20.

1K 82 11
                                    

- Ach! Do kitu to wszystko! - Krzyknęła Hayley, zasłaniając sobie przy tym twarz poduszką.

Większość wieczoru spędziła w łóżku. Czuła się emocjonalnie wyczerpana i nie miała sił na zbyt wiele. Godziny spędzone w pracy tego dnia były dla niej prawdziwą katorgą. To był jeden z dni, kiedy nie była skora do rozmowy i najchętniej zamknęłaby się w domu nie pokazując nikomu. Jak to w życiu zwykle bywa, miała zaplanowane kilka spotkań z klientami i była zmuszona wykrzesać z siebie resztki energii na kontakty społeczne. Gdy tylko ktoś wychodził z jej biura, maska jaką nosiła opadała i była na granicy płaczu.

Udawanie silniejszej niż jest w rzeczywistości z każdym kolejnym dniem męczyło ją coraz bardziej. Całą sobą czuła, że czym mocniej angażuje się w odgrywanie roli silnej i niezależnej kobiety, której nie da się już złamać, tym bardziej krucha staje się w środku. Nigdy nie lubiła udawać. Teraz była zmuszona robić coś, w czym zupełnie nie potrafiła się odnaleźć. Noszenie masek było czymś, czego nie znosiła praktykować i choć nie miała w zwyczaju mówić o swoich emocjach, nigdy nie zakrzywiała obrazu rzeczywistości na potrzeby chwili. Gdy miała zły nastrój, nie przyklejała sobie sztucznego uśmiechu, a jej oczy wyrażały to, co miały wyrażać w danym momencie. Większość osób po prostu nie zadawała żadnych pytań, co jej na swój sposób odpowiadało, bo wiedziała, że i tak ich nie obchodzi co się z nią dzieje. Cora była jedyną osobą przy której Hayley potrafiła się całkiem otworzyć. Zanim doszły do takiego etapu w swojej znajomości minęło sporo czasu. Hayley obawiała się tego, że otwierając się całkowicie przed kimś zmarnuje tylko czas na odkrywanie zakamarków swojej duszy. Człowiek i tak zniknie, a ona będzie miała poczucie, że niepotrzebnie chciała dać się lepiej poznać.

Przed Tamarą bardzo chciała się otworzyć. Podkładała wielkie nadzieje w tej relacji i wydawało jej się, że wygrała los na loterii. Próbowała odkryć przed kobietą wiele kart i dzielić się z nią swoją wizją świata. Ta jednak nie wykazywała nigdy wielkiego zainteresowania tym jak Hayley z czymś się czuje i jak coś postrzega. Z początku wydawała się być zupełnie inna. Niestety była to tylko gra pozorów, żeby okręcić sobie Hayley wokół palca. Po pewnym czasie okazało się, że Tamara poza samą sobą nie dba o nikogo innego. Przed innymi swietnie grała w wyniku czego Hayley wielokrotnie słyszała od innych, że jest prawdziwą szczęściarą mając kogoś takiego. Tkwiąc w tym związku Hayley nie udawała, że jest dobrze. Po prostu samej sobie przez długi czas starała się wmówić, że tak najwidoczniej musi być i nie powinna oczekiwać nic więcej. Tamara skutecznie wmówiła jej, że powinna cieszyć się, że nie jest sama i wystarczające powinno być dla niej to, że ktoś tak długo z nią wytrzymuje, a dostaje dokładnie tyle na ile zasługuje. Hayley uwierzyła w to i przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy.

Analizując związek z Tamarą krok po kroku, doszła do wniosku, że jej podatność na słowa kobiety i to, że dała sie traktować w sposób przedmiotowy w dużej mierze wynikało z tego, że w przeszłości zawiódł ją ktoś, kto mógł poznać ją lepiej niż ktokolwiek do tej pory. Jeden raz w życiu zdjęła z siebie każdą wewnętrzna blokadę jaką miała i dopuściła do tego, żeby ktoś w sposób metaforyczny dotknął jej duszy. Dzieliła się każdą, nawet najbardziej szaloną myślą, zbudowała nić porozumienia i więź niemożliwą do odtworzenia po raz kolejny. W tamtym okresie czuła, że spotkała swoją bratnią duszę, była w czyichś oczach człowiekiem wyjątkowym, zaakceptowanym z całym pakietem swoich wad, zalet, lęków i wizji. Pozwoliła sobie wtedy na wiarę, że tak już będzie zawsze i coś tak pięknego i silnego od tak nie zniknie. Rzeczywistość okazała sie jednak zupełnie inna. Z dnia na dzień, kiedy ich wspólna historia miała mieć napisany kolejny, jeszcze lepszy rozdział, wszystko prysnęło jak bańka mydlana. Hayley, zupełnie na to nieprzygotowana, została sama. Rozczarowanie, rozpacz i złość z tego powodu bardzo długo nie chciały jej opuścić. Tak naprawdę, do tej pory całkowicie nie wyzbyła sie negatywnych emocji z tym związanych. Z tym, że nie było w niej już złości. Zastąpił ją smutek i tęsknota za tym, co zostało utracone. Uczucia te stanowiły doskonale towarzystwo dla jej wewnętrznych wątpliwości dotyczących swojej wartości. Z tego powodu jeszcze łatwiej było jej uwierzyć, że nie ma w niej nic wyjątkowego i nie powinna oczekiwać, że ktokolwiek będzie ją kiedyś szczerze postrzegał w taki sposób.

Brunetka usiadła na łóżku i spojrzała na szafkę, w której trzymała pod kluczem osobiste rzeczy niedostępne dla innych. Przez moment zastanawiała się, czy nie pogorszy swojego stanu sięgając po teczkę, do której tak dawno nie zaglądała. Uznała jednak, że nie będzie walczyć z impulsem, który się pojawił. Powoli podeszła do szafki i po chwili trzymała w dłoni skarbnicę wspomnień. Liczyła się z tym, że powrót do wiadomości, które podobno były kiedyś wyrazem miłości do niej to ryzykowne zagranie. Miała jednak nadzieję, że poza falą emocji jaka będzie temu towarzyszyła, słowa zapisane na starannie skrywanych kartkach przypomną jej jak czuła się w tamtym okresie. Może dzięki temu uda jej się nie tylko udawać silną, ale każdego dnia rosnąć w siłę.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz