przyjaciółki, bo tylko uciechy cielesne jej w glowie i już myśli o pieprzeniu!
- Cora, rozłączam się. Chciałabym jeszcze trochę popracować.
- Dobra... Daj mi znać jak będziesz po spotkaniu. Widzimy się w galerii!
- Dam znać. - Hayley rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni. - Dziś chyba jednak nie jest mój dzień na kreatywne myślenie. - Mruknęła do siebie i uznała, że odpuści kolejne próby stworzenia czegokolwiek.
CZYTASZ
Prawo przyciągania
RomanceHayley to dziewczyna, która pomimo tego jak wiele osiągnęła nadal nie wierzy w siebie. Jej poczucie własnej wartości zostało dodatkowo zaburzone przez osobę, z którą była w toksycznym związku. Peyton uchodzi za bezwzględną adwokat, która nie ma w z...