- Ale tu dzisiaj tłoczno... - Skomentowała Hayley, gdy razem z Corą weszła do klubu.
- Nie ma co się dziwić. Piątki zawsze takie tutaj są. Dobrze, że Liz ma znajomości i zaklepali nam miejsce.
- Bez tego na pewno byśmy nigdzie nie usiadły. - Brunetka rozejrzała się po klubie i sama nie wiedziała, czy tak duża ilość ludzi to plus, czy raczej minus w obecnej sytuacji.
- Chodź... - Przyjaciółka złapała ją za rękę i pociągnęła przed siebie. - Najpierw przywitamy się z dziewczynami, a potem coś zamówimy.
Brunetka wstrzymała oddech, gdy dostrzegła Peyton siedzącą razem z Liz. To ich pierwsze spotkanie od kolacji, po której uciekła. Przez ostatnie dni wymieniały ze sobą wiadomości, więc miały ze sobą kontakt. Pisanie było jednak o wiele łatwiejsze, bo odpowiadając na cokolwiek nie musiała patrzeć dziewczynie w oczy. Peyton w wiadomościach nie nawiązała ani razu do tamtej sytuacji, za co Hayley była wdzięczna, bo wystarczająco niezręcznie czuła się przez swoje zachowanie i to, co siedziało jej w głowie. Nie miała jednak pojęcia, czy prawniczka od tak przeszła nad tym do porządku dziennego i po prostu się tym nie przejmuje, czy nie porusza tego tematu, żeby niczego nie utrudniać. Patrząc na to, że Peyton nie obawia się konfrontacji twarzą w twarz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że podczas spotkania jakoś do tego nawiąże.
Lizzie zerwała się z miejsca, żeby się z nimi przywitać. Pocałowała Corę i przytuliła Hayley. - Dobrze cię widzieć. - Powiedziała do brunetki. - Wolność ewidentnie ci służy, bo wyglądasz naprawdę promiennie.
- Ja tam myślę, że jej służy co innego. - Powiedziała Cora. - Cześć, Peyton.
- Cześć. - Prawniczka uśmiechnęła się do niej po czym wstała i podeszła do brunetki. - Dobry wieczór, Hayley. - Po tych słowach pocałowała ją w policzek. - Pięknie wyglądasz. - Dodała zdecydowanie ciszej.
- Dziękuję. - Hayley poczuła przypływ gorąca na twarzy.
- Pójdę zamówić drinki. - Peyton spojrzała na dziewczyny. - Jakieś życzenia specjalne?
- Zdajemy się na ciebie. - Odpowiedziała Liz.
- Hayley, pójdziesz ze mną? Przydałaby się dodatkowa para rąk.
- Idź, idź. - Cora uśmiechnęła się szeroko do swojej przyjaciółki. - Przecież lubisz pomagać innym.
- Zginiesz... - Hayley spojrzała na Corę i przesunęła palec wskazujący po swoim gardle. - Tobie nic nie przyniosę.
- Jeśli za każdym razem będziemy musiały stać w takim ścisku, żeby kupić drinka, to ja chyba wezmę tu całą butelkę. - Odezwała się Peyton, gdy stanęły w kolejce przy barze.
- Po kolejną rundę pójdą dziewczyny. Niech też się na coś przydadzą. Cora lubi jak ktoś jej przynosi wszystko do stolika, ale raz ona może się bardziej uaktywnić w tym zakresie.
- No dobrze. Niech tak będzie. - Peyton uśmiechnęła się do niej. - Jak się czujesz? Wyglądasz na spiętą.
- Dobrze się czuję. - Odpowiedziała Hayley wpatrując się przy tym w barmana.
Peyton zamówiła drinki i po ich przygotowaniu ruszyły w kierunku stolika. Ostrożnie przepychały się przez grupkę osób stojącą w pobliżu, żeby nie wylać zawartości szklanek.
- Jesteście kochane! - Cora natychmiast zabrała szklankę od Hayley.
- Po następnego ty idziesz. Nie dam się dziś wykorzystywać. - Odpowiedziała brunetka.
- Nikomu? - Cora nachyliła się w jej stronę, gdy usiadła obok.
- Wal się.
- No wiesz... - Dziewczyna zaśmiała się głośno. - Do tego nie trzeba mnie namawiać.

CZYTASZ
Prawo przyciągania
RomantiekHayley to dziewczyna, która pomimo tego jak wiele osiągnęła nadal nie wierzy w siebie. Jej poczucie własnej wartości zostało dodatkowo zaburzone przez osobę, z którą była w toksycznym związku. Peyton uchodzi za bezwzględną adwokat, która nie ma w z...