24.2

1.3K 74 18
                                    

Obserwowałam jak Jin zjada wszystko z talerza z uśmiechem na ustach, po skończonym posiłku odpiął guzik od spodni i spojrzał na mnie.

- Było smaczne - uśmiechnął się - Dziękuję.

- Nie ma za co, liczę że ci przeszła złość.

- Tak, tak, ale następnym razem mnie informuj.

- To wyszło tak nagle, sama nie wiedziałam że się zgodziłam do dzisiaj rana.

- Jesteś pewna tego? Wiesz to jest jeden facet już do końca życia.

- Nie potrzebuje nikogo innego Jin, kocham go. Może nasza znajomość nie była idealna od początku, ale gdyby nie Yoongi to chyba bym już w piachu leżała.

- Nie mów tak, w końcu byś się otrząsnęła. Cieszę się że Yoongi mimo swoich przejść i ciężkiego charakteru, był dla ciebie dobry.

- Jest wspaniały, nie sądziłam że będzie potrafił być taki.. czuły.

- Chyba nie mówimy o tym samym człowieku - zaśmiał się - Jak jest u nas to jest taki sam, nie jest zbyt wylewny w uczuciach do nas. Wyzywa nas i jest wiecznie zmęczony, czasami jak ma dobry humor to pożartuje.

- Ze mną jest inny, są dni kiedy buzia mu się nie zamyka, a są dni kiedy jedynie co powie to że mnie kocha. Nie lubię gdy ma gorszy dzień, widzę wtedy jak wszystko analizuje w swojej głowie, a nic nie mówi. Chciałabym wiedzieć o jego kiepskich dniach i myślach jakie ma, związek nie ma być idealny gdy mamy dobre humoru. Chcę mu pokazać że może na mnie liczyć i że go wysłucham, ale Yoongi chyba czasami zapomina że nie jest z tym sam - oparłam brodę o rękę.

- Ty też się zmieniłaś robaku - otarł udawane łzy - Jestem z ciebie dumny.

- Doceniam twoje słowa Jin, sama jestem z siebie dumna. Przeszłam przez piekło, a mimo to wciąż żyje na tym świecie, nie poddałam się. A wiesz czemu?

- Bo poznałaś Yoongiego, dla niego chciałaś być silna. Oboje byliście zepsuci, nie bez powodu trafiliście na siebie.

- Koniec tego bo się rozkleję - wstałam - Musimy jechać, płuca mnie bolą.

Zakładałam buty w korytarzu, Jin przeglądał się w lustrze. W życiu nie spotkałam bardziej zakochanej w sobie osoby, ale dobrze że zna swoją wartość.

- Właściwie nie wiem pp co jedziesz do lekarza - zwrócił się w moją stronę i otworzył drzwi bym wyszła.

- Miałam wczoraj mały wypadek - zamykałam drzwi.

- Jaki?

- Mały, właściwie to moja wina była.

- Co zrobiłaś? - wpatrywał się we mnie.

- Musiałam zasnąć we wannie, miałam realistyczny sen.. myślałam że topił mnie Felix.. a to ja chyba się sama topiłam. Yoongi mnie wyciągnął z wody, był roztrzęsiony.

- Myślisz o tym kretynie? Sam ciebie utopie, mogłaś umrzeć! Dlaczego od razu nie pojechałaś do szpitala? Przecież Uduszę Mina, jak tylko mi się pokaże.

- Uspokój się, ja nie chciałam jechać. Jest okej, czuję się dobrze, żyję, więc Wyluzuj. Jadę teraz na badania.

- Ale już do auta - popchnął mnie jak winda się otworzyla - Zanim kopnę cię w dupę za waszą głupotę!

Całą drogę czułam się jakbym jechała z moją mamą, Jin prawił mi kazania nie dając mi się wytłumaczyć. Zrezygnowałam z tłumaczeń po 5 minutach jazdy, może chłopak musi się wygadać?

Może wyjdę na marudę, ale spóźniających się lekarzy nie lubię. Pół godziny temu powinna być moja kolej, a ja jeszcze czekam w kolejce. Pożegnałam się z Jinem I powiedziałam że może jechać do siebie, nie ma sensu by czekał za mną, trafię później do Yoongiego.
Czułam na sobie wzrok małej dziewczynki,  która wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami. Na oko mogła mieć niecałe pół roku, jej mama trzymała ją na rękach.
Spojrzałam w jej stronę, była przeurocza.
Mój telefon wibrował w ręce, ujrzałam zdjęcie Mina. Co go dzisiaj opętało z telefonami?

- Tak? - odezwałam się.

- Tak? Czy ty zapomniałaś co miałaś zrobić po wyjściu od lekarza? - odezwał się oburzony.

- Miałam zadzwonić.

- No właśnie, 40 minut temu miałaś swoją kolej, a telefonu jak nie ma tak nie ma.

- Jeszcze nie weszłam Yoongi, lekarz się spóźnił.

- Ohh.. a ja odchodzę od zmysłów, już myślałem że dowiedziałaś się czegoś strasznego.

- Nie myśl tak źle, chyba jeszcze nie umieram.

- Nie chcę rozmawiać o śmierci - odburknął - To nie czas na te tematy.

- Wiem, kocham cię. Nie denerwuj się, wszystko jest w porządku.

- Dużo ludzi przed tobą? - słyszałam jak przeżuwa jedzenie.

- Trochę, może się wyrobię w godzinę - skrzywiłam się.

- Przyjechać do ciebie?

- Nie, masz pracę i nią się zajmij. Jestem dużą dziewczynką.

- To zabrzmiało trochę tak.. - westchnął- Nie mów tak.

Zaśmiałam się.

- Jak sobie życzysz Yoongi.

- Życzę sobie byś była na mnie - słyszałam jego śmiech.

Moje poliki obolały się rumieńcem, od razu ściszyłam głośność w telefonie. Nie chciałam by ktoś słyszał cokolwiek. Głośne trzaśnięcie drzwi wejściowych zwróciło moją uwagę, odwróciłam się w tamtą stronę. Czułam jak moje serce zaczyna dziwnie bić, moje ręce zaczęły się pocić. Nasunęłam maseczkę mocniej na nos, kaptur zarzuciłam na głowę. Obserwowałam jak męska postać staje plecami do mnie, ucałował małą dziewczynkę w głowę.

- Aish! Jesteś tam do cholery? - Yoongi się odezwał. Moja świadomość wróciła, odchrząknęłam cicho.

- Yoongi...

- Co się dzieje [Y/N]?

Starałam się ignorować męska postać, zajął miejsce obok swojej partnerki. Zerknęłam w jego stronę, widziałam jak spogląda na mnie swoim wrednym spojrzeniem. Widząc że patrzę w jego stronę, puścił mi oczko.

- Felix.. - wyszeptałam.

-Zaraz będę, nie waż się ruszać - usłyszałam jak wykonuje jakieś ruchy.

Odsunęłam telefon od ucha, przełknęłam gulę w gardle. Miasto jest ogromne, lekarzy jest pełno, dlaczego tu musiałam trafić na swojego byłego?
Zrobiło mi się ciepło, byłam zdenerwowana, chciałam wyjść ale nie mogłam się ruszyć. Dziewczyna z córką podniosła się z miejsca, Felix dołączył do niej, wyszeptał jej coś na ucho, po czym ona ruszyła z dzieckiem do gabinetu.

Felix odwrócił się w moją stronę i zajął wolne miejsce obok mnie.

- Co za spotkanie księżniczko - zaśmiał się i spojrzał na mnie.

- Daj mi spokój - patrzyłam przed siebie.

- Nigdy go nie dostaniesz, wstawaj z miejsca i zapraszam do wyjścia - był stanowczy, zdążyłam poznać ten ton głosu.

- Nie, nigdzie się nie ruszam.

- Nie denerwuj mnie - odsunął swoją kurtkę- Bo siłą cię wyciągnę.

Spojrzałam na broń, która wystawała mu zza paska. Moje oczy rozszerzyły się, przeszedł mnie dreszcz po kręgosłupie. Jego dłoń znalazła się na moim nadgarstku, przez mocny uścisk lekko syknęłam. Jak nikt mógł nie zwrócić na to uwagi?

- Twojego bohatera tutaj nie ma - pociągnął mnie za sobą w stronę wyjścia.
Strach mnie paraliżował, nie byłam w stanie się szarpać. Co jeśli broń to nie atrapa i jest prawdziwa? Po co by miał mieć nieprawdziwą broń? Jestem idiotką, pierwszy raz czuję że to mój koniec.

~~~~~

Save Me / Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz