- Nie rozumiem w jakim języku teraz do mnie mówisz. - Cora machnęła ręką i wróciła do przeszukiwania zawartości szafy Hayley.
- Czego nie rozumiesz w prostym komunikacie, że nie chcę iść z wami?
- No właśnie, gdy wypowiadasz te słowa to komunikat się jakby zniekształca i nadal nie rozumiem, co do mnie powiedziałaś.
- Cora!
- No co? Niedawno twierdziłaś, że brakuje ci wyjść na miasto, że musisz nadrobić zaległości, bo teraz już nic cię nie ogranicza. Dziś jest świetna okazja, żeby wyjść na drinka, a ty się przed tym bronisz, jakby ci się jakaś krzywda miała stać poza domem.
- Owszem, brakuje mi takich wyjść. Tylko niekoniecznie chciałabym, żeby każde wyjście było związane z tym, że będziemy mieć towarzystwo.
Cora zamknęła szafę. - Dobra, kochaniutka. Czas na poważną rozmowę. - W czym tkwi problem? - Dziewczyna usiadła obok Hayley. - Tylko nie wciskaj mi teraz kitu, że masz potrzebę spędzania czasu tylko ze mną, bo często jesteśmy tylko my dwie.
Brunetka spojrzała na przyjaciółkę i zacisnęła usta. Wiedziała, że kłamstwo nie ma sensu. Dziewczyna i tak ją rozszyfruje, a poza tym w swojej relacji zawsze stawiały na szczerość i prawdę.
- No dobra... - Cora odezwała się po chwili, gdy Hayley nadal nie wydusiła z siebie nawet jednego słowa. - Skoro odebrało ci mowę, powiem ci jaką mam teorię na ten temat. Widzę od kilku dni, że coś jest na rzeczy. Cierpliwie czekałam, aż sama mi coś powiesz, ale najwidoczniej ja muszę wypowiedzieć to na głos. Peyton ci się podoba. Bardzo ci się podoba, dlatego zdziczałaś.
- To nie...
- Nie skończyłam jeszcze. - Cora jej przerwała. - Od tej waszej kolacji zachowujesz się dziwnie. Nie wiem, czy do czegoś między wami doszło, ale znam cię na tyle dobrze, że mogę śmiało stwierdzić, że coś ci się pod kopułką uruchomiło. Podobała ci się już wcześniej i widać było, że cię do niej ciągnie. Od tej kolacji coś cię przyciąga jeszcze bardziej i się tego wystraszyłaś. Dzisiejsze wyjście nie było dla ciebie problemem do chwili, w której powiedziałam ci, że będzie też Peyton. Jak powiedziałam, że Liz do nas dołączy to nie miałaś z tym żadnego problemu. Gdy dodałam, że udało jej się namówić Peyton na wygospodarowanie wolnego czasu, zrobiłaś oczy wielkie jak lemur i nagle przeszła ci ochota. Nie jestem głupia i wiem, że to musi mieć związek z nią.
Hayley westchnęła i nic nie odpowiedziała. Cora miała rację, jednak brunetka liczyła na to, że unikając tego tematu i unikając Peyton chociaż przez jakiś czas, zdystansuje się do tego i po prostu jej przejdzie. Jeśli teraz przyzna na głos, że jest tak jak mówi jej przyjaciółka, problem nie zniknie. Zamiast tego nabierze jeszcze większej mocy.
- Nie wiem jaką dziwną grę teraz między sobą prowadzicie, ale mam wrażenie, że zamieniłyście się miejscami. Ty próbujesz uciekać przed Peyton, a ona wręcz przeciwnie.
- Co masz na myśli?
- Peyton miała podobno plany na dzisiejszy wieczór. Te plany stały się jednak niezbyt istotne, gdy Liz powiedziała jej, że ty też będziesz. Wcześniej byłaś dla niej jak odstraszacz na komary, a teraz jesteś jak wabik. Co jest grane?
- Nie mam pojęcia. - Hayley schowała twarz w dłoniach. - Cora, ja nie rozumiem tego, co się teraz dzieje. Ja nie rozumiem Peyton i nie potrafię ci tego wytłumaczyć.
- Peyton zaczęła zachowywać się inaczej w stosunku do ciebie?
- Mam takie wrażenie. Wydaje mi się, że w jakiś sposób próbuje się do mnie zbliżyć i wyraźnie przejmuje się tym, że wcześniej mogło mi być przez nią przykro. Pisze do mnie, tak po prostu i stara się rozwijać naszą znajomość. Jakby ją podmienili. Poświęca mi dużo uwagi, słucha mnie uważnie i podkreśla, że ważne jest to, co myślę i czuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/244459703-288-k943750.jpg)
CZYTASZ
Prawo przyciągania
RomanceHayley to dziewczyna, która pomimo tego jak wiele osiągnęła nadal nie wierzy w siebie. Jej poczucie własnej wartości zostało dodatkowo zaburzone przez osobę, z którą była w toksycznym związku. Peyton uchodzi za bezwzględną adwokat, która nie ma w z...