36.

1.1K 111 18
                                    

Hayley zapłaciła taksówkarzowi, gdy zatrzymał się pod adresem, który wcześniej Peyton wysłała jej w wiadomości. Dziewczyna po wyjściu z samochodu zdziwiła się widząc, w jakiej dzielnicy się znajduje. Sugerując się stereotypami, nastawiła się na to, że Peyton podobnie jak większość dobrze prosperujących prawników opływa w luksusach i wcale się z tym nie kryje. Była pewna, że kobieta mieszka w ekskluzywnym apartamentowcu, który już z zewnątrz sugeruje, że aby tam zamieszkać, stan konta musi być imponujący. Zamiast tego stała pod szarym blokiem, który niczym się nie wyróżniał i zapewne od wielu lat nie przechodził żadnej renowacji. Co więcej, do środka mógł wejść każdy, ponieważ zamek w drzwiach był zepsuty. Jak widać Peyton wyłamywała się ze stereotypowego schematu nie tylko podejściem do zawodu i motywami, które nią kierowały. Gdyby chciała, na pewno mogłaby mieszkać w zupełnie innym miejscu.

Zatrzymując się przed mieszkaniem prawniczki, Hayley przez chwilę wsłuchiwała się w muzykę, która dobiegała ze środka. Zrobiła dwa głębokie wdechy i zapukała. Nie musiała długo czekać, aż Peyton otworzyła.

- Zapraszam w moje skromne progi. - Peyton wpuściła ją do środka i pocałowała w policzek na przywitanie. - Odwieszę twój płaszcz do szafy.

- Bardzo kojąca muzyka. - Zaśmiała się Hayley podając przy tym płaszcz dziewczynie.

- Cóż... Mocne brzmienia najbardziej mnie uspokajają. To mój ulubiony zespół, ale jeśli ci przeszkadza, mogę zmienić na coś spokojniejszego.

- Nie przeszkadza mi. Też lubię ten zespół i jestem zaskoczona, że słyszę to gdzie indziej, niż u siebie, bo przyzwyczaiłam się już do tego, że osoby w moim otoczeniu tego nie znają.

- W takim razie coś nas łączy. - Peyton uśmiechnęła się do niej. - Kolacja jest już prawie gotowa. Jeśli chcesz, możesz towarzyszyć mi w kuchni. Mam nadzieję, że nie będzie problemem to, że nie poczekałam na ciebie z winem. Było mi potrzebne, a nie ukrywam, że gotowanie przy lampce wina jest moim zdaniem przyjemniejsze.

- Nie ma problemu. - Odpowiedziała Hayley.

Mieszkanie Peyton było niewielkie i skromnie urządzone. Kuchnia nie pozwalała na swobodne poruszanie się dwóch osób, więc Hayley ustawiła się blisko wejścia, żeby w żaden sposób nie przeszkadzać dziewczynie w przygotowaniach.

- Mam wrażenie, że ubrałam się zbyt oficjalnie. - Hayley sięgnęła po lampkę wina, którą podała jej Peyton.

- Dlaczego? Pięknie wyglądasz. Ja jestem po prostu w wydaniu roboczym.

- Ty też wyglądasz pięknie. Nawet w tym fartuszku i zwykłej koszulce. - Hayley zaklęła w myślach, słysząc własne słowa. - Widywałam cię tylko w oficjalnym wydaniu i jestem zaskoczona, że mam możliwość poznać twoją domową wersję.

- Moja domowa wersja uwielbia luźne koszulki, bluzy z kapturem i wygodne spodnie. - Peyton zaśmiała się i wrzuciła makaron do garnka. - Poza tym w większości przypadków moje gotowanie kończy się plamą na ubraniach, dlatego nie byłoby nawet sensu, żebym zakładała coś innego.

Hayley doszła do wniosku, że Peyton poza pracą jest zdecydowanie bardziej wyluzowana. Miała możliwość poznać delikatniejszą stronę dziewczyny, gdy spędzały czas na rozmowie w parku. Teraz mogła jednak zobaczyć  dziewczynę w innych warunkach, w których w żaden sposób, czy to strojem, czy postawą nie demonstrowała, że jest silną jednostką, bo nie było w pobliżu nikogo, komu musiałaby to udowadniać.

- Długo tu mieszkasz?

- To moje pierwsze mieszkanie od chwili, kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Wiem, że prezentuje się średnio, ale mi wystarcza. Dużo czasu spędzam w pracy i poza mieszkaniem, więc nie widzę sensu w tym, żeby inwestować w coś innego i większego. Dla siebie samej mam odpowiednią ilość przestrzeni.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz