41.

836 105 10
                                    

- Co się stało? - Zapytała Hayley, gdy Peyton weszła do jej domu.

- Musimy o czymś porozmawiać. Przepraszam, że niepokoję cię o tak późnej porze, ale to nie może czekać.

- Nic nie szkodzi. I tak bym jeszcze nie spała. Chcesz coś do picia? - Zapytała brunetka, gdy ruszyły w kierunku salonu.

- Nie, dziękuję. - Peyton usiadla na kanapie i nerwowo potarła dłonie. Próbowała jeszcze raz na szybko przeanalizować w głowie jak w odpowiedni sposób przedstawić sytuację.

- Dobrze... - Hayley usiadła obok niej. - W takim razie słucham. Co chcesz mi powiedzieć?

- Chciałabym cię prosić tylko o to, żebyś bez względu na to co usłyszysz pozwoliła mi wszystko powiedzieć. Nawet jeśli ci się to nie spodoba, proszę... Nie reaguj gwałtownie i wysłuchaj mnie co końca, dobrze?

- Postaram się. - Hayley była wyraźnie zaniepokojona.

- Chciałam trzymać cię od pewnych rzeczy z daleka, jednak w świetle nowych okoliczności nie jestem w stanie. Nie powinnam przed tobą ukrywać niektórych informacji, a wcześniej to zrobiłam. Za co już teraz cię przepraszam. Chciałam dobrze, ale dobre chęci to czasem za mało. - Peyton wzięła głęboki wdech. - Mężczyzna, który mnie tu przywiózł i tak energicznie machał do ciebie z samochodu to Tom. Jest prywatnym detektywem i moim najlepszym przyjacielem jeszcze z czasów dzieciństwa. Pomaga mi w wielu sprawach, gdy potrzebuję dodatkowych informacji. Pomagał mi też przy twojej sprawie rozwodowej. Z jego pomocą udało się przyłapać Tamarę na gorącym uczynku i miałam dowody na to, że cię zdradza.

Brunetka zastygła po tych słowach. Wpatrywała się nieruchomo w Peyton. Po chwili zamknęła oczy. - Nie rozumiem... Dlaczego mówisz mi to właśnie teraz? - Odezwała się cicho.

- Ja znam kochankę Tamary. Podczas ich rozmowy, którą Tom mi odtworzył usłyszałam wiele rzeczy, z powodu których obydwie mogłyby mieć naprawdę spore problemy. Twoja była żona przez cały czas do rozwodu była bardzo ostrożna, dlatego trudno było coś na nią znaleźć. Ten jeden raz straciła czujność przez to, że Olivia dorwała ją na mieście z zaskoczenia.

- Kim jest ta Olivia?

Peyton zacisnęła usta. Zastanawiała się jak to najprościej wytłumaczyć, skoro sama nigdy nie potrafiła zdefiniować tego, co je łączyło. - Dawno temu kilka razy przydała mi się jako testerka wierności. Z biegiem czasu nasza relacja przekształciła się w pewien układ, z którego do pewnego momentu obydwie czerpałyśmy korzyści. Lizzie miała w zwyczaju nazywać to sponsoringiem. Wiem... - Prawniczka nie była zaskoczona miną, jaką zrobiła Hayley. - Brzmi obrzydliwie, ale to nie jest moim zdaniem odpowiednie słowo. Olivia uwielbia pieniądze, a ja czasem potrzebowałam jej towarzystwa. Mówiłam ci, że z nikim się nigdy na poważnie nie związałam, ale ona zachowywała się trochę tak, jakby wychodziła z założenia, że jesteśmy w jakimś pokręconym związku. Jednak ja wiedziałam, że za tym jej sztucznym zaangażowaniem emocjonalnym kryje się tylko i wyłącznie to, że chce moich pieniędzy. Jakiś czas temu zaczęło mi to już przeszkadzać, bo to był jedyny powód, gdy się do mnie z czymkolwiek zwracała. Zmęczyło mnie to odgrywanie roli bankomatu, bo nawet w celach zawodowych nie mogłam już na nią liczyć. Odcięłam ją od wszystkiego. Podczas rozmowy z Tamarą wyszło, że obydwie oszukiwały nas od długiego czasu. Twoja była żona próbowała wyciągnąć od ciebie jak najwięcej pieniędzy i chciała też zyskać sporo na rozwodzie. Miała w planie uprzykrzać ci życie w firmie i ostatecznie za wygórowaną kwotę odsprzedać ci swoje udziały. Olivia zaś przez długi czas z pomocą Tamary podsuwała mi fałszywe dokumenty na dowód tego, że potrzebuje na coś pieniędzy. Sporo wyciągnęła ode mnie na ciężko chorą babcię, która nie istnieje. Każdy dokument, który mi podsuwała był fałszywy. To były naprawdę dobre fałszywki, dlatego nie miałam nawet powodów do tego, żeby wątpić w ich autentyczność.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz