26.

1K 102 21
                                    

- Hayley, jesteś głodna? W tym miejscu... - Peyton wskazała palcem na budkę, przy której dwóch chłopaków czekało na swoje zamówienie. - Podobno serwują fenomenalne zapiekanki. Do tej pory nie miałam okazji ich spróbować.

Brunetka westchnęła. - Widzę nawet, że nadal ten sam pan pracuje w tej budce. Jest przemiły i rzeczywiście zapiekanki są świetne. Całą robotę robi sos, którego używa. Nigdy jednak nie chciał zdradzić, co w nim jest. Żartował, że jeśli powie, straci swoją tajną broń.

Peyton spojrzała na nią i zmrużyła lekko oczy. Wyglądała tak, jakby się nad czymś zastanawiała. - Coś w tym chyba musi być. - Powiedziała po chwili. - Kiedyś ktoś mi je zachwalał i wspominał o tym tajnym sosie. Chodź... - Dodała ruszając przed siebie. - Przekonasz się, czy coś się zmieniło.

Po kilkunastu minutach dziewczyny z gotowym zamowieniem przeszły kawałek i usiadły na ławce. Hayley zamknęła oczy czując natłok emocji. Siedziała teraz w tym samym miejscu, w którym lata temu rozczarowała się czekając na dziewczynę, która nie pojawiła się i zniknęła bez słowa. Na tym spotkaniu miały iść na zapiekankę, bo po jej zachwalaniu czegoś tak zwykłego stanęło na tym, że to będzie ich pierwszy posiłek na pierwszej randce w parku. Teraz siedziała tu z kimś innym, przy kim czuła się zadziwiająco swobodnie.

- I jak, nadal smakuje tak samo? - Zapytała Peyton.

- Nic się nie zmieniło. - Odpowiedziała brunetka. - Chociaż ta jedna rzecz nie uległa zmianie na przestrzeni lat.

- Hayley... - Dziewczyna odwróciła się w jej stronę uważnie ją obserwując. - Teraz moja kolej na zadanie pytania. To, że jesteś teraz taka przygaszona jest spowodowane tym, że trudno ci po rozstaniu z Tamarą?

Brunetka wiedziała, że prędzej, czy później Peyton na pewno wróci do tematu, który rozpoczęła jeszcze w klubie. - Nie... To nie chodzi o nią. Rozstanie z nią to najlepsza rzecz, jaką mogłam dla siebie zrobić.

- O co więc chodzi? Nie chcę naciskać, ale niepokoi mnie twój stan i chciałabym wiedzieć jaki jest powód.

- Przejdzie mi...

- Hayley... - Peyton przysunęła się bliżej. - Jeśli nie chcesz mówić, w porządku. Jeśli jednak jest coś, o czym chciałabyś porozmawiać, coś z siebie wyrzucić, a nie chcesz z jakiegoś powodu rozmawiać na ten temat z Corą, teraz masz najlepszą okazję. Nic, co mi powiesz nie zostanie przeze mnie nikomu powtórzone. To mogę ci zagwarantować.

- Tu chodzi o kwestię tego, jak ja się czuję sama ze sobą. Nie czuję się dobrze i krąży mi po głowie masa myśli, których mieć nie powinnam.

- Dlaczego uważasz, że nie powinnaś ich mieć?

- Przez te myśli mam poczucie, że tak naprawdę stoję w miejscu.

- Jesteś w stanie wytłumaczyć mi to trochę bardziej?

Peyton ciagle jej się przyglądała. Ku zdziwieniu Hayley, spojrzenie dziewczyny nie krępowało jej tak, jak miało to miejsce wcześniej. Teraz wręcz przeciwnie, wzrok Peyton skierowany właśnie na nią, w pewien sposób ją uspokajał. W oczach kobiety dostrzegała coś, co dawało jej dziwne poczucie bezpieczeństwa. Czuła, że może się przed nią otworzyć i powiedzieć to, co ją dręczy i nie spotka się z negatywną reakcją ze strony dziewczyny. Nie była w stanie wytłumaczyć samej sobie tego, skąd się to wzięło. Uznała jednak, że nie będzie próbowała tego zrozumieć i zamiast tego podda się chwili. Od kilku dni nie czuła się komfortowo w żadnym towarzystwie, nawet swoim własnym, dlatego taka odmiana była przyjemnym zaskoczeniem, które powinna wykorzystać w odpowiedni sposób.

- Czuję się żałośnie ze świadomością tego, do jakiego stanu pozwoliłam komuś zdewastować moją psychikę i w pewien sposób spieprzyć mi życie. Wiem, że takich sytuacji jest sporo i masa ludzi znajduje się w takim położeniu, ale ja po części jestem sama sobie winna, że to wszystko wygląda tak, a nie inaczej.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz