- Kolacja była przepyszna. - Peyton otarła usta serwetką i odłożyła ją na talerz. - Mogłabym jadać tak częściej.
- Żaden problem. Przyjeżdżaj tu częściej, a ja będę cię częściej dobrze karmić. - Odpowiedziała Hayley i zabrała talerze ze stołu.
- Przyzwyczaję się do takiego trybu i potem nie będę chciała stąd wychodzić. Bądź ostrożna z takimi deklaracjami. - Prawniczka wstała i zabrała resztę naczyń.
- Lubię gotować dla kogoś. To sprawia mi przyjemność. Więc jeśli chcesz sprawić mi przyjemność, bądź tu częściej. - Hayley odpowiedziała już w kuchni.
- Czy z tym sprawianiem ci przyjemności... My nadal rozmawiamy o gotowaniu i jedzeniu? - Peyton uśmiechnęła się do niej i podeszła bliżej. - Nie jestem pewna i nie wiem jak się do tego odnieść.
- A jakbyś chciała się do tego odnieść? - Brunetka chwyciła dziewczynę za koszulę i przyciągnęła ją do siebie.
- Mam kilka pomysłów z tym związanych.
Hayley westchnęła, gdy Peyton objęła ją i złożyła delikatny pocałunek na jej szyi. - Możesz mi o nich opowiedzieć. - Wyszeptała.
- Mogę... - Peyton pocałowała ją za uchem. - I być może to zrobię. Zresztą jest coś, o czym chciałabym dzisiaj z tobą porozmawiać. Od kilku dni chodzi mi to po głowie i myślę, że nadszedł czas na to, żeby ci coś powiedzieć.
- Czy potrzebujemy do tej rozmowy więcej wina?
- Nie muszę pić na odwagę, ale kolejnej lampki nie odmówię. - Prawniczka uśmiechnęła się i pogłaskała ją po policzku. - To nie jest nic złego. Po prostu chcę się z tobą czymś podzielić. Ma to związek z tobą i tym, jak to wszystko teraz wygląda. Nie przejmuj się na zapas, dobrze?
Hayley kiwnęła głową. - Postaram się.
Przez ostatnie dni każdy wieczór spędzały razem. Brunetka cieszyła się, że Peyton chciała spędzać z nią czas. W jej obecności czuła się zdecydowanie lepiej i co najważniejsze, czuła się niezwykle komfortowo. Peyton też dawała jej jasno do zrozumienia, że dobrze czuje się w jej towarzystwie i nie ukrywała tego, że bardzo go potrzebuje.
Hayley przyłapała nawet samą siebie na myśli, że coraz bardziej przyzwyczaja się do takiego stanu rzeczy i nie miałaby nic przeciwko, gdyby było tak zawsze i stało się to normą. Poznawała Peyton coraz lepiej i czym więcej o niej wiedziała i lepiej ją rozumiała, tym bardziej ją do niej ciągnęło. Hayley podziwiała dziewczynę i uważała, że ma niezwykle fascynującą osobowość. Doszła do takich wniosków już wcześniej, jednak teraz utwierdzała się w tym przekonaniu jeszcze bardziej. Prawniczka była niezwykle wrażliwa, choć starała się tego nie pokazywać otwarcie. Trudno było w niej znaleźć przejawy niezdrowego egoizmu, bo przywiązywała ogromną uwagę do tego, co czują i myślą inni ludzie. Sprawiała, że Hayley czuła się ważna i bez większego wysiłku potrafiła podnieść ją na duchu i dodać jej pewności siebie. Dawno już się tak nie czuła dzięki komuś.
W życiu ludzie pojawiają się i znikają w różnych momentach. Niektórzy swoją obecnością mają niewielki wpływ na życie drugiego człowieka, więc ich zniknięcie też niewiele znaczy. Inni swoim pojawieniem się wywołują życiową rewolucję. Czasem pozytywną, czasem negatywną. Wkroczenie Peyton na scenę życia Hayley wywołało niezwykle dobrą falę zmian. Brunetka pomyślała już kilkukrotnie, że pewnie gdyby poznała Peyton o wiele wcześniej, jej życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Ona sama była by inna. Byłaby lepszą wersją siebie, bo do tego mobilizuje ją prawniczka.
- Chodź... - Peyton delikatnie ją objęła i poprowadziła do kanapy. - Usiądź obok mnie i posłuchaj tego, co mam ci do powiedzenia.
- Dobrze. - Dziewczyna usiadła. - Słucham cię.
CZYTASZ
Prawo przyciągania
RomanceHayley to dziewczyna, która pomimo tego jak wiele osiągnęła nadal nie wierzy w siebie. Jej poczucie własnej wartości zostało dodatkowo zaburzone przez osobę, z którą była w toksycznym związku. Peyton uchodzi za bezwzględną adwokat, która nie ma w z...