40.

891 113 8
                                    

Peyton siedząc w taksówce znów wybrała numer telefonu swojego najlepszego przyjaciela. - I jak? - Zapytała, gdy odebrał. - Dasz radę?

- Przyjedź pod moje biuro. Będę tam za dziesięć minut i przygotuję cię przed spotkaniem.

- Dziękuję ci. Jesteś moim wybawieniem.

- Do usług, słoneczko. Na mnie zawsze możesz liczyć.

- Do zobaczenia. - Peyton pożegnała się. - Zmiana planów. Poproszę jednak pod inny adres. - Prawniczka podała nazwę ulicy, na której mieści się biuro Toma.

Dziewczyna zamknęła oczy, wsłuchując się przy tym w muzykę rozchodzącą się po taksówce. - Może zrobić pan głośniej? - Zapytała. - To naprawdę świetny kawałek. - Kierowca zrobił to, o co poprosiła i już po chwili Peyton mogła odpłynąć w swoich myślach do ostatnich chwil spędzonych z Hayley. Nie była zaskoczona takim obrotem spraw. To po prostu musiało się wydarzyć i ku uciesze Peyton, wydarzyło się to dziś. Ona sama nie miała pojęcia jak długo byłaby jeszcze w stanie powstrzymywać się od zrobienia czegokolwiek. Nie chciała już tego nawet robić i cały wieczór jedną z myśli, które krążyły jej po głowie była właśnie ta związana z pocałowaniem brunetki.
Peyton czuła, że jeśli zdecyduje się na taki krok, Hayley jej nie odepchnie. Po wieczorze w jej mieszkaniu nabrała pewności w tym zakresie. Gdyby brunetka nie uciekła spłoszona, zapewne już wtedy doszłoby między nimi do czegoś więcej. Po tamtej sytuacji Peyton miała już pewność, że może podejmować dalsze działania w tym kierunku i sprawić, że zbliży się do dziewczyny jeszcze bardziej. Wiedziała, że jakikolwiek krok zmierzający do zmniejszenia dystansu między nimi musi wyjść z jej inicjatywy, bo brunetka będzie miała zbyt wiele obaw z związku z reakcją ze strony Peyton i sama nie odważy się nic zrobić.

- Jesteśmy na miejscu. - Głos taksówkarza wytrącił ją ze stanu zamyślenia.

Dziewczyna zapłaciła mężczyźnie i ruszyła w stronę wejścia do budynku. Tom czekał na nią na korytarzu.

- Cześć, piękna. Zaskoczyłaś mnie tym telefonem. - Mężczyzna przytulił ją na powitanie.

- Ja też byłam tym zaskoczona. Wydawało mi się, że sprawa jest już zamknięta.

- Masz jakiś pomysł, o co może chodzić?

Peyton pokręciła głową. - Nie mam pojęcia. Dlatego nie chcę iść od tak, bo nie wiem jaki podstęp się z tym wiąże.

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym poszedł tam razem z tobą? Mogę robić za twoją obstawę. - Tom naprężył muskuły i się uśmiechnął.

- Metalowym prętem po głowie raczej nie dostanę. Będę się czuła z tobą bezpiecznie nawet, gdy będziesz słuchał wszystkiego z pewnej odległości.

- Zamontuję ci podsłuch tak, że nic nie będzie widać. Jeśli w którymś momencie poczujesz się zagrożona, użyj w rozmowie naszego hasła z dzieciństwa. Wkroczę wtedy do akcji.

- Tom... - Peyton zaśmiała się. - Musisz na podstawie przebiegu sytuacji wyłapać, że coś jest nie w porządku. Nie będę robić z siebie idiotki poprzez rzucanie takich haseł.

- Musisz rozpiąć koszulę, żebym mógł zainstalować urządzenie. - Odezwał się Tom otwierając szafkę.

- Muszę? - Peyton uniosła brew.

- No tak będzie zdecydowanie łatwiej.

- Skoro tak twierdzisz... - Prawniczka sięgnęła do guzików.

- Mhm... Bardzo ładny stanik. - Mężczyzna zagwizdał. - Nastawiłaś się na ciekawy finał randki, że tak się wystroiłaś?

- Och, zamknij się i rób swoje. - Peyton klepnęła go w ramię.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz