43.

886 96 9
                                    

- Jesteś pewna, że ona ci pomoże? Czasy, kiedy miałyście dobre relacje już dawno minęły. - Tom zatrzymał samochód obok cukierni.

- Myślę, że nie przepuści takiej okazji. Jest tak samo zawzięta jak ja. Zaraz wracam. - Peyton wyszła z samochodu i weszła do środka.

Trafiła w dobrym momencie, bo w kolejce do kasy stały tylko dwie osoby. Szybko wróciła do Toma. - Mam też coś dla ciebie. - Powiedziała wręczając przyjacielowi pudełko.

- Jeśli to jest ten pączek z karmelem to cię ozłocę. - Mężczyzna zajrzał do środka. - Dwa! Kocham cię!

- Bardzo łatwo jest zdobyć twoje serce. - Zaśmiała się dziewczyna.

- Jestem słodziakiem i cukier przyswajam idealnie.

- I niezwykle chętnie.

Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. - Jak skończysz spotkanie, zadzwoń do mnie i przyjadę po ciebie.

- Mogę przecież wrócić taksówką.

- Nie. Odstawię cię do kancelarii. Powiedziałem chłopakom, że dziś ja będę miał cię na oku i nie ma opcji, żebyś wracała sama.

Peyton westchnęła. - Dobrze... Dam ci znać. - Dziewczyna wiedziała, że Tom nie odpuści, dlatego nie chciała się już upierać przy swoim. - Do zobaczenia później.

Ostatnie dni były dla prawniczki niezwykle męczące i czuła duże obciążenie psychiczne. Już kolejnego dnia po informacjach od Olivii, miała zorganizowaną ochronę. Gdziekolwiek się nie ruszyła, zawsze miała za sobą ogon. Tom prosił ją, żeby w miarę możliwości nie jeździła nigdzie, gdy jest już ciemno i unikała miejsc, w których chłopcy mogliby ją stracić z pola widzenia. Wiedziała, że to wszystko jest dla jej bezpieczeństwa, ale nie mogła przyzwyczaić się do tego, że ciągle ktoś ją obserwuje. Co gorsza, przy drzwiach do swojego mieszkania miała zainstalowany monitoring i dostała całkowity zakaz jeżdżenia swoim samochodem. Gdziekolwiek nie chciała się ruszyć, była zmuszona wzywać taksówkę. W dodatku miała korzystać z usług tylko jednej korporacji. Peyton zdawała sobie sprawę z tego, że Tom bardzo się przejął cała sytuacją i podejmie wszelkie możliwe kroki, żeby nic jej się nie stało, jednak dla niej takie nagłe zmiany to było zdecydowanie zbyt wiele. Brak swobody tylko potęgował uczucie wewnętrznego niepokoju.

- Dzień dobry, pani Frost. - Starszy ochroniarz przywitał się z dziewczyną, gdy weszła do budynku. - Dawno pani u nas nie było.

- Dzień dobry, panie Miller. Jak zdrowie?

- Dziękuję, nie narzekam. - Mężczyzna uśmiechnął się. - Za to pani wygląda na bardzo zmęczoną.

- Cóż poradzić. Natłok spraw zawodowych ogranicza możliwości snu.

Prawniczka po rozmowie z ochroniarzem, gdy poinformowała do kogo przyszła, wsiadła do windy i udała się na odpowiednie piętro. Zapukała do drzwi gabinetu.

- Proszę wejść! - Usłyszała i weszła do środka.

- Dzień dobry, Catherine.

- Niemożliwe... - Kobieta wstała z fotela i podeszła do niej. - Peyton Frost we własnej osobie. Cóż to cię sprowadza w moje skromne, prokuratorskie progi? - Wyciągnęła dłoń na przywitanie.

- Po pierwsze, mam coś dla ciebie. Jako symbol tego, że nie przyszłam z tobą walczyć. - Peyton wręczyła jej pudełko z cukierni.

- Pamiętałaś? - Catherine spojrzała na nią zaskoczona.

- Oczywiście. Wiele razy za czasów studenckich przywoziłam ci to na uczelnię. Mam nadzieję, że to nadal twoje ulubione ciastko.

- Nic się pod tym względem nie zmieniło. - Kobieta odłożyła pudełko na biurko i wróciła na swoje miejsce. - Powiedz mi... Co cię do mnie sprowadza? Nie dałaś mi nawet wcześniej znać, że chcesz się spotkać.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz